Starszych mieszkańców Szarego martwi, że w ich miejscowości ginie zwyczaj dzwonienia w zabytkowej drewnianej dzwonnicy. Wśród młodych nie ma chętnych do kontynuowania tej wieloletniej tradycji.
Wioskę Szare zamieszkuje zaledwie około 800 mieszkańców, ale liczy ona sobie już prawie 400 lat. W górnej części miejscowości w 1784 roku powstała drewniana dzwonnica, którą ufundowali najbogatsi gospodarze z Szarego. Były to rodziny Kubasów, Kalfasów, Roczynów i Ciupków.
– Dzwoniono tutaj każdego dnia w samo południe na Anioł Pański, na wydarzenia kościelne, przed burzą i gradobiciem. W czasie pierwszej wojny światowej dzwon z dzwonnicy zabrali Austriacy. Później udało się zawiesić nowy. Ale w czasie drugiej wojny światowej zabrali go z kolei Niemcy. Byłem wtedy dzieckiem, ale ten obraz mocno utkwił mi w pamięci – mówi Władysław Babicki, który mieszka naprzeciw dzwonnicy. W 1972 roku obiekt wyremontowano i zawieszono trzeci dzwon, który znajduje się tu do dzisiaj.
– Wspólnie z sąsiadami staramy się opiekować naszą dzwonnicą. Kilka lat temu gruntownie ją odnowiono. Jeszcze niedawno chodziliśmy i dzwoniliśmy codziennie na Anioł Pański. Ale mam już 85 lat i brakuje mi sił. Tak samo jak sąsiadce, która też ma swoje lata. Martwi nas to, że nie ma kolejnych nowych osób, którym chciałoby się tutaj przychodzić i pociągnąć za sznur. Młodych jakoś to w ogóle nie interesuje. Oni wolą dzwonić, ale na telefonach komórkowych. A nasza piękna tradycja w Szarem niestety ginie. Ale jeszcze w duchu liczę na to, że jednak znajdzie się ktoś, kto chętnie podzwoni w naszej dzwonnicy – dodaje Władysław Babicki.