Podopieczni Marka Błasiaka przegrali z wyżej notowanym rywalem, z którym – najprawdopodobniej – zmierzą się również wkrótce w play-off.
Do zakończenia drugoligowych zmagań w grupie V pozostała już tylko jedna kolejka i wszystko wskazuje na to, że oba zespoły już niedługo będą się mierzyć ponownie. W sobotni wieczór w Kętach lepsi byli goście, ale trzeba podkreślić, że kęczanie długimi fragmentami byli równorzędnymi rywalami.
Pierwszy set nie wskazywał na to, że tak będzie. Goście mieli go pod kontrolą od początku do końca. Kontuzji doznał Kordian Szpyrka i nie wiadomo, kiedy wróci do gry. Drugą partię też lepiej rozpoczęli zawodnicy z Jaworzna, ale tym razem – inaczej niż w pierwszym secie – gospodarze mozolnie odrabiali straty i doprowadzili do remisu po 17. Tyle że od tego momentu nie zdobyli już ani jednego punktu… Sporo zamieszania wprowadzili w tej części gry sędziowie. Jak zwykle impulsywnie reagujący na boiskowe wydarzenia trener Marek Błasiak dostał w końcu czerwoną kartkę.
I kiedy już zanosiło się na to, że skończy się na trzech setach, kęczanie zaczęli grać jak z nut. Poprawili przyjęcie, skutecznie atakowali (Krzysztof Ferek i Rafał Pochłopień). Gra toczyła się punkt za punkt. Kęczanie rozstrzygnęli na swoją korzyść emocjonującą końcówkę i wlali nadzieję w serca kibiców. W czwartym secie nadal grali bardzo dobrze, ale tym razem w decydującym fragmencie gry to goście wykazali większe opanowanie, wygrywając seta i cały mecz.
UMKS Kęczanin – MCiKS Jaworzno 1:3 (17:25, 17:25, 25:23, 21:25).
Kęczanin: A.Błasiak, Pochłopień, Skolimowski, Krupa, Gruszka, Ferek, Waloch (l) oraz Szpyrka, Gutt (l), Fenoszyn.