Dwie stare piwnice pod Błatnią to cenna pozostałość po niegdysiejszym osiedlu drwali. Czy są zagrożone przez prace leśne?
– Leśnicy dewastują najciekawszy zakątek w masywie Błatniej, a może i całej tej części Beskidu Śląskiego – zaalarmował nas czytelnik. Chodziło mu o tak zwane „stare piwnice” położone pod Szczytem Błatniej, po jej północnej stronie, w miejscu zwanym Uroczyskiem Jasionka.
Rozjechana ścieżka
To rejon żółtego szlaku turystycznego prowadzącego z Jaworza na Błatnią, w pobliżu Siodła pod Przykrą. Aby dojść do piwnic trzeba skręcić w prawo (jeśli wędrujemy w górę), na wąską leśną ścieżkę biegnącą w kierunku rozległej przełęczy pomiędzy Błatnią a Wielką Cisową. Piwnice znajdują się w odległości około 150 metrów od żółtego szlaku. Niegdyś ścieżką wiódł tak zwany szlak chatkowy prowadzący do usytuowanego na przełęczy schroniska studenckiego (obecnie miejsce to znane jest turystom z Rancza Pod Błatnią, czyli oferującego strawę i noclegi gospodarstwa agroturystycznego). Chatka studencka spłonęła w latach 90. ubiegłego wieku i od tamtego czasu ścieżka prowadząca obok piwnic została na długie lata zapomniana. Przepadła też pamięć o samych piwnicach.
Kamienne piwnice to pozostałość po dawnym domu mieszkalnym położonym w lesie. Z budynku pozostała tylko kupa kamieni, resztki fundamentów i dwie wykonane z piaskowca piwnice o łukowych sklepieniach. Można do nich wejść i poczuć panującą w ich wnętrzu tajemniczą atmosferę – miejsca, w którym czas się zatrzymał. Obok rośnie kilka okazałych pomnikowych jaworów, które zostały oficjalnie uznane za pomniki przyrody (na pniach umieszczono charakterystyczne tabliczki). Miejsce to warto zobaczyć chociażby z uwagi właśnie na te wspaniałe jawory, których próżno już szukać gdzie indziej. Obok jest też źródełko tryskające ze stromej skarpy, a poniżej górskie mokradło, co jeszcze bardziej przydaje aury tajemniczości leśnemu uroczysku.
Co tak oburzyło naszego czytelnika? Otóż teraz, od żółtego szlaku w kierunku piwnic prowadzi już nie wąska ścieżka, ale szeroka, rozjeżdżana ciężkim sprzętem arteria. – Wszędzie jest błoto, ślady opon, walające się gałęzie i inne pozostałości po wycinkach – relacjonował nasz rozmówca. Dodał, że na razie prace stanęły, i to dosłownie kilka metrów przed piwnicami, ale można przypuszczać, że tylko na moment. To oznaczałoby zagładę niepowtarzanego górskiego zakątka. Bo nawet, gdyby piwnice nie ucierpiały bezpośrednio, to i tak rozjechane „buldożerami” leśne uroczysko straci swój charakter.
Osiedle drwali
Tymczasem trzeba powiedzieć, że to miejsce odwiedza coraz więcej turystów, bo ścieżką obok piwnic, po latach przerwy, znów wiedzie szlak. To trasa tematyczna wytyczona przez gminę Jaworze staraniem działającego w tej miejscowości Stowarzyszenia Jaworze Zdrój. Budynek, którego piwnice przyciągają teraz miłośników górskich wędrówek był bowiem domem drwala. Na Błatniej i w jej okolicach istniało przez blisko 200 lat spore tzw. osiedle drwali. Ich chaty rozrzucone były po całym terenie, nawet wysoko pod samym szczytem Błatniej. Pierwsi z nich osiedlili się w górach już pod koniec XVIII wieku i pracowali w lasach ówczesnego właściciela tych ziem barona Saint Genois. Później pojawiali się następni, a domów w górach przybywało. Drwale mieszkali na stokach Błatniej jeszcze długo po II wojnie światowej, pracując już nie u prywatnych właścicieli ziemskich, a w znacjonalizowanych Lasach Państwowych, jako robotnicy leśni w Nadleśnictwie Bielsko. Ostatni opuścili swe górskie siedziby w latach 60. i 70. zeszłego wieku. Niedługo później ich domostwa rozebrano. Do dzisiaj ostał się tylko jeden z budynków, stojący na skraju polany niedaleko szczytu Błatniej – dom jest prywatną własnością, nie do zwiedzania. Z pozostałych budynków przetrwało do naszych czasów niewiele lub prawie nic. Wspomniane piwnice to ostatnia taka namacalna pozostałość z tamtych lat.
Czytaj także: Mieszkania deweloperskie w Poznaniu – na co zwrócić uwagę przy wyborze?
Pamięć o jaworzańskich drwalach z pewnością też dawno by przepadła (podobnie jak ich domostwa), gdyby nie starania wspomnianego Stowarzyszenia Jaworze Zdrój, a zwłaszcza jego nieżyjącego już prezesa Andrzeja Śliwki a także ówczesnego wójta Jaworza Zdzisława Byloka. To właśnie z jego inicjatywy udało się w 2018 roku wytyczyć w terenie tematyczną ściekę edukacyjną (oraz wydać przewodnik): „Szlak górskiego pstrąga i jaworzańskich drwali”. Trasa zaczyna się w Jaworzu Nałężu i po zatoczeniu pętli (prowadzi między innymi przez szczyt Błatniej) wraca do punktu wyjścia. Szlak prowadzi przez wszystkie miejsca, w których niegdyś stały domy drwali. Czasami jest to już tylko leśna polana, na której rosną jeszcze jakieś owocowe drzewa, innym razem fragmenty zarośniętych fundamentów czy wspomniane piwnice, a nawet cały ocalały do dziś budynek. W każdym takim miejscu umieszczono duży głaz, na którym znajduje się tablica zawierająca podstawowe informacje o stojącym niegdyś w danej lokalizacji budynku. I to właśnie piwnice otoczone okazałymi jaworami stanowią największy magnes przyciągający turystów na szlak.
Ściągane drewno
Czyżby teraz atrakcja ta miała zostać zniszczona? W Nadleśnictwie Bielsko zapewniono nas, że turyści nie powinni się niepokoić. – Żadna nowa droga leśna w tym miejscu nie powstaje – twierdzi Tomasz Gawęda, rzecznik bielskiego nadleśnictwa. Przekonuje, że już od dawna leśnicy nie zapuszczają się w ten rejon i tak ma pozostać w przyszłości. Co więc stało się z prowadzącą do piwnic ścieżką? – Ściągane nią było z lasu drewno i dlatego powstaje wrażanie, że ścieżka została poszerzona – tłumaczy Tomasz Gawęda. Dodaje, że chodziło wyłącznie o prace pielęgnacyjne związane między innymi z koniecznością ścięcia, a później wyciągnięcia z lasu kilku spróchniałych od środka buków, a także kilku świerków. Rzecznik zapewnia, że na tym zakończono prace leśne na tym obszarze (gdy rozmawialiśmy do ściągnięcia pozostało jeszcze kilka pni). I dodaje, że sąsiedztwie piwnic i rosnących wokół nich drzew, a zwłaszcza pomnikowych jaworów, nie będą prowadzone żadne prace leśne.
Wracając do piwnic: czas i srogi górski klimat robią swoje. Jedna z nich wyraźnie jest już w złym stanie. Druga wygląda nieco lepiej, lecz i ona prędzej czy później zacznie popadać w ruinę. Warto byłoby więc pomyśleć o tym, aby jakoś zabezpieczyć i tym samym zachować dla potomnych te kamienne konstrukcje. Członkowie Stowarzyszenia Jaworze Zdrój zapewniają, że mają to na uwadze, temat ma być omawiany już podczas najbliższego zebrania zarządu. Problemem są jednak pieniądze potrzebne na ewentualne prace konserwatorskie. Jeśli nie uda się ich zdobyć, wszelkie działania zmierzające do rewitalizacji pozostałości zabudowań mogą spalić na panewce. Sprawy nie ułatwia również to, że teren należy do Lasów Państwowych i wszelkie działania muszą być uzgadniane i konsultowane z leśnikami. Bez ich zgody nic zrobić się nie da. Tymczasem jak widać leśnicy zamiast zadbać o ponad 200-letnie dziedzictwo, wolą tamtędy ściągać drewno.