Leśnicy tną, ratownicy się dziwią

Leśnicy przygotowują w górach lądowisko dla GOPR. I jak to leśnicy, kiedy przychodzi do prac w lesie – mają rozmach. Nawet ratownicy GOPR są zdziwieni.

Turyści wędrujący zielonym szlakiem prowadzącym z Bystrej w kierunku Szyndzielni i Klimczoka są ostrzegani przed utrudnieniami, na jakie już niedługo mogą napotkać w rejonie przełęczy Kołowrót. Jako powód wskazano prace związane z przygotowywaniem lądowiska dla GOPR.

Beskidzcy ratownicy wykorzystują śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do szybkiego transportu do szpitala osób poszkodowanych już od 62 lat: 28 lutego 1961 roku po raz pierwszy użyto śmigłowca podczas akcji ratunkowej do przewiezienia do szpitala dwóch turystów ze schroniska na Rysiance (ulegli zaczadzeniu). Rzecz w tym, że nigdy nie budowano w tym celu w górach specjalnych lądowisk. Śmigłowce ratunkowe lądują – taka jest specyfika ich działania – w dowolnym przygodnym terenie umożliwiającym bezpieczne przyziemienie jak najbliżej miejsca wypadku. Czyby teraz coś się w tej sprawie zmieniło i potrzeba specjalnych lądowisk?

Przełęcz Kołowrót to bardzo popularne miejsce wśród turystów odwiedzających rejon Szyndzielni. – Już wcześniej zrobiliśmy tam w uzgodnieniu z GOPR-em niewielkie poszerzenie, aby ratownicy mogli tam lądować śmigłowcem – mówi Tomasz Gawęda, rzecznik prasowy Nadleśnictwa Bielsko. Miejsce sprawdziło się pod tym względem i teraz leśnicy chcą zrobić tam – jak się wyraził rzecznik – „porządne lądowisko”, z którego będzie można korzystać nawet przy złej pogodzie.

Dodał, że chodzi o wyrównanie i zniwelowanie terenu, a prace te nie będą się wiązały z koniecznością jakichś większych wycinek, bo już teraz jest tam dość miejsca, żeby śmigłowiec mógł spokojnie wylądować. – Jeśli już, to ubytki w drzewostanie z tego powodu będą niewielkie – przekonywał w rozmowie z KRONIKĄ.

Rzecznik nie chciał się wypowiadać w sprawie szczegółów planowanych prac ziemnych, bo – jak wyjaśnił – obecnie przygotowywana jest dopiero dokumentacja przedsięwzięcia. Gdy roboty ruszą, nie powinny potrwać długo, wszystko ma być gotowe jeszcze w bieżącym roku. Jednak w czasie, gdy prace ziemne będą już prowadzone, turyści wędrujący przez przełęcz Kołowrót muszą liczyć się z utrudnieniami.

Tomasz Gawęda mówi, że lądowisko na Kołowrocie to jak na razie jedyna taka „inwestycja” uzgodniona z goprowcami. – Jeśli jednak ze strony ratowników będą inne potrzeby w tym zakresie, to oczywiście nad tym się pochylimy – zapewnił.

Tymczasem Marcin Szczurek, naczelnik Grupy Beskidzkiej GOPR nie krył swojego zaskoczenia, gdy zapytaliśmy go o powstające na przełęczy Kołowrót lądowisko dla śmigłowców. – My takich lądowisk w górach nie budujemy – stwierdził. Dodał, że to Lasy Państwowe prowadzą tam jakieś swoje prace. – To, że przy okazji będzie tam możliwość lądowania śmigłowca jest sprawą wtórną – wyjaśnił.
Z jego wypowiedzi wynikało, że śmigłowce LPR tak jak dawniej lądują w górach w przygodnym terenie. Oczywiście są to wcześniej rozeznane miejsca. Czasami trzeba dla bezpieczeństwa lądującej maszyny wyciąć jakieś krzaki, ale to wszystko. Nie urządza się w górach specjalnie do tego celu przystosowanych, utwardzonych i oznaczonych lądowisk. Piloci LPR posiadają koordynaty wytypowanych przez ratowników miejsc nadających się do lądowania i w razie potrzeby „siadają” w miejscu, z którego można najszybciej i najwygodniej przetransportować poszkodowaną w górach osobę wymagającą szybkiego transportu do szpitala. Transport drogą powietrzną jest coraz częściej wykorzystywany do ewakuacji z gór osób rannych, kontuzjowanych czy będących w krytycznym stanie, bo śmigłowiec jest w stanie dostarczyć je do szpitala w ciągu kilku minut.

W rejonie przełęczy Kołowrót coraz częściej dochodzi do wypadków z udziałem rowerzystów (odkąd powstały tam zjazdowe trasy rowerowe). Pojawiła się w związku z tym potrzeba wyznaczenia na tym obszarze miejsca, w którym bezpiecznie mógłby wylądować śmigłowiec. Uznano, że dobrą lokalizacją byłaby właśnie przełęcz Kołowrót. W tym celu ratownicy wraz z pilotem LPR – na co dzień uczestniczącym w tego typu akcjach ratowniczych – wykonali na wiosnę rekonesans w terenie. Pilot uznał, że na przełączy miejsca jest wystarczająco dużo, a ukształtowanie terenu pozwala bez większego problemu przyziemić śmigłowiec ratowniczy.

Jedyne co trzeba zrobić, to usunąć stojący centralnie na przełęczy drogowskaz szlaków turystycznych. O jego przeniesienie w inne miejsce GOPR zwrócił się do PTTK-u. Problematyczne okazało się też jedno z rosnących w rejonie przełęczy drzew, które mogłoby utrudniać lądowanie. – To właśnie o ewentualne uwzględnienie przez leśników tej sugestii podczas prowadzenia w tym rejonie prac leśnych zwróciliśmy się do nadleśnictwa – wyjaśnił naczelnik Szczurek.

Leśnicy poszli jednak najwyraźniej na całość i postanowili wyrównać i zniwelować całą przełęcz. To, że uwielbiają prowadzić w beskidzkich lasach zakrojone na szeroką skalę prace ziemne, budując leśne „autostrady”, wiadomo nie od dziś i jak widać nie przepuszczą żadnej okazji, aby wysłać do lasu buldożery.