Wydarzenia Czechowice-Dziedzice

Leżąc na pszczołach. Bzyczący terapeuci w Czechowicach-Dziedzicach

Zdjęcia: Z archiwum P. Guzego

W tym niezwykłym drewnianym domku można położyć się… na pszczołach. Słysząc i czując pracowite owady można się ponoć poczuć, jak po wizycie u terapeuty. W Czechowicach-Dziedzicach Piotr Guzy oddał do użytku jedyne w okolicy pszczele inhalatorium.

Piotr Guzy jest dobrze znany naszym czytelnikom jako propagator zdrowego stylu życia, triathlonista i szef Czechowickiego Klubu Morsów. Trzy lata temu poświęcił się kolejnej pasji, tym razem pszczelarskiej. W swoim ogrodzie przy ulicy Marii Konopnickiej 4, nieopodal targowiska, założył pasiekę. Najpierw postawił siedem uli, dzięki którym może pozyskiwać nie tylko miód, ale i pyłek, kit i wosk. Z tego ostatniego produktu wraz z rodziną wytwarza piękne świece. – Właśnie szykujemy miód akacjowy i czekamy na lipowy. W okolicy jest kilkadziesiąt lip – mówi Piotr Guzy.

Opublikowany przez Ekologiczna Manufaktura Pasieczna Czwartek, 23 kwietnia 2020

Podczas zeszłorocznych targów pszczelarskich w Bielsku-Białej zainspirował się pomysłem na uloterapię. I właśnie oddał do użytku własne pszczele inhalatorium. – To drewniany domek, podobny do sauny. Ale zamiast pieca, są w nim cztery pszczele rodziny – wyjaśnia. – Pszczoły mieszkają pod siedzeniami. Można usiąść na deskach i poczuć wibracje wytwarzane przez pracujące owady. Jeśli ktoś się boi tak bliskiego kontaktu, można na deski położyć materac. Pobyt w takim domku do uloterapii działa kojąco i prozdrowotnie na cały organizm, bardzo uspokaja. Nie bez przyczyny takie domki stawia się przy szpitalach psychiatrycznych. Sam pozbyłem się problemu z zatokami i lepiej sypiam – opowiada. Pszczoły widać, czuć i można wdychać opary miodu, pyłku czy propolisu. Piotr Guzy zastrzega, że prowadzi ekologiczną pasiekę i nie stosuje żadnych środków chemicznych. Uważa, że właśnie dzięki temu jego pszczoły mają się wyjątkowo dobrze.

Jak się okazuje, do inhalatorium przychodzą nawet osoby szczególnie wrażliwe na ukąszenia. Dlatego w pogotowiu zawsze jest adrenalina. Właściciel pasieki każdorazowo sprawdza też, czy jakaś pszczoła nie dostała się do środka.

Czechowiczaninowi w prowadzeniu pasieki pomaga rodzina, w tym żona Anna Fender-Guzy, mama Elżbieta oraz synowie Emanuel i Samuel. Praca przy pożytecznych owadach to dla nich też relaks, kontakt z naturą i możliwość podpatrywania najważniejszych dla życia na Ziemi owadów.

Ekologiczną Manufakturę Pasieczną można znaleźć na Facebooku – TUTAJ.

google_news
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Zuza
Zuza
4 lat temu

Czy to nie szkodzi pszczołom? Ludzie wydzielają wtrętne “fluidy”. Nic nie piszecie, w jaki sposób “chronione” są pszczoły. Mam nadzieję, że nie przeczytam za jakiś czas, iż pasieka padła, bo pszczoły nie wytrzymały takiego sposobu ich wykorzystywania.

Hermenegilda
Hermenegilda
4 lat temu

Ile pszczoły sobie liczą za leżenie na sobie?