Huk, grzmot, nawałnica i sypiące się z nieba pioruny. To jest coś, co ich fascynuje. Dwóch panów P – Piotr Mazur i Piotr Stawowczyk od lat tworzą w naszym regionie udany tandem pod nazwą „Łowcy Burz Podbeskidzie”. Ich relacje ze spektakularnych zjawisk pogodowych znają bywalcy portali społecznościowych. Swoją pasją przyczyniają się też do skutecznego ostrzegania przed pogodowymi niebezpieczeństwami.
Jak wygląda łowca burz? Na pewno nie jak Iron Men. Zamiast naszpikowanego elektroniką stroju łowca burz musi posiadać sprawny komputer, smartfon i dużo wiedzy pozwalającej przewidzieć, kiedy i gdzie utworzy się sytuacja pogodowa, która skutkować może pojawieniem się burzy. Piotr Mazur, bielszczanin i Piotr Stawowczyk z Czańca potrzebną wiedzę zdążyli już posiąść. Od dziesięciu lat tworzą bowiem w regionie Podbeskidzia tandem będący częścią ogólnopolskiego stowarzyszenia Polskich Łowców Burz.
Pogoda może pochłonąć
Przygoda z błyskawicami dla obu pasjonatów wyładowań atmosferycznych zaczęła się już w dzieciństwie. Piotr Mazur nie mógł usiedzieć na miejscu, kiedy zbierało się na burzę.
– Od kiedy pamiętam burza mnie fascynowała – tłumaczy. – To niesamowite zjawisko, pełne grozy i ekspresji. W dzieciństwie podczas burzy siedziałem z nosem przyklejonym do szyby i czekałem, aż gdzieś huknie piorun. Nie tylko zresztą burze mnie tak kręciły. Ulewy, huragany, śnieżyce… To może człowieka pochłonąć.
Obaj panowie poznali się lata temu na forum internetowym poświęconym właśnie zjawiskom atmosferycznym, głównie burzom. W ten sposób stworzyli naszych rodzimych Łowców Burz.
Piotr Stawowczyk zajmuje się dokumentowaniem wyładowań atmosferycznych. Robi zdjęcia, kręci filmy, montuje i umieszcza na profilu społecznościowym i kanale Youtube. Drugi Piotr obserwuje radary meteorologiczne, prognozy, przepływ chmur, rodzące się układy niżowe.
– Takie obserwacje pozwalają nam przewidywać rozwój komórek burzowych, a o to przecież chodzi – tłumaczy. – Efekt ma być taki, aby o odpowiedniej porze znaleźć się w odpowiednim miejscu.
Na granicy ryzyka
Tak było m.in. podczas ostatniego spektakularnego zdarzenia pogodowego, czyli trąby powietrznej w Kaniowie. Piotr na kilkadziesiąt minut przed jej powstaniem znalazł się na bielskim wzgórzu Trzy Lipki skąd mógł później obserwować całe zjawisko. Stawowczyk zdjęcia wykorzystał następnie do stworzenia jedynego w swoim rodzaju filmu prezentującemu grozę sytuacji i skutki jakie trąba powietrzna poczyniła.
W Kaniowie wyładowań nie było. Ale w lipcu 2017 roku łowcom burz udało się przewidzieć powstanie olbrzymiej komórki burzowej w Marklowicach koło Raciborza. Pojechali tam wówczas.
– Zdążyliśmy w samą porę – mówi Piotr Stawowczyk. – To była mega burza, wręcz niesamowita. Największa z jaką mieliśmy do tej pory do czynienia.
Czy się boją? Pioruny nie jedną osobę wszak już zabiły.
– To kwestia wiedzy i odpowiedniego zachowania się – tłumaczy Piotr Mazur. – Trzeba wiedzieć, gdzie stanąć. W Marklowicach trochę nas poniosło, ale ostatecznie nic nam się nie stało. Strach jednak był. Ale przebiła go adrenalina.
Piorunująca energia
Piotr Mazur na co dzień zajmuje się projektowaniem w branży hydrotechnicznej. Jego towarzysz od burz jest technikiem elektronikiem. Obaj żyją pracą i swoją pasją, poza którą świata już prawie nie widzą. Przez lata nabyli sporo wiedzy o zjawiskach atmosferycznych. Co roku uczestniczą też w specjalnych konferencjach organizowanych przez centralę Łowców Burz. Swoją wiedzę wykorzystują teraz do ostrzegania przed burzami zamieszczając informacje na swoich stronach internetowych. Niedługo, jak mówią, poprzez specjalną aplikację i współpracę z jednym z portali internetowych ostrzeżenia będą docierać do chętnych mieszkańców Podbeskidzia za pomocą powiadomień.
– Chcieliśmy wejść we współpracę z zarządami kryzysowymi urzędów gminnych, ale okazało się to zbyt skomplikowane technicznie – mówi Piotr Mazur. – A szkoda, bo najważniejsze w tym wszystkim jest właśnie ostrzeganie ludzi przed gwałtownymi zjawiskami atmosferycznymi. Burze, chociaż ostatnio jest ich w naszym regionie znacznie mniej niż kiedyś, będą jednak coraz gwałtowniejsze. Bo na skutek wzrostu temperatur w powietrzu jest więcej wilgoci, a to z kolei sprawia, że burza, gdy już do niej dojdzie, ma w sobie więcej energii. Przez to i skutki mogą być poważniejsze.
**
Z obserwacji poczynionych w ciągu lat przez Łowców Burz wynika, że obszarem o największej ilości burz w naszym regionie, w ciągu roku jest Żywiecczyzna. Wyładowania atmosferyczne mogą być niespodziewane, nie zawsze wówczas, gdy niebo przypomina wielkiego sińca o granatowym odcieniu. Kolor uzależniony jest bowiem od ilości wody w chmurach i kąta padania promieni słonecznych. Równie dobrze piorun może uderzyć, kiedy niebo jest szare i pozornie nic nie wskazuje na to, że dojdzie do wyładowania atmosferycznego. Te zresztą najczęściej dokonują się w samych chmurach burzowych. W ubiegłym roku, w sierpniu, w ciągu godzinnej burzy radary zanotowały w naszym regionie 12 tys. wyładowań atmosferycznych. W skali kraju bywają burze, gdy wyładowań jest nawet kilkadziesiąt tysięcy.