Prawie 8 lat trwały zmagania o cenę ścieków przyjmowanych z gminy Maków Podhalański do oczyszczalni w Suchej Beskidzkiej. Niedawno zapadł w tej sprawie ostateczny wyrok sądowy, który – jak się zdawało – pozwoli obu stronom dojść do porozumienia. Wszystko jednak wskazuje na to, że jeszcze zaostrzy konflikt między samorządami…
Oczyszczalnia ścieków w Suchej Beskidzkiej służy nie tylko temu miastu, ale i dwóm sąsiednim gminom: makowskiej i stryszawskiej. Z początku nie prowadziło to do większych nieporozumień, jednak w 2010 roku zarząd Przedsiębiorstwa Wodno–Kanalizacyjnego „Eko-Skawa” w Makowie Podhalańskim doszedł do wniosku, że stosowana przez suski Zakład Komunalny cena za odbiór i oczyszczanie ścieków od hurtowych dostawców nie powinna odpowiadać wysokości stawek taryfowych obowiązujących mieszkańców Suchej. Próbował wynegocjować niższą, a kiedy mu się to nie udało, w 2012 roku zaapelował o rozstrzygnięcie sprawy do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Ten zaś wszczął postępowanie antymonopolowe, zakończone w grudniu 2013 roku wydaniem decyzji, wedle której gmina Sucha Beskidzka dopuściła się nadużycia pozycji dominującej na lokalnym rynku hurtowego odbioru ścieków.
Prezes UOKiK stwierdził, że ceny narzucone przez nią ościennym gminom są nieuczciwe, bowiem uwzględniają koszty utrzymania i eksploatacji sieci kanalizacyjnej na terenie Suchej oraz oczyszczania wód opadowych i podziemnych przedostających się do rurociągów w tym mieście. Nakazał, by zaniechała stosowanej dotychczas praktyki i skalkulowała ceny w oparciu o rzeczywiste koszty usług świadczonych na rzecz każdego z hurtowych dostawców ścieków. Naliczył też Suchej karę finansową w wysokości 8 690 zł, płatną do budżetu państwa.
Suskie władze nie zamierzały poddać się bez walki, ale batalia w sądach wszystkich możliwych instancji na niewiele im się zdała. Tylko raz szala zwycięstwa przechyliła się na ich stronę. Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił decyzję prezesa UOKiK, argumentując to między innymi w ten sposób: „Nie można zarzucać przedsiębiorcy nadużycia pozycji dominującej tylko dlatego, że oczekuje za swoje towary lub usługi zapłaty w wysokości wyższej niż kwota, która ustalona zostałaby na rynku o pluralistycznej strukturze”. Ale zdaniem Sądu Najwyższego, w przypadku usług publicznych, świadczonych dla zaspokojenia podstawowych potrzeb mieszkańców, nie można stosować tego typu założeń biznesowych. Ostatecznie sprawa została przekazana do ponownego rozpatrzenia przez Sąd Apelacyjny, który tym razem utrzymał w mocy decyzję prezesa UOKiK. Wyrok zapadł w październiku tego roku i jest już prawomocny.
Burmistrz Suchej Beskidzkiej Stanisław Lichosyt ma jednak pomysł na to, jak utrzeć nosa niepokornym sąsiadom. – Skoro władze Makowa nie chcą respektować zawartego paręnaście lat temu porozumienia, które wyraźnie wskazywało, że cena ścieków odbieranych z ich gminy będzie równa taryfie w Suchej, to najprawdopodobniej wypowiemy im umowę, dając na przykład trzy lata na wybudowanie własnej oczyszczalni. A na ten okres ustalimy cenę, która nie powinna budzić zbyt wielkich emocji, choć nie można się też spodziewać, że będzie się ona diametralnie różniła od dotychczasowej. Koszty już są duże, a teraz jeszcze drożeje energia elektryczna – mówi włodarz. – Nikt nas nie zmusi do przyjmowania ich ścieków, bo gospodarka ściekowa jest zadaniem własnym każdej gminy.
Makowski burmistrz Paweł Sala nie ukrywa zaskoczenia tym stanowiskiem. – Myśmy nieraz wyrażali potrzebę budowy własnej oczyszczalni, ale wszelkie działania w tym kierunku spotykały się z dezaprobatą burmistrza Suchej. Twierdził, że jest to nieopłacalne i niepotrzebne, skoro on ma w swojej wystarczające moce przerobowe, by oczyszczać ścieki z całej naszej gminy. Gdy teraz słyszę, że pan Lichosyt jest największym orędownikiem budowy oczyszczalni w Makowie, to zastanawiam się, czy słuch mnie nie zawodzi – ironizuje. Jak podkreśla, nie oczekuje ze strony włodarza Suchej żadnych rewolucyjnych kroków, a jedynie tego, by zgodnie z decyzją prezesa UOKiK oraz wyrokiem sądowym, koszty odbioru i oczyszczania ścieków zostały skalkulowane rzetelnie i z poszanowaniem klienta.
– Chcemy płacić za taką usługę, jaka jest nam oferowana. A zatem nie może to być taka sama opłata, jaką ponosi indywidualnie mieszkaniec Suchej i która jest związana nie tylko z przyjęciem ścieków do oczyszczalni, ale również z utrzymaniem sieci na terenie miasta, zafakturowaniem płatności, odczytaniem licznika i tak dalej. Każda z tych czynności niesie z sobą jakiś koszt, a dla makowianina Sucha tego wszystkiego nie wykonuje. U nas robi to spółka „Eko-Skawa” – wyjaśnia Paweł Sala.
Przypomina, że suska oczyszczalnia powstawała nie tylko na potrzeby jednego miasta, ale także po to, by obsługiwać aglomerację, w skład której wchodziły dwie sąsiednie gminy. Dlatego kanalizacja na terenie makowskiej od początku była budowana z zamysłem, iż ścieki z niej popłyną do Suchej. – I nie może być sytuacji, w której pan Lichosyt tupnie nogą i powie, że on uważa inaczej. Ja też wolałbym zagospodarować wszystko na własnym podwórku, jednak moi poprzednicy wymyślili inaczej i trzeba w tym tkwić. Małymi krokami możemy tę strategię modyfikować, ale przecież nie w ten sposób, że burmistrz Suchej zakręci nam rurę i ścieki gdzieś się wyleją – komentuje Paweł Sala. Jak dodaje, gmina Maków z formalnego punktu widzenia w sądowej batalii nie uczestniczyła, ponieważ kolejne etapy postępowania rozgrywały się między prezesem UOKiK a Suchą Beskidzką…
“Makowskiemu sołtysowi” wydaje się, że on będzie dyktował warunki
No ale przecież w imieniu mieszkańców Makowa radni z tego miasta akceptowali przez wiele lat stawki wyższe nim upomniało się przedsiębiorstwo “Eko – Skawa”. Przecież to radni uchwalają obowiązującą stawkę opłaty za ścieki. Nie mogli zainteresować się trochę głębiej? Rzeczywiście gminę Maków nie interesuje potyczka między UOKiK a Suchą Beskidzką?
Przecież donos do UOKiK złożył Burmistrz Makowa (w imieniu mieszkańców)
O tym tutaj nie napisano. Jeśli tak było, nie jest to żaden donos lecz wystąpienie w trosce o swoich mieszkańców. Jeśli tak było to dlaczego burmistrz Makowa mówi tylko o formalnej stronie sporu przed sądem?
Gdyby on się troszczył o mieszkańców, to ścieki w Makowie nie kosztowałyby prawie 16 zł za m3 (Suchej płacą 5,2 zł )
Został wybrany mimo ceny ścieków. Są jeszcze radni, którzy za coś odpowiadają kiedy uchwalają cenę ścieków. To nie burmistrz uchwala.
Trzeba ci wiedzieć , że to burmistrz przygotowuje propozycje dla radnych
To wiem dobrze, że burmistrz przygotowuje. Ale po to radni mają też komisje aby głębiej sprawdzili projekt uchwały. Mogą zatrudnić ekspertów specjalistów. Ale najczęściej radni podpisują się pod tym co przedstawia burmistrz, wójt itd. i tak to leci.
I bardzo dobrze. Przez pazerność Suchej Beskidzkiej my mieszkańcy Makowa musimy płacić horrendalne ceny za odprowadzanie ścieków.