W Polsce nie ma zakazu spożywania napojów wyskokowych w szeroko rozumianych miejscach publicznych. Jeśli amator alkoholu zna przepisy, może bezkarnie raczyć się piwem pod chmurką nawet w ścisłym centrum miasta, koło kaplicy czy kościoła lub tuż za ogrodzeniem szkoły. Władze makowskiej gminy chcą to zmienić.
Policja w Makowie Podhalańskim i sąsiednich miejscowościach często jest bezradna wobec pijaczków biesiadujących pod gołym niebem albo w klatkach schodowych bloków mieszkalnych. Może karać mandatami tylko tych, którzy piją alkohol tam, gdzie jest to zakazane przepisami ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. A takich miejsc jest stosunkowo niewiele. Są to tereny zakładów pracy, szkół i innych placówek oświatowo-wychowawczych, budynki zajmowane przez wojsko, dworce oraz przystanki, a ponadto ulice, place i parki (oczywiście z wyjątkiem znajdujących się tam ogródków piwnych). Nie ma bata na osoby, które spożywają napoje wyskokowe koło bloków w Makowie czy za kaplicą w Grzechyni. A przynajmniej na razie nie ma, bo wkrótce się to zmieni. Wspomniana ustawa daje władzom gminy możliwość rozszerzenia listy miejsc i obiektów objętych zakazem picia alkoholu. Rada Miejska w Makowie zamierza z tego skorzystać.