Wiele wysiłku, wiedzy i umiejętności trzeba czasem włożyć w swoje hobby, by uzyskać oczekiwany efekt. Zrobił to goleszowianin Mariusz Mróz, znany pasjonat modelarstwa i twórca makiety związanej ze Śląskiem Cieszyńskim. Jakie były okoliczności jej powstania i ostateczny charakter, o tym przeczytacie poniżej.
– Inspiracją dla modelarstwa, w moim przypadku, były pewne obserwacje. Sto metrów od mojego domu przebiega linia kolejowa. Pod wiaduktem była zwrotnica, która umożliwiała wjazd do goleszowskiej cementowni. Należało wykonać odpowiednie manewry, aby ze składem wjechać na teren bocznicy zakładowej. Ciężkie parowozy wtaczały skład do cementowni. Chodząc wzdłuż szlaku kolejowego obserwowałem semafor, składy, pociągi, parowozy, co rozbudzało moją wyobraźnię. Z uwagi na problemy zdrowotne nie mogłem uprawiać sportu, dlatego moje zainteresowania skierowały się w stronę modelarstwa, które pochłonęło mnie całkowicie. Budowałem modele samolotów, statków, okrętów, budynków, ale najwięcej satysfakcji sprawiało mi modelarstwo kolejowe – wspomina pan Mariusz.
Goleszowianin w okolicy postrzegany jest jako ekspert i żywa encyklopedia kolejnictwa, choć sam twierdzi, że jego wiedza dotyczy głównie lat 70. i wcześniej. Z wykształcenia nie jest kolejarzem i nigdy nie pracował w tym zawodzie. Modelarstwem zajmuje się już ponad 40 lat. W tym czasie wykonał wiele projektów, makiet, modeli. Ostatnim dużym projektem jest makieta kolejowa o nazwie „Mrozików – Grażynin”.
„Mrozików-Grażynin” to makieta w skali 1:87 o wymiarach 2,6 x 0,7 m. Odwzorowano na niej charakter terenu Śląska Cieszyńskiego z lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku – okresu parowozów, z nawiązaniem do tutejszej wąskotorówki. Sam autor tę makietę określa alegorią Goleszowa, ponieważ występują nawiązania do pracującej wówczas cementowni, przystanku osobowego, kamieniołomu, marglowni. Obiekty te wykonał z oryginalnego kamienia wapiennego i margla. Mimo zmian odległości związek terenu, który przedstawia makieta, z tym, co mamy w rzeczywistości teraz i co było kiedyś, jest oczywisty.
– Stworzenie makiety nie jest oczywiście proste i jest to proces zaczynający się nie w sferze manualnej, a intelektualnej. Aby wykonać makietę, trzeba najpierw określić założenia: co chcemy zrobić, gdzie to chcemy zrobić, w jakim okresie umiejscowić. Są to założenia projektowe. Oczywiście potrzebna jest wiedza o okolicy, którą zamierzamy bardziej lub mniej dokładnie odwzorować – wylicza Mariusz Mróz. W przypadku „Małego Goleszowa” wiedza pana Mariusza jest najwyraźniej duża, sądząc po utrzymanych detalach, choć on sam nie twierdzi, że to pełne odzwierciedlenie.
– Okolica jest konkretna, nazwy stacji już nie. Dlaczego? Chodziło mi o pokazanie tego, co jest lub było na Śląsku Cieszyńskim. Takimi obiektami były cementownia, przystanek osobowy, kamieniołomy – wyjaśnia modelarz.
Pewnym punktem wyjścia jest właśnie mała stacja kolejowa z napisem Mrozików Fabryka.
– Sam budynek stacji jest alegorią do przystanku osobowego Goleszów Górny, który tu był w latach jeszcze 60. Typowy mur pruski, rozpadająca się część drewniana, która tam była i numer odstępowy, zgodny z ówczesnym. Teraz już są tylko perony, nie ma budynku, nawet późniejszego, metalowego. Przystanek był naprzeciwko muru cementowni – mówi Mariusz Mróz.
Nieistniejąca już realnie cementownia, koło której przejeżdża pociąg, ruszający ze stacyjki Mrozików, jest nie całkiem wiernym odzwierciedleniem dawnego zakładu, ale pokazuje jego charakter. Cementownia zbudowana z sześciu różnych zestawionych budynków razem z chłodnią kominową stanowi kompleks wraz z kamieniołomem.
– Uwzględniłem również, że budynki były na dwóch poziomach. Wiem to, bo przygotowywałem się w roku 2004 do zbudowania makiety Goleszowa, a poza tym moi dziadkowie pracowali w cementowni. Teść dziadka był głównym mechanikiem, dziadek księgowym, a drugi dziadek elektrykiem (to ta najbliższa rodzina). Stąd był to ukłon w stronę przodków, którzy ją budowali i w niej pracowali. Mam więc sporo zdjęć i dokumentów, były rodzinne opowieści, a też sam cementownię pamiętam. Nie było problemów z wiedzą o detalach, takich na przykład jak zalegający pył cementowy. Tak to wyglądało w tamtym czasie. Około 8 ton pyłu dziennie było emitowane w powietrze. Wszędzie było szaro – opowiada pan Mariusz.
Dalej na trasie pociągu, wzdłuż torów, jest coś, co przypomina Goleszowską Górkę.
– Nie jest to wierne zobrazowanie, ale nawiązanie do istniejącego górotworu. Podobnie przekop z torowiskiem który został wykonany. Zrobiłem tunel, który jest alegorią tunelu prowadzącego nad zbiornik wodny w starej marglowni – Ton. Nawiązaniem natomiast nie jest parowozownia i następna stacja. Trzeba zdawać sobie sprawę, że wszystko musi pasować do szlaku kolejowego. Muszą więc być odpowiednie poziomy, żeby pociąg dojechał, ale też żeby szlak był odpowiednio długi i można było nacieszyć się jadącym na makiecie pociągiem – kontynuuje.
Są więc stacja kolejowa i przystanek jakby Goleszowa (Mrozików oraz przystanek osobowy Mrozików Fabryka), cementownia i kamieniołom. Dalej pociąg, a więc element spajający całość, udaje się do drugiej części makiety, która przedstawia zachodnią część Śląska Cieszyńskiego, z kopalnią i przyległym terenem.
– Na Śląsku Cieszyńskim mieliśmy kopalnię Morcinek, na której pracowałem. Jest więc alegoria tej kopalni, czyli stary szyb peryferyjny. Dużym obiektem jest stacja Grażynin Wąskotorowy i normalnotorowy przystanek osobowy, to na cześć mojej małżonki. Pasażerowie mogą przesiąść się linii normalnotorowej na wąskotorową i jechać nią dalej – opowiada Mróz.
Elementem spajającym całość koncepcji makiety jest kolej. Jest to kolej efektowna i efektywna, a nawet chciałoby się napisać, że żywa. Powiedzieć, że działa i jeździ, napędzana elektrycznie i odpowiednio sterowana, to jakby nic nie powiedzieć. Nie tylko jeździ, ale realizuje rozmaite zadania przewozowe, związane na przykład z pracą cementowni, działaniem kopalni, czy po prostu ruchem pasażerskim. Wydaje gwizd odjazdu, potem dźwięki typowe dla parowozu. Staje i zabiera pasażerów, dróżnik daje znak lampką, inny skład jedzie po cement, wszystko jak w kolejowym „realu” lat 60. ubiegłego wieku.
Detale są ważne, nie tylko w realnym świecie i życiu, ale też w jego odzwierciedleniu. Pan Mariusz chętnie przytacza myśl swojej żony o tym, że makieta detalami musi przedstawiać toczące się życie. W „Małym Goleszowie” spośród opowieści mamy więc na przykład przyjazd jakiegoś ówczesnego oficjela do cementowi. Wysiada z auta z tamtej epoki i widać, jak wszyscy zebrani go witają. Smaczku na makiecie „Małego Goleszowa” to opalająca się dziewczyna na nasypie kolejowym nad marglownią i jej cichy adorator podziwiający jej wdzięki przez lornetkę. Inspiracją dla tej sceny była piosenka zespołu Golec uOrkiesrta.
Makieta, określona tutaj jako „Mały Goleszów”, to lata pracy, ale okresami też pracy bardzo żmudnej, zarówno na poziomie myślowym, jak i manualnym. Gdy było ciężko, jej autor zawsze mógł liczyć na wsparcie rodziny i przyjaciela Zbyszka Chrapka. Całość powstawała w latach 2017-2021.
– Wszystko od podstaw trzeba wykonać. Zwrotnice i tory są produktem różnych firm, ale wykonałem konwersje na potrzeby projektu. Było więc przycinanie, dostawianie, wyginanie malowanie patynowanie itd. Wszystkie inne elementy tak przebogatej układanki od początku były również półproduktami, które trzeba było ręcznie dopasować do tej goleszowskiej opowieści – mówi Mróz.
Modelarz podkreśla, że przy tak dużej ilości elementów na zbudowanie makiety poświęcił kilkaset godzin i właśnie ten czas jest bardziej miarodajny niż przeliczenie modułów…
Zdjęcia: Michał Cichy
Wspaniałe przeniesienie historycznego klimatu w miniaturowy świat modelarski. Tylko połączenie kunsztu artystycznego, inżynieryjnego i kolejowego pozwala tworzyć takie prawdziwe dzieła. Serdecznie gratuluję Mistrzowi!
W jakiej skali jest makieta? Jest w domu a nie powinna być na jakiejś wystawie?
Gratulacje, fantastyczne dzieło.
To kolejkowa skala H0 czyli pomniejszenie 87 razy.