W ostatnich dniach Bielsko-Biała stała się miejscem wyjątkowych spotkań z Martyną Wojciechowską – dziennikarką, podróżniczką, zdobywczynią Korony Ziemi i ambasadorką marki Jack Wolfskin. 17 i 18 października mieszkańcy miasta i okolic mogli wysłuchać jej inspirujących opowieści o pasjach do podróży i odkrywania świata.
W piątek w kinie Helios w Galerii Sfera odbyła się prelekcja Martyny Wojciechowskiej. Wydarzenie przyciągnęło tłumy – bezpłatne bilety rozeszły się błyskawicznie. Spotkanie zorganizowała marka Jack Wolfskin, której Martyna jest ambasadorką. – Kocham Bielsko, bo są tu góry – przyznała Wojciechowska, dodając, że często odwiedza nasze rejony, bo ma znajomych mieszkających na zboczu Skrzycznego.
Tematem przewodnim piątkowego spotkania były porażki – te, które potrafią zbudować człowieka mocniej niż niejeden sukces. – Nasze życie złożone jest z porażek tak samo, jak z sukcesów. Czasem coś nam „wychodzi”, ale ja wierzę, że rzeczy po prostu robimy albo nie robimy. Kiedy ponosimy porażki, warto wziąć za nie odpowiedzialność – mówiła bohaterka wieczoru. – Wielu ludzi myśli, że jestem superwoman, której wszystko się udaje. Tymczasem ja też mam momenty zwątpienia, czuję smak goryczy i czasem po prostu mi się nie chce. Wtedy warto mieć wokół siebie ludzi, którzy pomogą podnieść skrzydła.
Podróżniczka wspominała również początki swojej kariery i doświadczenia, które nauczyły ją pokory. – Ponosimy porażki i najważniejsze jest to, co z nimi robimy – czy pozwalamy, by nas złamały, czy uczymy się z nich i idziemy dalej. Ja należę do tych, których porażki hartują. Dowiedziałam się, że to się nazywa „wzrastanie przez kryzys” – mówiła z uśmiechem.
Martyna Wojciechowska podkreślała, że w jej życiu najważniejszym słowem jest „ciekawość”. – Nie ma nic bardziej wartościowego. Ciekawość popycha świat do przodu, sprawia, że chcemy wiedzieć, co jest za zakrętem, wyżej, głębiej. Ona prowadzi mnie przez życie i, na szczęście, wciąż mi nie mija. Budzę się każdego dnia z ciekawością dziecka i zastanawiam się, co dziś się wydarzy? Nawet po tylu latach, na planie „Kobiety na krańcu świata” nadal mam motyle w brzuchu, jakbym zaczynała od nowa. Bardzo pielęgnuję tę cechę i Wam też ją polecam – zachęcała.
Podczas prelekcji Martyna podzieliła się także niezwykle osobistym wspomnieniem – historią wypadku samochodowego na Islandii, do którego doszło 17 października 2004 roku. – To był moment, który podzielił moje życie na dwie części. Straciłam wówczas przyjaciela i operatora Rafała, a sama doznałam poważnych obrażeń, w tym złamania kręgosłupa. Przez długi czas miałam poczucie winy i nie widziałam sensu życia. To moja mama wyciągnęła mnie wtedy w stronę światła. To była długa droga przez ciemną dolinę.
Wojciechowska przyznała, że przełom nastąpił, gdy wyznaczyła sobie nowy, niemal niemożliwy cel – zdobycie Mount Everestu. – Lekarz powiedział mi, że nie wrócę do pełnej sprawności i muszę znaleźć inne marzenia. A ja wtedy pomyślałam, że muszę zmienić lekarza. Od tej chwili trenowałam – najpierw ściskając piłeczkę i rozciągając gumki, potem coraz intensywniej. Everest stał się moim symbolem powrotu do życia. Ale nauczyłam się też, że w każdej wyprawie nie chodzi tylko o zdobycie szczytu, lecz o to, by bezpiecznie wrócić do domu. Bo z każdej góry najlepiej widać inne góry do zdobycia.
Drugiego dnia, 18 października, Martyna Wojciechowska spotkała się z fanami w Galerii Sfera II. Tutaj również opowiadała o swoich wyprawach, wartościach i o tym, jak ważna jest odwaga w codziennym życiu. Nie zabrakło wspólnych zdjęć, autografów i rozmów z publicznością.
Z okazji spotkania z podróżniczką marka Jack Wolfskin zaprezentowała limitowaną edycję plecaków z mottem Martyny – „Impossible does not exist” – oraz jej autografem. Powstało jedynie 300 sztuk, co uczyniło je prawdziwym kolekcjonerskim rarytasem. Dwa dni spotkań z Martyną Wojciechowską w Bielsku-Białej były pełne inspiracji, refleksji i autentycznych emocji. Publiczność mogła usłyszeć historię o sile, determinacji i życiowej ciekawości – o tym, że naprawdę niemożliwe nie istnieje.