Wydarzenia Bielsko-Biała

Marzenia Marzeny. Chce normalnie żyć…

Fot: Kuba Jarosz

Rodzina Marzeny z Bielska-Białej chce normalnie żyć, ale los ją co rusz poniewiera. Dramat nie wzrusza jednak urzędników ratuszowych, dla których jedyną formą pomocy jest dobre słowo. Ale od tego życie się nie zmienia.

– Cieszę się, że moi chłopcy ucząc się zdalnie nie musieli chodzić do szkoły, bo nie miałabym im za co robić kanapek na drugie śniadanie… – mówi ze łzami w oczach Marzena. – Nawet nie wiedzą, że codziennie biegam do Brata Alberta po zupę, żeby dać im coś ciepłego do zjedzenia.

Rodzina bielszczanki nie jest żadną, tak zwaną patologią. Jeśli już, to jedynie mocno przyciśniętą fatalnym zbiegiem przeróżnych losowych okoliczności. Niektórzy tak mają, że za każdym zakrętem dmucha im w nos, a na prostej spadają na głowę cegły.

Z deszczu pod rynnę

Marzena ma dzisiaj 38 lat i może o sobie powiedzieć, że jest kobietą po tzw. przejściach. W jej przypadku były to mężowskie pięści, alkohol i ciągłe awantury. Mając u boku dwójkę małych dzieci tkwiła w swoim małym piekle do momentu, aż w rodzinne sprawy wkroczył wreszcie sąd.

– Mężowi odebrano prawa do dzieci, a mnie je zawieszono, bo mimo wszystko tkwiłam w tym i w jakiś sposób się godziłam ze złem – wspomina dzisiaj. – To było straszne…

Marzena nie poddała się jednak. Tym bardziej, że miała cel w życiu – odzyskać dzieci, które w międzyczasie trafiły pod opiekę babci. Tak jednak niefortunnie, że wpadły z deszczu pod rynnę, bo matka Marzeny, jak się okazało, miała zbyt duży pociąg do alkoholu.

– Rozpiła się po śmierci mojego taty – przyznaje Marzena.

Widząc to bielszczanka postanowiła za wszelką cenę odzyskać pełnię praw nad synami i wyrwać je z kolejnego zaklętego kręgu.

– Sąd się w końcu zgodził – mówi Marzena. – Pod warunkiem jednak, że nie będziemy mieszkać z moją mamą.
Było to logiczne, ale też mocno komplikowało całą sytuację, bo nagle okazało się, że Marzena musi znaleźć jakiś kąt do zamieszkania z dziećmi. Kobieta zagryzła więc zęby i wynajęła skromne lokum.

Czas płynął i życie mijało bielszczance na walce o byt. Któregoś dnia uznała, że mimo złych doświadczeń z męskim światem, spróbuje raz jeszcze. W końcu we dwoje zawsze łatwiej.
– I tak poznałam Miszę – mówi. – Wspaniałego faceta, który mnie pokochał i pokazał, że mężczyźni mogą być inni, normalni.

Za ludzkie pieniądze

Ale skoro miało być o życiowym pechu i złym losie, to oczywiste jest, że nie mogło być już tylko dobrze. Życie wszak, to nie bajka. Misza był ok, ale szybko okazało się, że cierpi na chorobę dwubiegunową, ma zaburzenia emocjonalne i ogólnie mówiąc spore problemy ze znalezieniem przez to stałej pracy. Codzienność Marzeny owszem, była już inna, ale problemy pozostały te same – brak pieniędzy na normalne, godne życie. Większość dochodów pary pochłaniały bowiem opłaty za wynajem mieszkania.

– Pod koniec listopada ubiegłego roku złożyliśmy więc wniosek do bielskiego zedgieemu o zakwalifikowanie się na listę oczekujących na mieszkanie komunalne – tłumaczy Marzena. – Wtedy mieszkaliśmy w małej klitce, nasze dochody też nas do tego kwalifikowały, więc mieliśmy nadzieję, że w końcu los się do nas uśmiechnie.

– Marzyliśmy o czymkolwiek, nawet jakiejś ruinie do remontu, byle tyko na stały przydział i za jakieś ludzkie pieniądze, żeby móc normalnie żyć – dodaje Misza.

I może marzenia o czterech kątach w końcu by się ziściły, gdyby nie to, że rodzina nagle musiała wyprowadzić się z zajmowanego lokum, bo właściciel zdecydował o jego sprzedaży. Napisał parę ciepłych słów o Marzenie i jej rodzinie, że są porządni, dbali o mieszkanie, nie sprawiali żadnych problemów i dobrze byłoby, żeby w końcu mieli szansę otrzymać od miasta własne lokum. Takich opinii, rzecz jasna, nikt pod uwagę nie bierze, a już na pewno nie urząd, który kieruje się wyłącznie sztywnymi przepisami. Niemniej wniosek Marzeny został zaopiniowany pozytywnie. I tylko tyle. Oznaczało to, że muszą czekać.

Źle, bo bez grzyba

Misza, Marzena i dwójka dorastających już chłopców miała więc w głowie wizję przyszłego, własnego kąta. Tymczasem jednak trzeba było znaleźć kolejne mieszkanie – skoro właścicielka zdecydowała się sprzedać obecnie zajmowane, nie było mowy o jakimkolwiek utrudnianiu jej tego.

– Wtedy pojawił się nieoczekiwanie nowy problem – tłumaczy Marzena. – Okazało się, że aby wynająć coś dla rodziny z dziećmi, trzeba mieć osobę trzecią, która notarialnie poświadczy, że w razie problemów przyjmie ją pod własny dach.

– My takiej osoby nie mamy – bezradnie rozkłada ręce Misza. – Ale musieliśmy coś znaleźć, bo gdzie mielibyśmy się w czwórkę podziać?

I w ten sposób trafiło się rodzinie obecne lokum – duże, czyste, bez grzyba, normalne mieszkanie. Fajnie. Tylko, że dla Marzeny i Miszy, za zbyt duże pieniądze.

– W sumie płacimy za nie około dwa tysiące trzysta, czterysta, w zależności od tego ile zużywa się gazu, głównie na ogrzewanie – wylicza Marzena.
Przy całkowitym dochodzie netto (na rękę) dla całej rodziny w wysokości nieco ponad trzy tysiące złotych oznacza to permanentną biedę. I rodzina Marzeny bieduje. Z godziny na godzinę, z dnia nadzień, z miesiąca na miesiąc. Do niedawna jeszcze z myślą o tym, że w końcu doczekają się komunalnego mieszkania. Że wtedy odżyją.

– Ale właśnie otrzymaliśmy z urzędu pismo, że nasz wniosek jest już nieważny, bo chociaż nasz dochód pozwala na staranie się o gminny lokal, to już obecny metraż, na którym żyjemy, i fakt, że mieszkanie nie jest zagrzybione, przekreśla nas – wzdycha z goryczą Marzena.

– Musielibyśmy przenieść się do ruiny, grzyba, starocia, żeby mieć szansę – irytuje się Misza. – Ale nawet na takie mieszkania ludzie chcą notarialnego zabezpieczenia.

I koło się zamyka. Bo wiadomo, że biednemu zawsze w twarz wieje…

Przepisy z zadyszką

W ciągu ostatnich miesięcy Marzena wysyłała do urzędników ratuszowych pisma z prośbą o pomoc, jest ich tyle, że sama się w nich już gubi. O możliwość przyśpieszenia otrzymania gminnego mieszkania. Opisywała swoją sytuację, powoływała się na konstytucję, prawo do godnego życia, wychowania dzieci, prawo do dachu nad głową. Urzędnicy czytali, przekazywali pisma od jednego do drugiego, wszyscy wyrażali zrozumienie, ale na końcu informowali, że są bezradni, że nici z mieszkania. Bo losowe przypadki nie są brane pod uwagę.

– Mówiąc wprost; prawo i przepisy nie nadążają za życiem – uważa dyrektor ZGM, Ireneusz Kiecak. – Sytuację takich rodzin, jak opisana, można oczywiście rozumieć. Ale z drugiej strony musi być jakaś gradacja. Bo są rodziny nie dość, że z minimalnym dochodem, to jeszcze mieszkające w ruderach z piątką małych dzieci. Gdyby mieszkań komunalnych było tyle ilu oczekujących, nie byłoby problemu. Ale nie ma i z dnia na dzień ich nie przybędzie.

To prawda, że mieszkań komunalnych brakuje. Ale prawdą też jest, że sporo z nich zajmują ludzie, których dochody pozwalają na wynajem czterech kątów na wolnym rynku. Wolą jednak tkwić tam, gdzie można mimo wszystko płacić mniej, nawet kosztem takich rodzin jak Marzeny, czy tych, którzy mają jeszcze gorzej. I nikt ich nie ruszy dokąd płacić będą regularnie czynsze i kombinując wykazywać zaniżone dochody. Tutaj też prawo nie nadąża.

google_news
14 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
roman
roman
3 lat temu

Jestescie niesamowici kasujecie niewygodne komentarze zeby pokazac bujna wyobraznie pana Jakuba i zaslonic fakty. Mniej niz zeroooo, mniej niz zerooo, poziom spada, glebia, wieczna zmarzlina. Mozecie wydrukowac o jeden egzemplarz mniej Kroniki poczytam cos innego.

Hermenegilda
Hermenegilda
3 lat temu
Reply to  roman

Spokojnie, i moje komentarze a właściwie “odpowiedz” pod komentarzami zostały wycofane wraz z komentarzami. Słusznie bo to były komentarze plotkarskie, zawistne. Tych faktów co były odsłonięte w komentarzach i nauk w kierunku bohaterki artykułu nie trzeba. A że poziom spada, zgoda, reszta gorzkich słów w tym kierunku nieprawdziwa.

Beata
Beata
3 lat temu

Obecnie te mieszkania od ADM nie są takie tanie…przykład 60 m,z ogrzewaniem,wodą,śmieci 4 osoby to 1150 zł mc.Do tego gaz i prąd i jest 1500….wcześniej generalny remont oczywiście na koszt najemcy

Hermenegilda
Hermenegilda
3 lat temu
Reply to  Beata

Proszę odłączyć ogrzewanie, wodę, śmieci a później gaz i prąd bo za media płaci każdy. I jak drogi jest czynsz?

Hermenegilda
Hermenegilda
3 lat temu

Co oznacza podtytuł: Przepisy z zadyszkąarzena?

Hermenegilda
Hermenegilda
3 lat temu
Reply to  Hermenegilda

Przepraszam za moją imienniczkę że w obliczu dramatu bohaterki artykułu wypisuje bzdury czepiając się literówek.

Hermenegilda
Hermenegilda
3 lat temu
Reply to  Hermenegilda

Podszywacz nie musi przepraszać bo nie ma za co. Autor artykułu nie powinien zostawiać takich “ogonów” jako profesjonalista, komentującym mogą się zdarzać. Taki standard podszywacz.

Hermenegilda
Hermenegilda
3 lat temu
Reply to  Hermenegilda

Zapamiętaj sobie, podszywacz, że to na co zwraca uwagę Hermenegilda nie jest literówką. Już się nie nauczysz ale zapamiętać możesz próbować.