Janina Izydorczyk z Międzybrodzia Bialskiego została poetką w wieku… 70 lat. Po pięciu latach twórczej działalności ma na koncie ponad 1000 wierszy wydanych w ośmiu tomikach. W połowie lipca było ich już 1128! – Dopiszę jeszcze 22 i będzie kolejny tomik – powiedziała nam wtedy.
Poetka przyszła na świat w Krzepicach, około 30 kilometrów od Częstochowy. Za mąż wyszła w wieku 18 lat, jako 20-latka została matką. Większość życia spędziła w Jaworznie. W Międzybrodziu zamieszkała dwanaście lat temu. – Z zamiłowania do gór. Dom budowaliśmy z mężem i synem 35 lat, głównie pracą własnych rąk – mówi. Życie upłynęło jej na pracy. Była krawcową, pracownikiem biurowym, księgową, magazynierem, piekarzem, portierem, opiekowała się również seniorami. Doczekała się dwojga wnucząt i tyle samo prawnucząt. Pisać zaczęła 26 marca 2013 roku. Dokładnie! – To przyszło nagle. Przez pierwsze dwa tygodnie nie przyznałam się rodzinie. Do ludzi wyszłam z moją twórczością cztery lata temu, po napisaniu czterech pierwszych tomików – mówi. Tematy jej wierszy to życie. – Rośliny, zwierzęta i ludzie. Czasem zainspiruje mnie jakieś wydarzenie lub coś, co zobaczę w telewizji – wymienia.
Choć poezja zapukała do jej drzwi dopiero na emeryturze, to jednak kilknaście wierszy stworzyła już jako bardzo młoda dziewczyna. Wszystkie znalazły się w tomiku „W ogrodzie marzeń”, wydanym jako pierwszy w kolejności. – Pierwszy wiersz napisałam jako 13-latka. Był to utwór na temat 600-lecia Krzepic. Okazał się najlepszy w klasie, pani odczytała go wszystkim dzieciom, ale mnie się nie podobał – wspomina. Dla Janiny Izydorczyk poezja jest poezją, kiedy posiada rymy. – Bez nich to po prostu dumanie, przemyślenia przelane na papier, tak jak moje pierwsze wiersze. Rymy powodują, że ujawnia się piękno wypowiedzi i utwór o wiele lepiej się czyta – uważa.
Poetka wydaje swoje wiersze za własne pieniądze, samodzielnie przygotowując materiały do druku: własnoręcznie wykonuje projekt książki, grafikę i zdjęcia. – Jestem sama swoim wydawcą – podkreśla. Stałym ozdobnikiem jej tomików jest – jak to określa – jej „własny znak”. To rodzaj okrągłego exlibrisu z inicjałami poetki, datą rozpoczęcia twórczości oraz sentencją „Realizuj marzenia”. – W mojej rodzinie był kiedyś herb. Moi rodzice pochodzą z dwu różnych gałęzi tego samego rodu Raczyńskich. Oboje mieli to samo nazwisko, więc mama po wyjściu za maż nie musiała go zmieniać. Dzisiaj herbu już nie ma, więc postanowiłam stworzyć sobie własny – uśmiecha się.
Jest członkinią Grupy Literackiej „Gronie” działającej przy Towarzystwie Miłośników Ziemi Żywieckiej. Z okazji 750-lecia Żywca towarzystwo ogłosiło konkurs „Wspomnieniami malujemy obraz Żywca”. Janina Izydorczyk wzięła w nim udział, za co nagrodzono ją dyplomem z podziękowaniami. W ten sam sposób Towarzystwo i burmistrz Żywca uhonorowali ją niedawno za aktywny i twórczy wkład wniesiony w upowszechnianie słowa ojczystego.
Poetka z Międzybrodzia nie tylko pisze. – Uwielbiam majsterkować – zdradza. W efekcie jej dom wypełnia wiele własnoręcznie wykonanych mebli, w tym szafka na własne tomiki. – Zrobiłam ją tak, aby było miejsce na kolejne. Tworzy też rzeźby z korzeni, lubi pracować w ogrodzie, niestraszny jej komputer, Internet oraz Facebook. Choć poezja daje jej wiele radości i ukojenia, powoduje także pewne trudności. – Pod względem sprzedaży i dotarcia do czytelników – przybliża nasza rozmówczyni. Mimo to twierdzi: – Starość okazała się o wiele ciekawsza od młodości. Teraz mogę rozwijać zamiłowania.
Piękna, normalna poezja na codzień i o dniu