Dwa lata temu protestowali przeciwko rozbudowie Eurovii, bo już wtedy skarżyli się na brud, smród i hałas w tym zakątku Międzyrzecza. – Gdy myśleliśmy, że już nic gorszego nas nie spotka, dowiedzieliśmy się o planowanej budowie gigantycznej hali, która zupełnie zdominuje otoczenie – mówią mieszkańcy.
W Międzyrzeczu Górnym, pomiędzy drogą ekspresową S52 a ulicą Bieszczadzką, w sąsiedztwie Eurovii i Sanit-Transu, ma powstać hala o funkcjach magazynowo-produkcyjno-logistycznych firmy Panattoni, której obiekty są już w Jasienicy i Bielsku-Białej. Powierzchnia obiektu o konstrukcji betonowo-stalowej ma liczyć 19 tysięcy metrów kwadratowych, a wraz z działką – dwa razy tyle. „Praca na terenie hali polegała będzie głównie na rozładunku i dostawie produktów do jej części przeznaczonej na magazynowanie i produkcję. Zakłada się możliwość wynajęcia fragmentu hali lub jej całości klientowi zajmującemu się sprzedażą farmaceutyków” – można się dowiedzieć z wydanej przez wójta Jasienicy zgody na tę inwestycję. Ruch samochodów i praca ma się tu odbywać i w dzień, i w nocy, choć w tym drugim przypadku założono przejazd tylko pięciu ciężarówek i zredukowanie do minimum pracy, która emituje hałas.
Na budowę ogromnej hali nie chcą zgodzić się mieszkańcy, którzy – gdy sprzeciwiali się rozbudowie Eurovii – założyli Stowarzyszenie Nasze Sprawy. Stowarzyszenie niedawno odwołało się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, kwestionując decyzję wójta o środowiskowych uwarunkowaniach inwestycji. Wedle mieszkańców – jak czytamy w odwołaniu – raport oddziaływania na środowisko „okazał się rażąco niepoprawnym falsyfikatem”, bo m.in. opierał się na błędnych założeniach. Stowarzyszenie doprowadziło do pierwszej w historii gminy rozprawy administracyjnej, podczas której przedstawiło swoje racje. Prowadzi też korespondencję z urzędami, uruchomiło internetową stronę, za pośrednictwem której relacjonuje całe postępowanie, a ponadto przygotowało szereg opracowań – w tym wizualizacje. Skąd aż taki zapał i wręcz profesjonalne podejście do sprawy? – Tu po prostu idzie o nasze zdrowie i życie. Długo można liczyć, ile osób w najbliższym sąsiedztwie zmarło na choroby nowotworowe. Na raka płuc umierają tu nawet niepalący! Przy tylu zakładach tylko wdychamy substancje rakotwórcze. Chcemy to powstrzymać – tłumaczy Ignacy Łosik, przedstawiciel SNS. – Tłumaczą nam, że wiedzieliśmy, iż to teren przeznaczony pod produkcję, ale nie biorą pod uwagę, że faktycznie tu żyjemy, że część ludzi tu się urodziła i chce się tu jeszcze budować. Przy ulicy Bieszczadzkiej hałas – tylko z samej ekspresówki – osiąga 55 decybeli. W miejscu, gdzie powstanie hala, powinien powstać las, który byłby naturalną barierą. A zamiast tej bariery będziemy mieć obiekt, który swoją wielkością zupełnie zdominuje całe otoczenie i jeszcze bardziej pogorszy warunki akustyczne. Gdzie tu jest zrównoważony rozwój? – pyta z goryczą. – Gdzie się nie obrócić, tam jakiś zakład. Nie wyjdę do ogrodu i nie otworzę okna, bo wkoło dym, pył, a na dodatek hałas. Chodnika przy Bieszczadzkiej nie ma, ale puści się tędy jeszcze więcej tirów! Wójt mówi, że wszystko to rozumie, ale zgodę podpisał. Nawet włodarze gminy są przeciw nam – denerwuje się mieszkanka Międzyrzecza. – Ciężarówki przejeżdżają tuż pod moim domem. A niedługo będzie ich sto. I będą jeździć całą dobę. Jak to wytrzymać? Trzeba się będzie stąd wyprowadzić! – wtóruje jej sąsiadka.
Wójt Janusz Pierzyna odniósł się do protestu mieszkańców podczas sesji Rady Gminy 6 grudnia. Tłumaczył, że musiał wydać pozytywną decyzję w sprawie budowy hali, bo inwestor przedstawił wszystkie dokumenty środowiskowe. Wyliczał szereg wniosków, które przekazano inwestorowi, a które miały uwzględnić argumenty mieszkańców. – Prosiliśmy, by z sercem do tego podeszli i podjęli dialog. Zobaczymy, co będzie dalej – stwierdził. Radny powiatowy Sławomir Masny liczy, że inwestor nie zamknie się na rozmowy z mieszkańcami. Cieszy się, że udało się już doprowadzić do zmiany planowanego przebiegu drogi dojazdowej do hali. – Powinno się jak najwięcej rozmawiać w tej sprawie. Niech inwestor, który oczywiście ma prawo tu budować, zasiądzie z mieszkańcami przy jednym stole i niech zostanie wypracowany satysfakcjonujący kompromis – uważa.
Formalnie inwestorem jest przedsiębiorca z Bielska-Białej, chcący zachować anonimowość. Reprezentuje go Robert Kijania z DWTZ Real Estate Advisors. – Teren od 2005 roku objęty jest planem miejscowym, przewidującym działalność produkcyjną i magazynową. Wcześniej również był wykorzystywany przemysłowo, zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego gminy z 1991 roku. Planowana inwestycja w postaci hali magazynowo-produkcyjnej nie oddziałuje negatywnie na środowisko – zgodnie z przepisami. Zostało to udokumentowane w raporcie oddziaływania na środowisko – zapewnia. I krytykuje szefa Stowarzyszenia z Międzyrzecza Górnego. – Przed rozpoczęciem przygotowań do inwestycji wójt gminy Jasienica poprosił nas o uzgodnienie inwestycji z sąsiadami, którzy posiadają zabudowę mieszkaniową. Podjęliśmy wielokrotne próby rozmowy z przedstawicielem Stowarzyszenia Nasze Sprawy, jednakże nie przyniosły one żadnych rezultatów ze względu na kompletny brak chęci do jakiegokolwiek kompromisu ze strony Ignacego Łosika. To emerytowany pracownik Wojskowej Akademii Technicznej, który sprowadził się niedawno do Międzyrzecza i wybudował dom. Podczas rozmowy przyznał się, że nie sprawdził przed kupnem sąsiedztwa przemysłowego, nie wiedział nawet o istnieniu otoczarni Eurovii, gdyż dojeżdżał od drogi dwujezdniowej w kierunku na Cieszyn. Założył SNS, którego zadaniem jest obstrukcja, blokowanie i próba opóźniania realizacji inwestycji, które są legalne i zgodne z planem miejscowym. Ignacy Łosik powiedział nam wprost, że jedyne, co go interesuje, to zaniechanie przez nas inwestycji i on nie widzi możliwości kompromisu, jeśli jakakolwiek zabudowa przemysłowa miałaby być realizowana. Według niego teren powinien zostać zalesiony i przeznaczony pod park, a cały przemysł przeniesiony do nowo powstałej strefy niskoemisyjnej w Międzyrzeczu. Jeśli nie zdoła tego osiągnąć do 2020 roku, to zmieni miejsce zamieszkania. Nie jest on bezpośrednim sąsiadem inwestycji. Jego dom znajduje się w odległości prawie 180 metrów od hali – stwierdza Robert Kijania.
Przedstawiciel inwestora informuje również, że skoro nie można było dojść do porozumienia z założycielem Stowarzyszenia, to zwrócono się bezpośrednio do sąsiadów i uzgodniono szereg środków łagodzących. Wylicza takie jak: zmniejszenie i odwrócenie hali, budowa muru akustycznego, instalacja cichych wentylatorów, nasadzenie zieleni, poszerzenie drogi i budowa chodnika wzdłuż Bieszczadzkiej, przebudowa skrzyżowania tej ulicy z Bielską. – Oferta ta spotkała się ze zrozumieniem i przychylnością sąsiadów hali – zapewnia. Dodaje przy tym, że na inwestycji skorzysta budżet gminy, bowiem z tytułu podatku od nieruchomości wpływałoby do niego 600 tysięcy złotych rocznie, a podatki płaciłyby jeszcze firmy działające na terenie nowej inwestycji.
Jak uważa Ignacy Łosik, sąsiedzi z rezerwą podeszli do podpisania porozumienia zakładającego te udogodnienia, bo – gdyby po jego parafowaniu zaczęli protestować – naraziliby się na konieczność zapłaty kary umownej.