Zarówno dla stryszawskiego Jałowca oraz wadowickiej Skawy dzisiejsze bezpośrednie spotkanie było niezwykle ważne nie tylko ze względu na prestiż. Obie strony wiedziały, że strata punktów oznacza zredukowanie praktycznie do zera już i tak iluzorycznych szans na awans do okręgówki.
Gospodarze przystąpili do meczu zdziesiątkowani przez kartki i kontuzje (mieli tylko jednego rezerwowego). Na placu gry z konieczności pojawił się nawet trener Tomasz Sala. Niemniej to jego zespół w pierwszej odsłonie dyktował warunki gry, a swoją przewagę udokumentował dwiema bramkami. Wynik otworzył Przemysław Kotlarczyk, a strzałem z rzutu karnego podwyższył go Tomasz Świerkosz.
Przejezdni w przerwie dokonali aż czterech zmian i przyniosło to efekt. Stryszawianom z minuty na minutę zaczynało brakować sił, a goście nabierali wiatru w żagle. Ale i to na niewiele by się zdało gdyby nie dopisało im szczęście. Po rzucie różnym piłka niefortunnie odbiła się od nogi Adriana Brytana i wpadła do siatki obok zaskoczonego Adama Pająka. Za to bramkarz Jałowca maczał palce przy wyrównującym golu. Wybiegł na 13 metr, by wyprzedzić Mateusza Mosóra, który dostał piłkę na wole pole. Decyzja i słuszna, ale czasami trzeba mieć farta. Bramkarzowi Jałowca go zabrakło. Futbolówka skozłowała i przeskoczyła nad Pająkiem. Sytuację usiłował jeszcze ratować stryszawski szkoleniowiec, ale Mosór nie miał kłopotów ze skierowaniem piłki do bramki.
Jałowiec Stryszawa – Skawa Wadowice 2:2 (2:0)
Jałowiec: A. Pająk, Steczek, A. Brytan, Sala, B. Iciek, Witek (89’ Janik), Okrzesik, M. Pająk, Janeczek, Świerkosz, Kotlarczyk
Skawa: Żwirkowski, Dyrcz, Węgrodzki (46’ Rusin), Mikołajek, K. Kuzia (46’ M. Kuzia), Mosór, Żuk, Karcz (46’ Wnęczak), Owcarz (46’ Jończyk), Małolepszy, Chipala
Autorem fotoreportażu jest Wojciech Ciomborowski