Pamięć o ponad 20 tysiącach osób przymusowo wysiedlonych z Żywiecczyzny w czasie drugiej wojny światowej wciąż czeka na lepsze czasy. Ta tragiczna historia nie może niestety doczekać się godnego miejsca wśród priorytetów samorządowców z regionu tak ciężko doświadczonego wysiedleniami. Również Telewizja Polska, publiczna przecież, nie pali się do upowszechnienia prawdy o dramatycznych wydarzeniach sprzed ponad siedemdziesięciu lat.
Posłanka Małgorzata Pępek (PO) mówi, że w ostatnim czasie miała okazję rozmawiać z Bronisławem Luberem, który jako dziecko został wysiedlony z Żywiecczyzny, a obecnie mieszka w Rzeszowie.
– Opowiedział mi o swoich staraniach dotyczących wyprodukowania filmu i serialu o wysiedleniach wszystkich Polaków, w tym z Żywiecczyzny. Aż 2,5-milionowa rzesza Polaków wypędzona została przez Niemców całymi rodzinami i skazana na wieloletnią biedę, poniżenie i poniewierkę. Nigdy polscy wypędzeni nie otrzymali zadośćuczynienia czy satysfakcji moralnej. Starania o wyprodukowanie filmu w oparciu o istniejące materiały, które Bronisław Luber podjął przed kilkunastoma laty, do tej pory nie odniosły skutku – ubolewa Małgorzata Pępek.
Dodaje, iż nadzieja, że może się coś zmieni, pojawiła się, gdy w 2008 roku Telewizja Polska ogłosiła konkurs na projekt filmu fabularnego i czteroodcinkowego serialu o wypędzeniach Polaków przez Niemców. W styczniu 2016 roku TVP poinformowała Bronisława Lubera, że jeszcze w sierpniu 2008 roku ogłoszono wyniki, wybierając dwie prace: „Ojczyzna wam matką będzie” Lecha Makowickiego oraz „Otto Reder” Ewy i Marka Bukowskich. Serial „Otto Reder” rekomendowany został do TVP1 i TVP2, ale żadna z tych telewizji nie była zainteresowana jego produkcją. W ostatnim czasie Małgorzata Pępek złożyła interpelację do Piotra Glińskiego, wicepremiera oraz ministra kultury i dziedzictwa narodowego, pytając, czy w końcu powstanie film o wysiedlonych.
– Uważam, że realizacja filmów o wypędzeniach Polaków leży w gestii Państwowego Instytutu Sztuki Filmowej. Czy takie filmy mają powstać, czy też zrezygnowano z ich produkcji, a jeśli tak, to z jakich przyczyn? Co stoi na przeszkodzie, aby powstały? Czy minister dołoży starań, by nieliczne żyjące ofiary tej nieludzkiej represji oraz ich rodziny doczekały się tych filmów? – zapytała posłanka.
W odpowiedzi wicepremier Gliński poinformował, że o wyjaśnienia poprosił prezesa TVP Jacka Kurskiego. Zaznaczył, że projekty filmów nie były zgłaszane do Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Z kolei prezes Kurski potwierdził, że był konkurs na realizację filmu oraz serialu i wygrały go dwie propozycje.
– TVP zakupiła scenariusze, lecz ówcześni dyrektorzy nie przejawiali zainteresowania tym projektem. Ale zmieniły się czasy i spojrzenie na historię. Trzeba przyznać, że nieźle wygląda projekt „Otto Reder”, który po niewielkich modyfikacjach mógłby zostać zrealizowany. Zlecono już analizę tego projektu, ale niestety na przeszkodzie stoją finanse, bo bez zewnętrznego dofinansowania nie ma szans na jego realizację. Jest to jedyna przesłanka, która wstrzymuje rozpoczęcie prac nad tym filmem – podkreślił prezes telewizji publicznej, realizującej misję…
Czyli nic nowego. Pamięć o tysiącach wysiedlonych z Żywiecczyzny i ich tragedii znowu nie ma szczęścia.