Odkąd 12 września ubiegłego roku Joanna i Radosław Studniccy zostali rodzicami, większość czasu spędzają w szpitalach i gabinetach lekarskich. Potrzebują pomocy wielu specjalistów, by ich ukochany synek Adaś był kiedyś choć w połowie tak sprawny, jak jego zdrowi rówieśnicy. Muszą też zdobyć nieosiągalną dla większości Polaków fortunę. I wierzą, że im się to uda.
Najpierw była wielka radość. Beztroskie snucie planów na przyszłość i długie rozmowy o cudownych chwilach, które nadejdą, gdy ich upragniona pierwsza pociecha przyjdzie na świat. Ale na szczęściu młodego małżeństwa szybko pojawiła się skaza. – Już podczas pierwszego badania prenatalnego lekarz stwierdził, że nie widzi prawego przedramienia dziecka. Wtedy jeszcze nie chcieliśmy w to wierzyć, mieliśmy nadzieję, że się pomylił. Niestety kolejne badania nie tylko potwierdziły jego obawy, ale też przyniosły następne złe wieści. Z każdą chwilą baliśmy się o synka bardziej, lecz i kochaliśmy go mocniej, wiedząc, że możemy go stracić – wspomina wadowiczanin Radosław Studnicki.
Maluszek urodził się z całym zespołem wad. Niektóre były widoczne od razu, inne wychodziły na jaw stopniowo. U chłopczyka nie rozwinęła się kość promieniowa w prawej rączce, która jest z tego powodu dużo krótsza od lewej i skrzywiona, brakuje mu obu kciuków, ma zarośnięty odbyt, nieprawidłową budowę czaszki, pewne cechy dysmorficzne twarzy (niewielkie anomalie), wady narządów płciowych, obustronną przepuklinę oraz niedoczynność tarczycy. Niedawno okazało się, że również nie słyszy. Już w trzeciej dobie po narodzinach Adaś musiał przejść ratującą życie operację polegającą na wykonaniu połączenia między jelitem grubym i skórą na brzuchu, które umożliwia mu wydalanie. W niedalekiej przyszłości czeka go zabieg rekonstrukcji odbytu.
Adaś nigdy nie będzie w pełni sprawnym dzieckiem, ale wiele z jego problemów da się rozwiązać. Ze zaczną ich częścią zmierzą się polscy lekarze. Najtrudniej było znaleźć specjalistę, który mógłby „naprawić” rączki chłopczyka. – W Internecie trafiłem na informację o doktorze Paleyu z Florydy, światowej sławy ortopedzie znanym z nowatorskiej metody wydłużania kończyn. Nawiązałem z nim kontakt mailowy, który zaowocował na początku stycznia spotkaniem w Monachium. Doktor potwierdził wtedy swoją wstępną opinię, że jest w stanie nam pomóc. Może wydłużyć i wyprostować prawą rączkę Adasia, a także przesunąć jego palce wskazujące w miejsce kciuków, aby przejęły ich funkcję. Dzięki temu nasz synek będzie mógł normalnie chwytać przedmioty – opowiada Radosław Studnicki.
Radość rodziców byłaby bezgraniczna, gdyby nie potężna przeszkoda na drodze do osiągnięcia efektu obiecywanego przez doktora Drora Paleya – konieczność uzbierania niewyobrażalnie wysokiej kwoty. Adaś musi przejść cztery operacje, z których dwie pierwsze wycenione zostały na 270 tysięcy dolarów, czyli ponad milion złotych! – Serca w nas zamarły. Pomyśleliśmy, że nigdy nie uda nam się zdobyć takich pieniędzy. Ale stwierdziliśmy też, że nie możemy poddać się bez walki. Musimy zrobić dla naszego synka wszystko, co w ludzkiej mocy. Każde spojrzenie w ufne oczka Adasia dodaje nam sił i wiary – wyznaje Joanna Studnicka, uśmiechając się przez łzy.
Rodzice Adasia schowali dumę do kieszeni i apelują o pomoc wszędzie, gdzie tylko jest to możliwe. Dzięki temu udało im się zebrać już około 400 tys. złotych. – Jesteśmy zaskoczeni i wzruszeni tak dużym odzewem. I pełni nadziei na przyszłość. Bo widzimy, że nie jesteśmy sami w naszej walce o sprawne rączki Adasia. Gorąco dziękujemy za każdą, nawet najmniejszą wpłatę – mówi Radosław Studnicki. Ale czas ucieka, a wciąż brakuje ogromnej kwoty. Pierwsze operacje rączek Adaś powinien przejść w wieku 18 miesięcy, choć być może trzeba je będzie nieco przesunąć. Najpierw bowiem chłopczyk musi mieć za sobą wszelkie inne czekające go zabiegi. Aby mu pomóc, można wykonać przelew na konto Fundacji „Mam serce” (ul. Szturmowa 9 lok. 4, 02-678 Warszawa) w Banku Millennium: 26 1160 2202 0000 0001 6899 7325. W tytule przelewu należy wpisać: „Adaś Studnicki”. Dostępna jest też łatwiejsza forma wsparcia. Wystarczy wysłać SMS o treści S5472 na numer 72365. Koszt takiej wiadomości to 2,46 zł brutto.