Tego jeszcze na Żywiecczyźnie nie było! W Milówce będzie można przyjść i zobaczyć, jak „od kuchni” wygląda kuźnia, jak podkuwa się konie i podglądnąć pracę kowala. Pokazowa kuźnia wraz z warsztatami dla turystów ma ruszyć za kilka tygodni!
Dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Milówce Andrzej Maciejowski mówi, że oferta pokazowej kuźni będzie połączona ze zwiedzaniem Muzeum Starej Chałupy.
– Kuźnia jest autentyczna i pochodzi z 1926 roku. Są w niej oryginalne narzędzia i wyposażenie, a co najważniejsze, jest i prawdziwy kowal – Paweł Pryszcz, który doskonale zna się na tym rzemiośle. To właśnie z nim odbywać się będą spotkania. Nie tylko opowie o tym, jak wyglądała praca w kuźni, ale także pokaże między innymi przygotowania i podkuwanie kopyt końskich. Na początek planujemy, że pokazowa kuźnia byłaby dostępna dla turystów przez dwa dni w tygodniu. Niewykluczone, że w sezonie będzie to więcej dni – podkreśla Andrzej Maciejowski.
Dodaje, że kuźnia jest jedną z ostatnich, które istnieją i działają na Żywiecczyźnie.
– A na pewno jest jedyną znajdującą się w centrum miejscowości, bo tworzyło się je poza wioskami. Skąd pomysł na takie kowalstwo pokazowe? Po prostu chcemy pielęgnować tradycje i pamiętać o tym, co było u nas w przeszłości. A pokazanie tego w praktyce jest najlepszą lekcją historii, zwłaszcza dla młodych ludzi – zaznacza dyrektor Andrzej Maciejowski.
Kowal Paweł Pryszcz mówi, że kuźnię 92 lata temu wzniósł jego dziadek Kazimierz Bogdał.
– Stworzył ją w podwórzu domu rodzinnego przy ulicy Jagiellońskiej jako typowy warsztat kowalski. Sam budynek kuźni, jako jeden z niewielu zakładów kowalskich na Żywiecczyźnie, został wykonany w konstrukcji kamienno-drewnianej, z dwuspadowym dachem pokrytym dachówką ceramiczną. Od początku zakład dziadka oferował takie usługi jak podkuwanie koni, wykonywanie i naprawianie narzędzi rolniczych typu pługi, brony czy wozy, a także przedmiotów codziennego użytku – wylicza Paweł Pryszcz.
W czasie drugiej wojny światowej rodzina Bogdałów została przesiedlona do sąsiedniej Nieledwi, a dom wraz z warsztatem zajęli Niemcy. Wkrótce jednak, z powodu braku fachowców, Kazimierz Bogdał otrzymał pozwolenie na prowadzenie kuźni. Całość wraz z domem odzyskał po zakończeniu wojny.
– Schedę po dziadku przejął mój wujek, a po nim ja. I tak do dnia dzisiejszego istnieje zakład kowalski, w którym staram się kultywować tradycje sztuki kowalskiej oraz dbać o zachowanie historycznego charakteru kuźni, która w 1988 roku została wpisana do rejestru zabytków – dodaje Paweł Pryszcz.
Jak bydom pokazywać jak pracuje kowal jak prawie ostatnie śtuki zabrały Animalsy
Będą Animalsy wołać aby podstawiali kopyta własne. Zastąpi kowal jednocześnie szewców.