O umięśnionej sylwetce kulturysty marzy wielu młodych mężczyzn. Ale mają ją nieliczni. Bo droga do tego celu wymaga nie tylko fizycznego wysiłku, lecz przede wszystkim determinacji i konsekwencji.
Kacper Gepfert od dziecka związany jest ze Śląskiem Cieszyńskim. Mieszka w Górkach Wielkich, a pracuje w Brennej. Ponieważ jego rodzice prowadzą szkołę tańca, przygodę z parkietem zaczął już jako trzylatek. Chociaż zdobył parę pucharów, jednak tancerzem nie został. Pytany o ulubioną w młodości dyscyplinę sportu odpowiada, że była nią gimnastyka, a tuż po niej – koszykówka i jazda na deskorolce. – Piłka nożna nigdy za bardzo mnie nie fascynowała. Chyba dlatego, że nie wymagała wiele myślenia, w odróżnieniu od koszykówki, którą bardzo lubiłem mimo nie najwyższego wzrostu – mówi Kacper Gepfert. Można powiedzieć, że do kulturystyki trafił przypadkowo. Po raz pierwszy odwiedził siłownię w Skoczowie w bardzo konkretnym celu: chciał poprawić wyniki w tak zwanym podciąganiu na drążku. Robił to lepiej niż dobrze, bo na szóstkę, ale koniecznie chciał być w tym elemencie na lekcjach wychowania fizycznego najlepszy w grupie. Cel ten osiągnął i przestał chodzić na siłownię. Wrócił po kilku miesiącach. Po co? – Chciałem wyładować gromadzące się we mnie emocje. Część rówieśników robi to podczas „zakrapianych” imprez. Jestem abstynentem, więc taka forma spędzania wolnego czasu mnie nie pociągała. Uznałem, że fajnie będzie poćwiczyć na siłowni – mówi Kacper Gepfert.
I właśnie tam ktoś po raz pierwszy powiedział mu, że ma świetną sylwetkę i powinien spróbować sił w kulturystyce. – Zaśmiałem się i odpowiedziałem, że nie będę prężył się przed ludźmi w samych slipkach – wspomina młody mieszkaniec Górek. Ale jednocześnie przyznaje, że siłownia była wówczas niemal jego drugim domem. Spędzał tam od 4 do 6 godzin dziennie. Rozwijał kolejno i systematycznie wszystkie grupy mięśni. Postawił przede wszystkim na technikę – to mu zostało po treningach z gimnastyki. Dopóki jakiegoś ćwiczenia nie opanował do perfekcji – nie zwiększał stosowanego obciążenia. Między innymi dzięki temu ani razu nie miał na siłowni kontuzji. Po kilku miesiącach intensywnych ćwiczeń zapytano go, czy przygotowuje się do zawodów z kulturystyki? Odpowiedział, że nie, bo w ogóle nie bierze udziału w czymś takim. Na wszelki wypadek jednak spotkał się z profesjonalnym trenerem kulturystyki. Ten ocenił, że ma tak dobrą sylwetkę, iż za dwa miesiące może zostać mistrzem Polski. To przeważyło – po zastanowieniu zmienił zdanie i postanowił spróbować sił w tej dyscyplinie. Wskazówki fachowca od treningu pozwoliły mieszkańcowi Górek wzmocnić najsłabsze partie mięśni. A w kwietniu 2014 roku, w pół roku po rozpoczęciu systematycznych wizyt na siłowni, a po dwóch miesiącach współpracy z trenerem, Kacper Gepfert został mistrzem Polski w kulturystyce w kategorii junior. To otworzyło prawdziwy worek z medalami. Na swoim koncie – jak dotąd – ma już dziewięć mistrzowskich, krajowych tytułów w różnych kategoriach kulturystyki i fitness. Niedawno dołożył do nich jeszcze cenniejsze trofeum – mistrzostwo Europy! I zapewnia, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa – jego marzeniem jest występ w zawodach Mr. Universe i Mr. Olympia, czyli najbardziej prestiżowej rywalizacji kulturystów na świecie! Do tego jednak potrzebni są sponsorzy, bo to poważne przedsięwzięcie finansowe, przekraczające jego możliwości.
Kacper Gepfert podkreśla, że nigdy nie stosował i nie stosuje odżywek ani suplementów, które wzmacniają i ułatwiają proces budowania mięśniowej masy. Mówi, że wyjątkowa genetyka spowodowała, że jemu to nie jest potrzebne. – Moja sylwetka to wyłącznie efekt ćwiczeń i odpowiedniej diety – zapewnia sportowiec z Górek Wielkich. Podstawę jego menu stanowią przede wszystkim gotowane filety z kurczaka, warzywa (na przykład pomidory czy brokuły) oraz ryż. Do tego „domowe” jajka na śniadanie i ryba na kolację. Jada często, ale w niewielkich ilościach. Mistrz Polski i Europy w kulturystyce, a jednocześnie trener personalny wyjaśnia, że powinno się jeść często, ale mniejsze posiłki. Wtedy organizm ma energię do prawidłowego funkcjonowania, a nie gromadzi zapasów w postaci tłuszczu, jak ma to miejsce wówczas, gdy jemy rzadko, ale dużo. Wszystkim, którzy dbają o sylwetkę radzi stosować taką właśnie formułę jedzenia. Pytany o to, ile ktoś z normalną sylwetką, czyli bez nadwagi, potrzebuje spędzić czasu na siłowni, aby móc się pochwalić ciałem na plaży podczas wakacji odpowiada, że przy odpowiednim treningu wystarczy 1,5 godziny ćwiczeń dziennie przez 3-4 miesiące.