Po czterech ligowych zwycięstwach pod rząd, kibice zespołu Oceláři Trzyniec liczyli w pojedynku z Kometą Brno na kolejną wiktorię swoich ulubieńców. Niestety z szlagierowego spotkania, które rozegrano 14 stycznia w WERK Arenie, zwycięsko wyszli aktualni mistrzowie Czech.
Od początku meczu goście szturmowali bramkę “Stalowników”, jednak bliżej otwarcia wyniku byli hokeiści spod Jaworowego. Niewiele szczęścia zabrakło, gdy bramkarza rywali próbował pokonać Martin Růžička, ale krążek po jego groźnym strzale trafił w poprzeczkę. Rosnący napór Komety przyniósł efekt w 16. minucie, gdy po raz pierwszy do bramki trafił Martin Erat.
Ten sam zawodnik podwyższył prowadzenie drużyny z Brna na początku drugiej tercji, w 21. minucie gry. Był to zresztą przełomowy moment spotkania, gdyż gospodarze w ciągu zaledwie trzech minut stracili… trzy gole. Kolejne bramki dla niebiesko-białych dorzucili Leoš Čermák w 22. minucie i 40 sekund później Martin Nečas. Były to tym bardziej bolesne straty, że oba trafienia padły, gdy Oceláři grali z przewagą jednego zawodnika. Natychmiast zareagował trener Václav Varaďa, który tuż po czwartym golu dla rywali wziął czas, by “wstrząsnąć” nieco swoimi podopiecznymi, którzy wyglądali na rozbitych psychicznie. Przyniosło to dobry skutek, gdyż trzyniecka drużyna ruszyła z impetem do odrabiania strat i szybko zmniejszyła deficyt do dwóch goli. W 25. minucie sygnał do ataku celnym strzałem dał Jiří Polanský, a w 32. minucie do siatki krążek skierował Roman Vlach.
Trzecia tercja rozpoczęła się od stanu 2:4, a miejscowi mocno naciskali nieco zdezorientowaną defensywę Komety. Gracze ze smokiem na piersi tworzyli groźne sytuacje, jednak brakowało im skuteczności pod bramką rywala. Gdy już jednak Vladimír Dravecký trafił do siatki, sędzia z niewiadomych przyczyn gola nie uznał. Nadzieję na korzystny wynik “Stalownikom” odebrał w 58. minucie Jakub Krejčík, który trafił z dystansu, ustalając wynik meczu na 2:5.