Wydarzenia Bielsko-Biała

Na jeziorach w miarę spokojnie. Bo… więcej szczęścia niż rozumu?

Fot. Adam Kanik

Najważniejsza wiadomość jest taka, że nie było utonięć – podsumowują sezon ratownicy WOPR.

– W tym roku utonięć nie było. Można powiedzieć, że ten sezon był bardzo bezpieczny. Głównie mieliśmy do czynienia z małymi interwencjami związanymi z bezpieczeństwem na brzegu. Czasami ktoś się skaleczył, rozciął stopę na małżach i trzeba było go opatrzyć. W wodzie niebezpieczne sytuacja zdarzały się przede wszystkim na deskach SUP. Często jest tak, że użytkownicy wypływają na środek jeziora, potem zaskakuje ich zmiana pogody, nie zdążą dopłynąć do brzegu, a prąd znosi ich dalej. Wtedy interweniujemy. Jak zawsze zdarzały się też awarie sprzętów, takich jak rowerki wodne, czy łódki. Stawiamy na profilaktykę, uczymy, jak ważne jest na przykład zakładanie kapoków i to zaczyna działać – tłumaczy Damian Duda, ratownik dyżurujący na stanicy WOPR w Międzybrodziu Bialskim.

Z informacji ratownika wynika, że WOPR odnotował w tym sezonie około 200 interwencji na Jeziorze Żywieckim i Międzybrodzkim, ale żadna z nich nie okazała się bardzo poważna. – Nie było też wielu sytuacji z pływaniem pod wpływem alkoholu. Edukacja robi swoje. Głównie byli to obywatele Ukrainy, którzy chyba mają nieco mniej pokory wobec alkoholu i wody – mówi ratownik.

Mało brakowało, a do tragedii doszłoby na nieodległym Jeziorze Goczałkowickim. W lipcu we wsi Wisła Wielka w czasie kąpieli w jeziorze 27-letni mężczyzna zaczął tonąć. Na pomoc ruszył bosman portu zaalarmowany przez świadków zdarzenia i zdołał wyciągnąć tonącego z wody. Na miejscu lądował śmigłowiec LPR. Poszkodowany 27- latek był w stanie hipotermii. Mężczyzna został przetransportowany do szpitala w Katowicach-Ochojcu. – To były ostatnie minuty, gdybym podpłynął chwilę później, miałaby miejsce tragedia – mówi w rozmowie z Kroniką bosman i przypomina, że w Jeziorze Goczałkowickim pływać nie można, to ujęcie wody pitnej.

– Korzystajmy z kąpieli tylko w miejscu do tego przeznaczonym, które jest odpowiednio oznakowane, gdzie nad bezpieczeństwem czuwa ratownik wodny – przypomina beskidzki WOPR.

google_news