Spory zgryz mają osoby, które chciałyby dojechać na suski dworzec kolejowy własnym samochodem, a w dalszą podróż ruszyć już pociągiem. Po prostu na niewielkim parkingu zazwyczaj brakuje wolnych miejsc.
Przez lata kierowcy, którzy odwozili lub odbierali podróżnych parkowali po obu stronach drogi wewnętrznej prowadzącej od ul. Mickiewicza do budynku stacji. W ten sposób możliwość pozostawienia pojazdu miało około 20-35 zmotoryzowanych. Tyle tylko, że od dawna parkowały tam osoby, które nie tylko nie korzystały z usług kolejowego przewoźnika, ani też nikogo z dworca nie zabierały. Mało tego, na swoje potrzeby na parking zaadaptowały sobie teren znajdujący się po prawej stronie wjazdu na dworzec (obok placu służącego do nauki jazdy). – Wielu uczniów pobliskiego Witosa zostawiało tutaj swoje samochody, ale także inne osoby. Parking, jak i ten plac całymi dniami był pełen. Na pewno z pociągów tyle osób nie korzystało – powiedział nam kilka dni temu jeden z kierowców autobusu prywatnej firmy przewozowej, który na suskim dworcu oczekiwał na wyjazd na kolejny kurs.
Pierwsze problemy przy suskim dworcu pojawiły się gdy po jednej stronie drogi wewnętrznej (od strony budynku dworcowego) ustawiono znak, zabraniający się zatrzymywania się. Polskie Koleje Państwowe wygospodarowały sobie w ten sposób miejsce dla pojazdów tzw. zastępczej komunikacji autobusowej. Jej uruchomienie wynika z faktu, że linia kolejowa z Krakowa do Zakopanego jest sukcesywnie modernizowana, co wiąże się z czasowym wstrzymywaniem na niej kursowania pociągów. Wówczas pasażerowie na wyłączonym odcinku przewożeni są autobusami. – Nadal można korzystać z pozostałej części parkingu. Problem dostępności miejsc postojowych powinien rozwiązać się po zakończeniu wyżej wspomnianych prac i ponownym udostępnieniu pasażerom całego placu przed dworcem – informuje Katarzyna Grzduk, główny specjalista w Wydziale Prasowym Biura Komunikacji i Promocji Polskich Kolei Państwowych.
Po zarezerwowaniu przez PKP wyłącznie na własne potrzeby części drogi przed budynkiem dworcowym na wagę złota stało się każde wolne miejsce postojowe znajdujące się obok placu manewrowego. O tym jak bardzo, najlepiej świadczy fakt, że już wtedy dla sporej grupy osób zaczęło na nim brakować miejsca. W efekcie zaczęli oni między innymi pozostawiać pojazdy przed budynkiem pobliskiego Powiatowego Urzędu Pracy, w którym działa również powiatowy zespół orzekający o niepełnosprawności. Jak już wspominaliśmy na naszych łamach wywołało to niezadowolenie petentów tego urzędu, a w szczególności osób stawiających się na badania, gdyż te lub przywożących ich bliscy nie mieli możliwości zaparkowania.
Od kilkunastu dni przy suskim dworcu jest już tylko kilka miejsc postojowych, gdyż te na placyku przy placu manewrowym zostały zlikwidowane. – Pojechałam rano do pracy. Gdy wróciłam teren był już otaśmowany – poskarżyła nam się jedna z czytelniczek. Zauważyła, że w innych miastach, a nawet w wioskach powstają przy dworcach i stacjach parkingi park and ride (parkuj i jedź), mające zachęcać do przesiadania się z samochodów do pociągów. Tymczasem w Suchej Beskidzkiej dzieje się zupełnie inaczej. – Teren w pobliżu dworca jest objęty umową dzierżawy. Nie był nigdy przeznaczony na parking – zauważa Katarzyna Grzduk, przypominając, że sytuacja powinna się poprawić gdy kierowcy będą mogli ponownie parkować po obu stronach drogi wewnętrznej biegnącej przed budynkiem. Teren, na którym jeszcze niedawno pokaźne grono osób zostawiało samochody jest już placem budowy. Powstaje na nim pięciostanowiskowa, samoobsługowa myjnia samochodowa.
Nie jest dobrze z parkowaniem przy dworcach i w innych miejscach i wcale nie jest tak dobrze z parkingami parkuj i jedź. Jeśli jest trochę miejsca to wcisną się tam np. mechanicy samochodowi wystawiający auta do sprzedaży. Okolica dworca to atrakcyjne miejsce aby nie mogły tam stać też auta np. urzędników gdzie przed urzędami miejsc parkingowych dla pracowników, z którymi trzeba się podzielić z klientami jest jak na lekarstwo. Stoją całą “szychtę”.
Myjnia też będzie należeć do G., jak powstała w pobliżu stacja paliw, czy to inny inwestor?