Już jedenaście osób zachorowało w tym roku na Podbeskidziu na tak zwaną żółtaczkę pokarmową. Tymczasem w dwóch ubiegłych latach nie odnotowano u nas żadnych zachorowań. W całym województwie śląskim w ubiegłym roku były ledwie trzy przypadki! W kraju w ubiegłym roku było 35 przypadków, a teraz już prawie 2 tysiące! Niektórzy mówią o epidemii.
Zakażenie w kraju
Wojewódzka Stacja Epidemiologiczno-Sanitarna w Katowicach opublikowała dane o zakażeniach wirusowym zapaleniem wątroby typu A (WZW A). Wynika z nich, że w 2012 w województwie śląskim odnotowano szesnaście przypadków zachorowań, w 2013 cztery, w 2014 dziewięć, w 2015 siedem, a w 2016 zaledwie trzy. Tymczasem w 2017 roku (do 15 października) aż 198 przypadków zachorowań! A ta liczba zapewne już się powiększyła. Zdecydowanie najwięcej chorych było w Sosnowcu (70), dużo także w Dąbrowie Górniczej (21), Bytomiu (18) i Katowicach (16).
O sprawę pytamy w bielskim sanepidzie. -Na pewno mamy do czynienia ze wzrostem epidemicznym, czyli dynamicznym wzrostem liczby zachorowań na wirusowe zapalenie wątroby typu A, bo tak nazywa się ta choroba. Żółtaczka pokarmowa to określenie potoczne, zresztą nieco mylące, bo żółtaczka to tylko jeden z objawów choroby, który nie zawsze występuje. Szczególnie u małych dzieci zakażenie może mieć przebieg bezobjawowy – tłumaczy lek. med. Małgorzata Wichary, specjalista chorób zakaźnych, kierownik sekcji epidemiologii Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Bielsku-Białej.
I zwraca uwagę na jeszcze jedną ciekawą sprawę. -Przed 2015 rokiem obserwowaliśmy pojedyncze przypadki zachorowań, ale były to „choroby zawleczone”, czyli przywiezione z krajów całego świata, szczególnie często z terenów o złym stanie sanitarnym i higienicznym, zwłaszcza w zakresie jakości wody i żywności. Tymczasem teraz, z wywiadów, które zbieramy wśród chorych, wynika, że do zakażenia musiało dojść w kraju. Dotychczas nie udało się ustalić jednoznacznie źródła infekcji – mówi Małgorzata Wichary. Na Podbeskidziu „zaczęło się w czerwcu”. Od tej pory odnotowano już 11 chorych w różnym wieku, w tym 1 dziecko – siedmioletnią dziewczynę.
Jak się nie zarazić
Zakażenie szerzy się głównie drogą pokarmową przez zakażone produkty żywnościowe (zwłaszcza warzywa, owoce, owoce morza niepoddane skutecznej obróbce termicznej), a także przez zakażoną wodę. Do infekcji dojść może również drogą kontaktów seksualnych – tutaj większe ryzyko występuje u osób homoseksualnych.
Najlepszą ochroną przed zakażeniem jest higiena, dlatego zaleca się częste i dokładne mycie rąk (WZW A jest również nazywana chorobą brudnych rąk), jak i produktów spożywczych, nawet jeżeli są zapakowane, a na etykiecie jest informacja, że są już umyte i gotowe do spożycia. Należy też korzystać z bezpiecznych źródeł zaopatrzenia w wodę.
Poza tym eksperci rekomendują szczepienia. -Szczepionka jest odpłatna, składa się z dwóch dawek. Drugą należy przyjąć po pół roku do roku od pierwszej. Szczepionka teoretycznie zabezpiecza na około dwadzieścia lat, ale w praktyce raczej na całe życie. Wiele osób zaczęło się teraz szczepić i pojawiły się przejściowe braki szczepionki w hurtowniach, ale dostawy mają być wznowione w listopadzie. Osoba, która chce się zaszczepić, musi najpierw udać się do swojego lekarza i jeżeli nie ma przeciwwskazań to jest szczepiona albo preparatem sprowadzanym bezpośrednio przez punkt szczepień z hurtowni, albo zakupionym we własnym zakresie, na receptę, w aptece – mówi Małgorzata Wichary.
Do szpitala
WZW A może być groźna. -Chory nie zawsze musi być hospitalizowany, w łagodnych przypadkach stosuje się leczenie zachowawcze objawowe, wprowadza dietę, ogranicza wysiłek fizyczny. Natomiast choroba przebiega ciężej i dłużej u kobiet w ciąży i u chorych o złym ogólnym stanie zdrowia. U 0,1-0,2 procenta pacjentów WZW A może przybrać bardzo ciężką postać, nawet z wysoką, pięćdziesięcioprocentową, śmiertelnością – ostrzega Małgorzata Wichary.
Ewa Herman, rzecznik prasowy Szpitala Śląskiego w Cieszynie informuje, że w bieżącym roku w Oddziale Obserwacyjno-Zakaźnym szpitala hospitalizowano dwunastu pacjentów (w Bielsku-Białej, jak wiadomo, oddziału zakaźnego już nie ma). -WZW typu A może być poważną chorobą, szczególnie u dorosłych. Osoby dorosłe znacznie ciężej przechodzą chorobę, znacznie częstsze są także powikłania i potrzeba hospitalizacji chorego. Osoby z ostrym WZW typu A i współistniejącym przewlekłym schorzeniem wątroby są zagrożone uszkodzeniem wątroby. Dlatego chory na WZW typu A powinien być hospitalizowany, zwłaszcza w przypadku ostrych stanów zapalnych. Ponadto zakażony tym wirusem stanowi źródło dalszego potencjalnego zakażenia, więc hospitalizacja powoduje izolowanie osoby chorej, co w konsekwencji zapobiega epidemii. Pobyt w szpitalu jest uzależniony od przebiegu, rozwoju choroby i oczywiście stanu pacjenta. Co do zasady hospitalizacja trwa dwa tygodnie, albowiem jest to okres , w którym objawy choroby narastają. Po tym okresie najczęściej następuje poprawa stanu chorego i może zostać wypisany ze szpitala. W przypadku powikłań hospitalizacja jest wydłużona – wyjaśnia Ewa Herman.