Rada Powiatu Bielskiego zatwierdziła zakończenie działalności przez Poradnię Neurologii Dziecięcej w Szpitalu Pediatrycznym w Bielsku-Białej. Ta od dawna nie funkcjonowała, bowiem nie można było znaleźć lekarza. Przykra rzeczywistość i tak wywołała ostry spór polityczny, ale na ten można machnąć ręką, bowiem – jak przyznał starosta bielski – z powodu braku lekarzy szpitale balansują dziś na krawędzi. – To cud od Pana Boga, że to „chodzi” – stwierdził.
Z bólem serca
30 sierpnia odbyły się gorące obrady Rady Powiatu Bielskiego. Wszystko z powodu jednego projektu uchwały. – Dyrektor Szpitala Pediatrycznego zwróciła się do państwa z wnioskiem o dokonanie zmian w statucie w zakresie wykreślenia Poradni Neurologicznej. Poradnia funkcjonowała już z dużym problemem przez cały ubiegły rok. Przede wszystkim związane to było z faktem, że nie mamy neurologów dziecięcych. Po wielokrotnych rozmowach, ogłoszeniach, prośbach, niestety, takiego lekarza nie pozyskaliśmy. Poradnia Neurologii Dziecięcej zakończyła działalność 30 czerwca tego roku. Mając na uwadze przepisy Ustawy o działalności leczniczej, zakończenie działalności każdej komórki organizacyjnej podmiotu leczniczego wymaga wykreślenia jej ze statutu – poinformowała Lucyna Majewska, naczelnik wydziału zdrowia w Starostwie Powiatowym w Bielsku-Białej. W ramach konsultacji społecznych nie wniesiono uwag do projektu uchwały w tej sprawie, a zgodę dała także komisja społeczna.
Helena Byrdy-Przybyła, przewodnicząca komisji zdrowia i polityki społecznej Rady Powiatu obszernie tłumaczyła, skąd wziął się problem i dlaczego – z bólem serca – wybrano takie, a nie inne, rozwiązanie. – Dyskusja była długa na posiedzeniu, bo to bardzo trudne dla nas tematy. Słowo likwidacja źle się nam kojarzy. Zawsze powtarzaliśmy, że staramy się zachować to wszystko, co mamy i poszerzać zakres świadczonych usług, a nie je zawężać. Pani dyrektor informowała nas o tym, bo już dwukrotnie była zawieszana działalność tej poradni. To nie jest tak, że miesiąc-dwa nie mamy lekarza i już likwidujemy. Wyczerpano zakres możliwości, bo to nie tylko indywidualne poszukiwania lekarza. Zlecono dodatkowo to firmie, która zajmuje się pozyskiwaniem lekarzy. Był moment, że przyjeżdżał raz w tygodniu lekarz z Katowic, ale każdy woli pracować na miejscu. Pytania były tego typu, czy na naszym terenie nie mieszka lekarz, który pracuje np. w Katowicach, ale – okazuje się – że nie. Na terenie województwa pracuje 38 lekarzy neurologów dziecięcych, a funkcjonuje 17 poradni neurologii dziecięcej – mówiła.
– Sytuacja jest więc naprawdę trudna, tym bardziej, że mamy świadomość, iż taka poradnia dotyczy coraz większej ilości dzieci. Uznaliśmy więc, że na chwilę obecną nic nie możemy zrobić. Gdybyśmy ją po raz kolejny zawiesili, to po pozyskaniu lekarza przez pięć lat nie moglibyśmy się starać o kolejny kontrakt. Dlatego jest ta likwidacja, bo w przypadku zatrudnienia tego lekarza Fundusz może zawrzeć kontrakt na wykonywanie świadczeń w tej poradni. W przypadku kolejnego zawieszenia nie mielibyśmy takiej możliwości. Jednak nie jest nam z tym dobrze. Obyśmy jak najszybciej mogli reaktywować tę poradnię – stwierdziła szefowa komisji zdrowia.
Helena Byrdy-Przybyła stanęła też po stronie dyrekcji. – Myślę, że ta robi wszystko, ale zagrożenie jest, bo w innych poradniach sporo osób przeszło na emeryturę i pozostało nie z chęci zarabiania, ale dlatego, że utożsamiają się z tym szpitalem – tłumaczyła. I wskazała, że luka wynikająca z braku medyków jest dziś ogromna.
Polityczne „nie”
Wyjaśnienia te nie przekonały radnych Prawa i Sprawiedliwości, którzy w ubiegłej kadencji współdziałali ze starostą, a w obecnej znaleźli się w opozycji. Radny Krzysztof Chodorowski, przemawiając w imieniu klubu PiS, dał do zrozumienia, że rozumie złożoność problemu, ale zgody na uchwałę nie będzie. – Te problemy dotykają w tej chwili Szpital Pediatryczny, ale mają charakter systemowy tak naprawdę. To zaszłości wielu lat, które będzie bardzo trudno zniwelować w najbliższym czasie – tym bardziej, że skala potrzeb rośnie. Widać to przede wszystkim po sytuacji młodego pokolenia, ale także w związku z tym, że społeczeństwo nam się starzeje. Paleta tych problemów będzie coraz szersza. Niemniej jednak, biorąc pod uwagę to, co pani przewodnicząca zgrabnie nazwała bólem serca, chciałbym zaznaczyć, a jednocześnie zapowiedzieć, że nasz klub ze względu na ten aspekt społeczny i to, że w tych przepisach prawach mamy pewien nieład logiczny i nieporządek natury emocjonalnej, nie może poprzeć tej uchwały – powiedział radny PiS-u.
Starosta, którego takie stanowisko rozeźliło, wskazywał na absurdalność takiego podejścia. – Żeby nie było tak, że jedni są świetni i fantastyczni, a drudzy niefantastyczni i likwidują, wszyscy powiemy, że nie. W związku z tym w statucie to dalej zostanie, pani dyrektor tego lekarza nie znajdzie, bo neurologów dziecięcych na rynku po prostu nie ma, w związku z tym przyszły kontrakt zostanie pomniejszy i wtedy zaczniemy likwidować szpital. To jest wasze rozwiązanie na życie? Tak to ma zostać zauważone? Że PiS jest tak wspaniałe, że się nie zgadza, a ta zła reszta rady mówi, że ma być inaczej. Panowie, trochę się obudźmy, bo za chwileczkę zamkniemy szpital. My nie ustajemy w szukaniu lekarza, ale łatwiej jest zlikwidować i jeszcze raz otworzyć, bo inaczej przegramy pieniądze dla szpitala – grzmiał Andrzej Płonka.
Szef powiatu zwrócił też na moment uwagę na inne problemy. – Mamy psychiatrię dziecięcą. Rząd nam teraz zafundował otwarcie szkoły w tejże psychiatrii dziecięcej. Jakiej szkoły? Nie mamy pomieszczeń, a od 1 września ma funkcjonować. Za chwileczkę zamkniemy psychiatrię dziecięcą, żebyście mieli jasność. Z perspektywy Warszawy to zupełnie inaczej wygląda – utyskiwał.
Starosta wskazał, że jeśli reszta rady pójdzie przykładem PiS-u, to gdy szpital ucierpi, będzie można mówić o winie tego klubu, który zapoczątkował taki tok myślenia. – Czemu nie chcecie poważnie porozmawiać o rzeczy, będącej absolutnie poza nami? Przez osiem poprzednich lat też się absolutnie nic nie działo. Nie ma kształcenia lekarzy. To zaniedbanie dwudziestoletnie. Nie ma kardiologów dziecięcych, gastrologów dziecięcych… Anestezjologów dziecięcych mamy z łapanki. Jeden nam się wyślizgnie z pediatrii i nie mamy kontraktu. Wiecie o tym, bo mówię o tym na prawie każdej sesji, a wy jesteście radnymi już którąś kadencję. To cud od Pana Boga, że to „chodzi”, a my dzisiaj mówimy, że nie, bo się nie zgadzamy, bo nam tak nie pasuje. Jak wy głosujecie inaczej, mój klub też będzie głosować inaczej. Zabieramy kontraktowanie, natomiast to wasza wina będzie, że tych pieniędzy nie będzie w przyszłym roku. Jak chcecie, tak będzie – odgrażał się starosta.
Do tablicy poczuł się wywołany debiutant w radzie – Wojciech Leśny z PiS-u. – Ja nie „kupuję” takiego sprzecznego z logiką wywodu, gdzie pan w tym momencie oskarża Prawo i Sprawiedliwość. O co? Nie zrozumiałem, o co panu chodzi. Chodzi o to, że my nie zgadzamy się społecznie na takie rozwiązanie. Tudzież, chcemy, byśmy może poszukali tego lekarza, mając odrobinę czasu? Natomiast pan tutaj jednocześnie stwierdza, że PiS będzie winny zamknięcia szpitala, jeśli przez ten szantaż, który pan teraz stosuje, nie zagłosujemy za uchwałą, którą państwo zaproponowaliście. Ja nie wiem, czy państwo zrobiliście absolutnie wszystko, aby pozyskać takiego lekarza. Słyszę, że nie ma lekarzy, ale jednocześnie, że w województwie śląskim jest ich 37. Natomiast nie sprawdziliśmy, albo o tym nie nie mówicie, jak to wygląda w województwie małopolskim. Przecież graniczymy z Małopolską, może tam są tacy specjaliści. Czy aby na pewno wszystko jest zrobione w tym temacie? Mam potężne wątpliwości – odparował radny z Czechowic-Dziedzic.
15 lat na odbicie się od dna
– Naprawdę, to, co było możliwe, zostało zrobione – zapewniła Lucyna Majewska. I uściśliła: – Przez rok ci lekarze byli poszukiwani na terenie województwa śląskiego i Małopolski. Szpital wynajął nawet firmę, która poszukuje personel medyczny, aby móc tego lekarza w całej Polsce znaleźć. Firma też takiego lekarza nie znalazła. Dzieci, które zostały zapisane do poradni, zostały przejęte przez pozostałe poradnie działające na terenie województwa śląskiego. Nie są to poradnie na terenie subregionu południowego, bo wiecie doskonale, że to była jedna poradnia, a druga jest poradnią prywatną – na Wiśniowej w „Nadziei”, gdzie przyjmuje lekarz neurologii dziecięcej, z którym wielokrotnie rozmawiano i przekonywano go do tego, żeby chciał zatrudnić się w naszym Szpitalu Pediatrycznym. To też się nie udało – rozkładała ręce.
Naczelnik Wydziału Zdrowia mówiła o szerszym aspekcie dzisiejszych kłopotów szpitala. – Jeżeli chodzi o liczbę specjalistów, o wnioskowanie, jaka ta liczba ma być, to zadanie wojewody śląskiego i konsultantów wojewódzkich. W sesji wiosennej w województwie w tym roku zakwalifikowany został tylko jeden lekarz na realizację specjalizacji w dziedzinie neurologii dziecięcej. Tak to wygląda, bo muszą być chętni – zwróciła uwagę. – Zwiększamy limity przyjęć na studia, ale nie cała młodzież kończy te studia medyczne i ile w ogóle podejmuje specjalizacje i w jakim zakresie. To wieloletnie zaniedbania, brak polityki kadrowej jeżeli chodzi o lekarzy i dzisiaj potrzebujemy 15 lat na to, by trochę odbić się od dna i wykształcić lekarzy specjalistów. Związek Powiatów Polskich wielokrotnie podnosił tę kwestię. To nie jest łatwe odrobić te lata, gdy tej polityki kadrowej nie było. To nie zależy ani od naczelnika, ani od starosty – dodała.
Starosta wrócił to utarczki z Wojciechem Leśnym. – Szpitalnictwem, będąc radnym gminy, nigdy się pan nie zajmował, a ja zajmuję się tym 22 lata. Jestem cztery kadencje w Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu w ochronie zdrowia. Co się dzieje w zatrudnianiu lekarzy i ilu ich jest – trochę wiem. I bardzo mnie to boli, że pan mi mówi o moim braku logiki. Odsłuchaj pan sobie, co pan do mnie powiedział. Obwiniam wasz klub, bo decydujecie o tym, że jak my przegłosujemy tę uchwałę, a wy nie, to będziecie święci, a my będziemy winni temu, czemu nie jesteśmy winni. Bo to nie my w samorządzie, tylko poszczególne ekipy rządowe przyczyniły się do tego, że tych lekarzy nie ma. Dlatego nie rozumiem, czemu my się o to spieramy – stwierdził Andrzej Płonka.
– Panie starosto, ja nie rozumiem tego wściekłego ataku na PiS. Odpowiem na pytanie o specjalizacjach. Brutalna prawda jest taka, że to jest lobby lekarskie, które to blokuje – to głos radnego Józefa Herzyka z PiS-u.
– Myślałem, że są sytuacje ponadpolityczne. Apeluję do każdego z radnych, by przemyślał, czy ma coś do zaoferowania głosując przeciwko bądź się wstrzymując, w sytuacji, gdzie jest to oczywiste. Jakbyśmy zagłosowali – razem przeciwko czy za – to i tak nie stworzymy tego lekarza – zakończył dyskusję Sławomir Masny, przewodniczący klubu radnych Platforma Obywatelska-Nowa Inicjatywa-Lewica-PSL.
Ostatecznie fakt zamknięcie dziecięcej neurologii w bielskim pediatryku „przyklepało” 19 radnych. Sprzeciwił się jedynie Tadeusz Bednarz, a jego koledzy z klubu PiS wstrzymali się od głosu.
Biorąc pod uwagę brak lekarzy i to, że wiele oddziałów i poradni ma już teraz skąpą kadrę, problem neurologii wydaje się być jedynie wierzchołkiem góry lodowej. A rozwiązania innego, niż czekanie 15 lat na wykształcenie nowych lekarzy, nie widać.