Wydarzenia Cieszyn

Niecne praktyki parkingowe w Cieszynie?

Fot. Michał Cichy

Zasady funkcjonowania parkingów przy sklepach wielkopowierzchniowych od lat budzą kontrowersje. Nie omijają one i Cieszyna, a w poniższym przypadku parkingu przy ul. Górnej.

Od dawna jest to temat uznawany za – używając popularnego zwrotu – „nadający się do prasy”. I często go podejmujemy. Od lat regularnie bowiem otrzymujemy sygnały o nieprawidłowościach. Najczęściej dotyczą one wysokości samych opłat lub łatwości czy szybkości, z jaką wkładane są za wycieraczki blankiety informujące o konieczności zapłaty przy braku pobrania biletu na darmowy postój.

Z nieco innymi komplikacjami miał do czynienia nasz czytelnik na parkingu przy cieszyńskim Intermarché. Tamtejsze zasady zasługują zresztą na odrębną uwagę. O co chodziło? Po dłuższym pobycie w sklepie i sąsiednich instytucjach otrzymał wezwanie do zapłaty w wysokości 150 zł plus 50 zł opłaty manipulacyjnej za przekroczenie czasu darmowego parkowania 90 minut.

– Kary te najwyraźniej nakładane są automatycznie, na podstawie zdjęć tablic rejestracyjnych. Szkopuł w tym, że na miejscu brak jest jakichkolwiek szlabanów i parkomatów. Ponadto regulamin i informacje o opłatach dostępne są wyłącznie w języku polskim, mimo że parking leży w strefie przygranicznej, gdzie korzystanie z niego przez Czechów i obcokrajowców jest naturalne i przewidywalne. Wezwanie zostało do mnie wysłane w języku angielskim na adres mojej czeskiej firmy bezpośrednio z Niemiec, za pomocą Deutsche Post. Do tego tekst regulaminu jest wydrukowany bardzo drobną czcionką, co praktycznie uniemożliwia zapoznanie się z nim osobom z wadą wzroku. Zwróciłbym też uwagę na to, że zdjęcia dokumentują jedynie tablice rejestracyjne z czasem wjazdu i wyjazdu. Nie ma pewności, czy pojazd nie opuszczał terenu pomiędzy wskazanymi godzinami. Nie zamierzałem zawrzeć i stoję na stanowisku, iż nie zawarłem z firmą obsługującą żadnej umowy. Gdybym wiedział o takich praktykach, natychmiast opuściłbym ten parking – mówi nam Damian Machej.

Na forach internetowych i w mediach lokalnych w Niemczech czy Włoszech firma obsługująca cieszyński parking była już wielokrotnie krytykowana za podobne działania. W Polsce problem dopiero narasta, ale był już komentowany w kilku dużych miastach w kraju.

– W moim przypadku wezwanie do zapłaty zostało wystawione na moją spółkę czeską, której samochód korzystał z tego parkingu. Uważam, że brak tłumaczeń regulaminu oraz wątpliwe dowody naruszenia zasad mogą naruszać prawa konsumentów. To problem istotny zarówno społecznie, jak i lokalnie – wielu mieszkańców Cieszyna oraz przyjezdnych może stać się ofiarą podobnych działań, nie mając pełnej świadomości zasad obowiązujących na parkingu. Osobiście tę „karę” najprawdopodobniej zapłacę, jednak uważam, że sposób komunikacji stosowany przez ParkDepot Sp. z o.o. stoi na żenująco niskim poziomie. Mieszkańcy i klienci powinni być świadomi tego typu praktyk, zanim nieopatrznie skorzystają z usług Intermarché przy ul. Górnej dłużej niż przewidziany darmowy limit. Chcąc być zupełnie uczciwym – faktycznie spędziłem na parkingu 2 godziny i 14 minut. W tym czasie korzystałem zarówno z usług przychodni po drugiej stronie ulicy, jak i samego Intermarché. Tablice informujące, że jest to parking prywatny, są dobrze widoczne, dlatego zaraz po opuszczeniu samochodu przeszedłem cały parking w poszukiwaniu parkomatu, w którym mógłbym uiścić jakąkolwiek opłatę. Parkometru jednak nie znalazłem – co oznacza, że nawet gdybym chciał zapłacić za dłuższe korzystanie z parkingu w związku z wizytą w sklepie czy przychodni, zarządca nie dał mi takiej możliwości – wyjaśnia Damian Machej.

Gdy sprawdzaliśmy sytuację na parkingu przy ul. Górnej, naszą uwagę zwróciło to, że rzeczywiście nie ma tam żadnych bramek czy kamer. Widać też, że większość pozostawiających samochody przed sklepem kierowców zastanawia się, co zrobić dalej i gdzie są automaty na bilety parkingowe. Informacje na temat tego, że nie jest to parking bezwzględnie bezpłatny, rzeczywiście nie są odpowiednio dobrze widoczne.

– Należy tu zaznaczyć, że ParkDepot pozyskuje dane właścicieli pojazdów od państwowych instytucji na podstawie numeru rejestracyjnego. Prawo o ruchu drogowym faktycznie dopuszcza taki dostęp do Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców (CEPiK) w przypadku „uzasadnionego interesu prawnego”. Jednak w praktyce oznacza to, że prywatna spółka – powołując się na własny regulamin – może wystąpić o dane kierowcy i wysłać wezwanie do zapłaty. W mojej ocenie takie działanie jest wysoce kontrowersyjne, bo stawia konsumenta w sytuacji bezsilności wobec dobrze przygotowanej od strony formalnej korporacji. Idąc logiką ParkDepot, równie dobrze mógłbym powiesić tabliczkę na własnym płocie z regulaminem o treści: „Zawracanie samochodem lub motocyklem na wjeździe do posesji obciążone jest opłatą administracyjną w wysokości 100 zł. Postój dłuższy niż minutę – 1000 zł.” Wystarczyłoby zdjęcie z kamery i już mógłbym zwrócić się do odpowiednich służb o dane kierowcy, a następnie wysłać mu wezwanie do zapłaty – kwituje nieco ironicznie Machej.

Sprawa parkingu przy Intermarché w Cieszynie pokazuje, jak łatwo konsument może znaleźć się w pułapce niejasnych zasad i formalności sprzyjających prywatnym operatorom. Brak tłumaczeń, nieczytelny regulamin i brak możliwości wniesienia opłaty na miejscu sprawiają, że kierowcy – zarówno lokalni, jak i zagraniczni – narażeni są na wysokie kary, często bez realnej możliwości obrony.

google_news