Bielsko-Biała miało „szkieletora” i ma wciąż Stalownik, w Cieszynie dywagują nad przyszłością obiektów dawnej fabryki „Las”, a i w Ustroniu jest porzucony dom wczasowy „Maciejka”. Jak teraz wygląda i jakie były jego losy?
Piramidy to obecnie jedne z najbardziej charakterystycznych widoków Ustronia. Dla wielu to symbol spuścizny po PRL-u, dla innych perełki architektoniczne. Rozłożyły się na zboczach Równicy, swoimi gabarytami wbijając się w tło góry i lasu.
Historia ustrońskich piramid sięga lat 60. ubiegłego wieku. To wtedy rozpoczęła się budowa zespołu leczniczo-rehabilitacyjnego w Ustroniu Zawodziu, dzieła Henryka Buszki, Aleksandra Franty i Tadeusza Szewczyka. Planowano wybudować 28 domów wypoczynkowych w kształcie piramid, a powstało 17. Wiele z nich korzystnie przebrnęło przez zmianę systemu gospodarczego i lata późniejsze, funkcjonując do dziś jako placówki medyczne czy obiekty hotelowo-wypoczynkowe. W połowie trzeciej dekady XXI wieku o takim szczęściu na pewno nie może powiedzieć jeden z nich, zwany „Maciejką”, czyli piramida położona w północnej części tego specyficznego osiedla. Dziś bowiem niszczeje, stojąc opuszczona, odwiedzana chyba tylko przez miłośników „urbexu”, eksplorujących opuszczone elementy infrastruktury miejskiej. Jak do tego doszło?
Meandry prywatyzacji
W poprzednim systemie gospodarczym „Maciejka” należała do Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni. Logo tego przedsiębiorstwa witało gości tuż przy wejściu. Dziś zakryte jest przez naniesione w późniejszych dziesięcioleciach, niezbyt cenzuralne napisy. Pierwotnie zresztą, ze względu na swojego właściciela, „Maciejka” nosiła nazwę „Stoczniowiec”. Na początku lat 90. ubiegłego wieku stocznia nie wykupiła ośrodka, z powodu czego obiekt przeszedł pod zarząd miejski, z uwagi na zadłużenie, wynikające z niepłacenia podatku za grunt. Jak donosiły media, w 1993 roku amerykański przedsiębiorca Antonio Reale wraz ze współpracownikami z firmy LAN oraz Ireneuszem Izdebskim z Bielska-Białej, prowadzącym Międzynarodową Firmę Handlową „Izdebski”, złożyli propozycję inwestycji w Ustroniu, która miała przyciągnąć znaczący kapitał. Miało tam postać… kasyno, co zresztą nie wzbudzało entuzjazmu wśród ustrońskiej społeczności. Ostatecznie, w 1994 roku, sejm uchwalił prawo zabraniające udziału kapitału zagranicznego w inwestycjach hazardowych, co pokrzyżowało te plany. Od tamtego czasu „Maciejka” zaczęła chylić się ku upadkowi i to powolne upadanie trwa do tej pory. Budynek należy do prywatnego właściciela, który zupełnie nie inwestuje w jego stan, a przynajmniej nic na to nie wskazuje. Pozostaje więc żal marnowanego potencjału i porzucenia czegoś, co kiedyś całkiem nieźle funkcjonowało.
– Niestety bardzo ubolewam nad stanem budynku dawnego Domu Wczasowego „Maciejka”. Jest on w rękach prywatnych, a miasto Ustroń ma obecnie inne priorytety działań. Po stronie właściciela leży kwestia zabezpieczenia tego obiektu. Mam nadzieję, że właściciel będzie dążył do zmiany obecnego stanu, doceni potencjał i zadba o przyszłość tego budynku – mówi Paweł Sztefek, burmistrz Ustronia.
Piramida ruiną
Jak dziś wygląda z zewnątrz i od środka „Maciejka”, widać na zdjęciach, które dotarły do naszej redakcji. Sporo owoców swojej pasji zostawili na jej murach grafficiarze. Poza tym, nie zostało tam niemal nic. Wręcz żadnego przedmiotu, ani kawałka choćby rurki, czegoś metalowego, czy nawet drewnianego. Trudno teraz powiedzieć, czy cokolwiek, co mogło mieć jakąkolwiek wartość, choćby złomu, zostało rozkradzione, czy po prostu zawczasu wyniesione.
Na balkonach i murach wyższych pięter rosną brzozy. Gdzieniegdzie potknąć się można o stertę gruzu lub zahaczyć głową o zwisający z sufitu płat farby. Okna w najlepszym przypadku pozabijane są dechami, przez co w wielu miejscach panuje półmrok. Taki półmrok zresztą roztacza się, na dziś, nad przyszłością tego budynku…
Zdjęcia nadesłane przez czytelnika