Fotowoltaika cieszy się ostatnio wielkim powodzeniem. Kto tylko ma warunki i pieniądze montuje panele, żeby mieć własny tani prąd. Funkcjonuje wiele programów wspierających finansowo takie prywatne inwestycje. Czy zatem fotowoltaika jest panaceum na kryzys energetyczny i zmiany klimatyczne? Okazuje się, że niekoniecznie.
Żeby uczynić fotowoltaikę alternatywnym i powszechnie dostępnym źródłem energii, potrzebne są gigantyczne nakłady – chociażby na modernizację sieci energetycznych, a na to – przynajmniej na razie – się nie zanosi. Zwrócił na to uwagę w swojej interpelacji skierowanej do prezydenta miasta radny Bronisław Szafarczyk, choć właściwym adresatem tych uwag nie powinien być raczej bielski samorząd, który w tej sprawie może zrobić niewiele – właściwie tylko ograniczyć (przynajmniej na jakiś czas) dotacje dla mieszkańców miasta przeznaczane na zakup i montaż paneli fotowoltaicznych na terenie bielskich posesji. Na to się jednak nie zanosi, a działania władz miasta idą wręcz w przeciwnym kierunku – ku coraz większej ilości paneli!
– Zwrócili się do mnie mieszkańcy Hałcnowa, sygnalizując problem, jaki występuje z pracą i wydajnością ich instalacji odnawialnych źródeł energii. Według przekazanych mi informacji urządzenia te nie działają z odpowiednia mocą, a problem występuje głównie podczas dobrego nasłonecznienia – tłumaczy radny Szafarczyk i zwraca uwagę, że do odpowiedzialności za zaistniałą sytuację nie poczuwa się ani producent paneli, ani energetycy.
W czym rzecz? Spróbujmy wyjaśnić w prosty i przystępny sposób (niech fachowcy nam wybaczą te uproszczenia, zwłaszcza ci, którzy naświetlili nam problem). Proces produkcji energii elektrycznej w budynkach prywatnych opiera się na prostej zasadzie: panele produkują z energii słonecznej prąd, który wykorzystywany jest na potrzeby gospodarstwa domowego, a jego nadwyżki odprowadzane są do sieci energetycznej. Producent, czyli prosument, w czasie, gdy jego panele nie „wyrabiają” kupuje prąd (pobiera) z sieci energetycznej – jest elementem (bardzo małym trybikiem) szeroko rozumianego krajowego systemu energetycznego. Tu warto nadmienić, że produkowany przez niego prąd, którego nadwyżki trafiają do sieci, nie jest przekazywany odbiorcom gdzieś daleko, tylko dostarczany (sprzedawany) przez energetykę do budynków zasilanych przez tę samą stację transformatorową, do której podpięty jest prosument. Czyli przysłowiowy Kowalski, który zamontował na dachu domu panele fotowoltaiczne może zasilać nadwyżkami produkowanej przez siebie energii jedynie budynki swoich bliższych i dalszych sąsiadów.
Gdy w danej okolicy nie ma jeszcze zbyt wielu takich instalacji (sprzężonych z siecią energetyczną) – nie ma problemu. Gorzej gdy w okolicy jest mnóstwo paneli fotowoltaicznych i nadwyżek nie ma kto odbierać (bo wszyscy mają pod dostatkiem własnego prądu). Tak najpewniej dzieje się w Hałcnowie. Najgorsza sytuacja panuje w słoneczne dni w godzinach przedpołudniowych, gdy panele pracują pełną mocą, a zapotrzebowanie na energię w gospodarstwach domowych jest w tym czasie znikome. Przekazywane do sieci energetycznej ogromne nadwyżki prądu z przydomowych instalacji fotowoltaicznych mogą doprowadzić do wzrostu napięcia w sieci przesyłowej, a to jej nie służy, a wręcz stanowi poważne zagrożenie dla transformatorów. Dlatego zabezpieczenia chroniące sieć przed przeciążeniem odcinają odbiór prądu z paneli fotowoltaicznych, co skutkuje ich wyłączaniem. Takie częste wyłączanie nie służy panelom, a ich montaż w „nasyconej” takimi instalacjami okolicy stawia całe przedsięwzięcie pod znakiem zapytania.
Jak z tego wybrnąć? Rozwiązania są dwa, oba bardzo kosztowne. Pierwsze to kompleksowa modernizacja całej sieci przesyłowej, w tym wymiana transformatorów, tak aby radziła sobie z opisywanymi skokami napięcia i przeciążeniami. To jednak monstrualne przedsięwzięcie, i to w skali kraju, więc raczej nie ma co liczyć, że stanie się to szybko. Druga możliwość to tak zwany magazyn energii (swoisty akumulator), w którym można gromadzić i przechowywać nadwyżki prądu do czasu aż będą potrzebne. Takie magazyny powinny instalować zarówno spółki energetyczne, jak i właściciele budynków korzystających z paneli fotowoltaicznych. Problem w tym, że takie instalacje „przechowujące” prąd w domach prywatnych są jeszcze rzadkością.
Specjaliści twierdzą, że w rejonach gdzie nasycenie panelami jest spore (a takich obszarów jest coraz więcej) nie ma sensu montować już kolejnych paneli, bez zainstalowania u siebie magazynu energii. Szkopuł w tym, iż są to bardzo kosztowne urządzenia, a ich zakup (w przeciwieństwie do paneli) nie jest dotowany – przynajmniej na razie. Tymczasem paneli fotowoltaicznych na dachach wciąż przybywa…
I zdjęcie kolektorów słonecznych z basenu troclik w Bielsku….. blahahaha
ostatni raport KE wykazał że diesel jest bardziej ekologiczny niż elektryk, ale agenda 2030 wyklucza takie wehikuły
.
Transformator działa w dwie strony. To że napięcia są podniesione to specjalne działanie aby nie odbierać energii od prosumentów
k****n
Brak modernizacji infrastruktury spowoduje większą awaryjnosc.nie wierzcie mi. Jest źle i będzie górzej. Blackouty w perspektywie 2 lat są pewne. Już jesteśmy importerami energii a ani widu ani słuchu nowych elektrowni i modernizacji sieci przesyłowej. Będzie miło.
I po się tu w komentarzach produkujecie?I tak się na tym nie znacie. A ja nie będę czasu marnować żeby Wam to wszystko wyklarować.
Bo też się nie znam, ja podszywacz Hermenegilda.
Moda nie zysk kiedy potrzeba dużo energii w jesieni i zimie jak są długie nocy to on ma 40 % sprawności o 22 już prawie jest bez prądu.
Niestety słabo wyjaśniona zasada oddawania energii do sieci. Rozwiązanie jest proste. Transformatory muszą mieć regulację automatyczną napięcia. I to nie są jakieś ogromne nakłady. Problem jest taki że część operatorów zdecydowała się na przesył danych z liczników “po sieci” . A ewnentualna regulacją napięcia zakłuci im tą komunikację.
ja tam z Tobą nie będę się kłócił, nie znam się tak jak pan redaktor prosił o wybaczenie.
Wg mnie to utylizacja tego tak samo samochodów elektrycznych to jest gorsze od azbestu i choinek sztucznych więcej szkody niż zysku zobaczymy za 6-10 lat jak właściciel wyda gruba kasę za odbiór tego ,a druga sprawa to pożary samochodów jak ciężko ugasić i ile ich jest tak samo panele na dachach między nimi dochodzi do 100 stopni w upały i pożary dlaczego o tym nie mówią tak samo promieniowanie cały czas.
Wydatek sił i środków na promocję ekoenergetyki jaki Polska wyłożyła na te bzdety od upadku komuny wystarczyłby na dwie nowe elektrownie jądrowe.
Mają to Czesi, Słowacy, Węgrzy a my – z sympatii do eko eurokomunistów – nieee..
no ale ci eurokomuniści są również EKOkomunistami w Unii i nie wiadomo wtedy jak z sympatią, elektrownie jądrowe są eko przecie. Mieliśmy reaktor “Ewa” ale upadł wraz ze zwykłymi komunistami, biedni nie wiedzieli, że są eko.
Ty to masz sentymenty!
Ale niech Ci będzie: świat był wtedy taki piękny, tanie wino było tanie, dziewczyny miały prostsze nogi. Ech, no i komu to przeszkadzało..
Nie do końca z tymi prostymi nogami, nie była opanowana Heine Medine (nie mówiło się Polio), wino było rzeczywiście tanie J23.
Ten “niespodziewany” problem dot. fotowoltaiki pojawił się w naszym kraju już 2 lata temu.
naprawdę wiara w to ze państwo pozwoli obywatelowi na pozyskanie energii z nieba to co najmniej niefrasobliwiść.
Najtaniej wyjdzie zwykła oszczędność lub rozgonienie rewolucjonistów i para-energetycznych lobbystów przy okazji wyborów.
Już Pawlak krzyczał: “co mi tu po moim niebie lata?”
a witaj? ,
mam rację, no nie?
Miłego dnia Moja Droga!
A jak inaczej?, przecież i to co pod nogami pół metra głębiej mimo, że kupione – nie jest własnością. Z nieba to co najwyżej udar można se pozyskać za darmo gdyby dłużej poużywać kole południa. Może będzie miły, nie chwalmy dnia przed zachodem tego co nie można za darmo.
a i po zachodzie tyz nie ma z czego japy cieszyć…
?
Do księżyca można se wyć, jak widać.
Zgadzam się wymieniłem wszystkie źródła świetlne na ledy lodówka i pralka energo oszczędna i mam 40 procent mniejsze rachunki a całe panele się wrócą za 10 lat.
No o to idzie!
A po 10latach to bedzie złom do wymiany, bo norm juz ‘niespełnia’ itp (więc utylizacja+robota= -parę tysi).
Instalacja kolejnych (o ‘lepszych’ parametrach) znow 20-40tys.
Ładny interes! Dla producentów.
a jeszcze jest żaróweczka w lodówce, też trzeba było wymienić. Ja to mam nawet żelazko na ledach, trzeba pomyśleć bo normalne dużo żre. Ani herce, ani ampery, ani wolty lecz ledy. Ale nie mam wielkiej nadziei, producenci muszą zarobić, nie idzie ominąć.
o*g! Pani Domu z żelazkiem?? Postęp mamy – do magla sie hajdawery nosi!
ps. co do światła w lodówce to problem taki, że nikt po sobie nie gasi. A potem rachunki duże
Rzeczywiście, w lodówce nikt po sobie nie gasi a wyłącznik do gaszenia można by było. Koniec świata.
Aby właściciele fotowoltaiki mogli zaoszczędzić na kosztach prądu to reszta społeczeństwa musi się złożyć na dotację dla nich i modernizację sieci. Tak wygląda w praktyce realizacja hasła “prąd za darmo”.
Mogą pieniądze iść z Unii, trochę więcej obywateli do złożenia się. A skąd mogą pochodzić pieniądze? – niektórzy uważają, że z banku. Hasło “prąd za darmo” ma inne znaczenie., każdemu kto trochę żyje wiadome jest, że w życiu nie ma nic za darmo.
Często powtarzamy frazes, że w życiu nie ma nic za darmo. Jednak w praktyce okazuje się, iż coś za darmo dostać można, trzeba tylko trochę poszukać np. na oeliksie.
Na takim “za darmo” nie można bazować, aby mieć taniej a nie za darmo – trzeba zainwestować.
A to unia produkuje jakieś pinondze???
Potem są kryzysy światowe kończone wojnami żeby resetować bankructwa systemów.
Te systemy są przereklamowane.
Można kupić dwa auta (elektryki) na rodzinę. Jeden w ciągu dnia się ładuje, drugim w tym czasie jeździmy do pracy. Na następny dzień zamiana.
z fotowoltaiki się ładuje
a to nie ma elektryka z panelem na dachu?
Tu chodzi o to, że na następny dzień zamiana, szpak dziobie bociana.
Czy niespodziewany problem? W technice nie ma niespodzianek lecz błędy projektantów, niektórzy mówią, że oszustwo.
Dalej: paneli na dachach wciąż przybywa i z tych dachów będą ściągane – gdzie oddać jako odpad?
moduły można z sukcesem poddać recyklingowi i wprowadzić je z powrotem do użycia. Recykling fotowoltaiki pozwala na nowo pozyskać przede wszystkim takie materiały jak szkło, plastik czy metal – bo z tego składa się mój drogi panel…. Albo można zlecić utylizację (są firmy tym się zajmujące) Ile więc standardowo zapłacimy za utylizację paneli?
Przykład – instalacja o mocy (panele 370 Wp, waga 20 kg):
Z czego składa się panel, większość domyśla się. Gdzie można oddać do utylizacji, bo u mnie w gminie nie można odstawić jako elektrozłom, a chyba taki ma charakter panel? Elektrozłom oddaje się za darmo, chciałbym zawieźć do PSZOK.
a jeśli zawiozę do PSZOk i oddam za darmo, to też nie za darmo bo będzie mnie kosztował transport.
Hahaha jak tam unijne “eko” poloczkowie?!? Odbyty bolą? Domagamy się polEXITU!
Panie Redaktorze, dlaczego pisząc o Hałcnowie ilustruje Pan artykuł zdjęciem z Karpackiego?
kombinejszen standard, komu by się chciało jechać do Hałcnowa i robić zdjęcie. Standard też, że nie podpisuje się zdjęć kto lub co na nich. Takie uproszczenie pandemiczne.