Mural na Złotych Łanach miał promować tolerancję i wzajemny szacunek pomiędzy ludźmi różnych ras i religii. Właśnie po raz kolejny został zniszczony.
Mural powstał jesienią zeszłego roku na ścianie jednego z garaży na osiedlu Złote Łany. Stworzyły go dwie artystki – Monika Zielińska z Bielska-Białej oraz Viktorii Mishyna z Ukrainy, przy pomocy wolontariuszy z Ośrodka Integracji Obcokrajowców w Bielsku-Białej „myBB”. Mural zatytułowany „Jedność” przedstawia grupę 15 osób pochodzących z różnych stron świata. Przesłanie wyraża duży napis „myWorld myFamily myBB” (Mój świat, moja rodzina, moje Bielsko-Biała).
W połowie marca ktoś zniszczył obraz. Szarą farbą zamalowano widniejące na muralu twarze o ciemniejszej karnacji. Pojawiły się też celtyckie krzyże oraz hasła o charakterze nacjonalistycznym. Sprawą zajęła się policja. Wobec niewykrycia sprawców wykroczenia sprawa została zamknięta. Przez długi czas zniszczonym muralem nikt się nie interesował. Został odnowiony dopiero w wakacje.
Artystki odtworzyły zniszczone dzieło. Ale nie minęło wiele czasu, a mural ponownie został zdewastowany. I znowu nie ma wątpliwości co kierowało sprawcami. Sądząc po umieszczonych na nim rasistowskich hasłach, technice ich wykonania, zamalowanych twarzach o ciemnej karnacji można przypuszczać, że dokonała tego ta sama osoba (osoby?) co poprzednio. Do tego aktu wandalizmu doszło – jak ustaliliśmy – miesiąc temu. I znowu nic się nie dzieje! Z informacji uzyskanych od rzecznika bielskiej policji wynika, że śledczy nie zajmują się sprawą, bo nie mają takiego zgłoszenia. Rzecznik spekulował, że możliwe, iż nie zgłoszono zniszczenia muralu, ponieważ został pokryty specjalną powłoką antygraffiti, dzięki której bez trudu będzie można zmyć naniesione na niego bazgroły.
Niestety z wyjaśnień Miłosza Goślickiego z Ośrodka Integracji Obcokrajowców wynika, że obraz nie został w ten sposób zabezpieczony. Z dość prozaicznego powodu: malowidło powstało, a później zostało odrestaurowane, przy udziale wolontariuszy. Także artystki, które go stworzyły, nie wzięły za swoją pracę nawet złotówki. Natomiast materiały do jego wykonania (a potem odrestaurowania) ufundowała Spółdzielnia Złote Łany, za zgodą i przy współpracy której mural został namalowany. Powstał więc z tego, czym dysponowali twórcy.
Czemu więc nikt nie zgłosił dewastacji na policję? Okazuje się, że nikt w Ośrodku Integracji Obcokrajowców nie wiedział o ponownej dewastacji. Teraz – gdy spawa ujrzała światło dzienne Miłosz Goślicki z OIO zapewnił, że będzie starał się przekonać władze Spółdzielni Mieszkaniowej Złote Łany, aby w sposób formalny zawiadomiły policję o tym, co stało się z niedawno odnowionym muralem. Z prawnego punktu widzenia zrobić to może bowiem właśnie Spółdzielnia, a nie Ośrodek (mural widnieje na ścianie należącej do Spółdzielni i to ona jest poszkodowana).
Co dalej z malowidłem? Miłosz Goślicki nie krył wątpliwości, czy w ogóle jest sens, aby go teraz ponownie odnawiać. I nie chodzi tylko o pieniądze, lecz także o to czy artystki, które go stworzyły, kolejny raz zechcą się nim zająć, skoro nie ma pewności, że za kilka dni znów nie zostanie zdewastowany? Dlatego też – nie ukrywał – zanim do tego ewentualnie dojdzie (najwcześniej na wiosnę) warto byłoby wcześniej pomyśleć o monitoringu tego miejsca, tak aby wandale nie czuli się bezkarni. A może trzeba się zastanowić nad wykonaniem muralu w innym miejscu… To by jednak oznaczało, że wandale wygrali.
Na koniec refleksja. Gdy kilka lat temu pisaliśmy o bezwzględnej walce straży miejskiej z kierowcami parkującymi w niedozwolonych miejscach, za co sypały się mandaty, tłumaczono to tak zwaną metodą Giulianiego. Gdy Rudy Giuliani w 1994 został burmistrzem Nowego Jorku miasto uznawane było za jedno z najbardziej niebezpiecznych w Stanach Zjednoczonych. Giuliani wypowiedział wojnę przestępczości, wprowadzając zasadę zero tolerancji nawet dla najdrobniejszych przestępstw i wykroczeń. Przyniosło to spodziewane efekty. Szkoda, że te praktyki stosowane są w Bielsku-Białej wobec kierowców, a nie wobec wandali niszczących mural nawołujący do tolerancji. Bo w tym przypadku nie chodzi o głupi wybryk, tylko szerzenie zbrodniczych idei. Liczba 14 namalowana na muralu przez wandala odnosi się do „Mein Kampf” Adolfa Hitlera i jest popularnym symbolem w neonazistowskim światku.
Dali by jakiś historyczny obrazek albo ładny wzorek to miło by było popatrzeć.
Czy była zgoda właściciela garażu na tzw.mural?
Słowianie nigdy nie byli tolerancyjni
Wszystkim tolerancyjnym proponuję zamieszkanie w czarnych i ciapatych dzielnicach na “cywilizowanym” zachodzie. Będą mogli przekonać się jaki to fajny klimat tworzą ci ludzie.
Posterunek tymczasowy tam wybudować i obsadzić tak liczną ekipą jak na żoliborzu 😉
Trzeba wyciąć ścianę po renowacji malowidła i przetransportować ją na Zachętę.
To już nawet liczba 14 jest trefna?
A co z Eskimosami?