Wydarzenia Bielsko-Biała

Niezwykła opowieść o kulturze wilamowskiej | WIDEO

Fot. Magdalena Nycz

Opowieść o wyjątkowym miejscu leżącym na pograniczu Śląska i Małopolski – Wilamowicach – można poznać w Muzeum Kultury Wilamowskiej.

Muzeum Kultury Wilamowskiej – będące instytucją kultury gminy Wilamowice – jest zwieńczeniem wieloletnich działań mających na celu ocalenie i rewitalizację wyjątkowej kultury wilamowskiej. Wilamowianie to grupa etniczna ze wspólnym pochodzeniem i historią, specyficznym strojem i odrębnym językiem. I choć dziś większość Wilamowian nie mówi po wilamowsku ani nie chodzi w wyjątkowych strojach, część z nich wciąż pielęgnuje elementy swej odrębności. – Muzeum nie tylko prezentuje w kompleksowy sposób historię kultury wilamowskiej, ale także motywuje mieszkańców i stwarza im warunki do tego, by mogli ją współcześnie praktykować i kultywować – mówi dyrektor placówki Justyna Majerska-Sznajder. – Jest to zwieńczenie wielu lat starań stowarzyszeń i organizacji, które próbowały uratować tę kulturę od wymarcia.

O początkach Wilamowic źródła historyczne mówią niewiele. – W XIII wieku na teren obecnych Wilamowic przybyli osadnicy z zachodu. Nie wiemy do końca, skąd pochodzili, ale najbardziej popularna opowieść mówi o tym, że z Flandrii lub Holandii – mówi Tymoteusz Król z Muzeum Kultury Wilamowskiej oraz Instytutu Slawistyki Polskiej Akademii Nauk. – Oni przez te 800 lat zachowali swoją odrębność. Wynikało to z tego, że kiedy przyszedł czas reformacji, przeszli na wyznanie ewangelicko-reformowane, później wrócili do katolicyzmu, natomiast pozostał tu etos handlu. I właśnie to rozwijanie własnych interesów wpłynęło na to, że Wilamowianie byli społecznością bogatą, prestiżową, a ich język i strój rozwijały się w wyniku kontaktów handlowych z całą Europą.

Chałupa i stroje

Prezentowana w Muzeum wystawa stała zatytułowana jest „Wilamowianie i ich sąsiedzi”. Podzielono ją na cztery sekcje tematyczne w ujęciu chronologicznym. – Pierwsza część opowiada o dziejach od legendarnych początków, kiedy na te tereny przybyli osadnicy z XIII wieku, po XIX wiek, czyli wykup z poddaństwa w 1808 roku. 40 lat przed zniesieniem pańszczyzny Wilamowianie sami wykupili się bowiem z poddaństwa, a w 1818 roku uzyskali prawa miejskie – opowiada Justyna Majerska-Sznajder. – Następnie prezentujemy ekspozycję etnograficzną, z wnętrzem chałupy, strojami wilamowskimi, które występują tylko i wyłącznie w tej miejscowości, a także tradycjami i obrzędami.

W tej części sal wystawowych można zobaczyć między innymi model studni, dziecięcą kołyskę oraz liczne stroje. Strój wilamowski różni się od innych noszonych w okolicy przede wszystkim bogatą kolorystyką. Wbrew krążącym opiniom, nie został on przywieziony w XIII wieku przez flamandzkich osadników. Jego współczesny kształt oraz kombinacja pochodzących z różnych zakątków Europy wzorów jest efektem podróży wilamowskich handlarzy oraz kreatywności Wilamowianek. Ciekawą propozycją dla zwiedzających Muzeum jest możliwość przymierzenia takiego stroju przed lustrem i zrobienia sobie w nim zdjęcia. W sąsiednich gablotach znajdują się również stroje związane z symbolem wilamowskich tradycji – obrzędem śmiergustu. W nocy z Wielkanocy na Lany Poniedziałek młodzi kawalerowie zbierają się tu bowiem w grupy i w kolorowych strojach, maskach i kapeluszach obchodzą domy koleżanek, polewając je wodą. Następnego dnia oblewają na rynku dziewczęta wychodzące z kościoła.

 

Na jednej ze ścian Muzeum prezentowane są także informacje związane z postacią św. Józefa Bilczewskiego – jednego z najbardziej znanych Wilamowian, od 2013 roku oficjalnego patrona miasta. Natomiast w jednym z kącików zaprezentowano, jak wyglądało wnętrze domu wilamowskiej inteligencji.

Trudne losy

Trzecia część ekspozycji zatytułowana jest „Trudne czasy”. – Obejmuje ona narrację dwudziestolecia międzywojennego, kiedy różni naukowcy z polskiej i niemieckiej grupy badaczy interesowali się Wilamowicami, opowieść o losach Wilamowian podczas II wojny światowej, kiedy zostali bardzo mocno zinstrumentalizowani i uznani za Niemców oraz część powojenną, która opowiada o prześladowaniach i o tym, dlaczego ta kultura była praktycznie na skraju wyginięcia – mówi Justyna Majerska-Sznajder.

Podczas II wojny światowej propaganda niemieckich działaczy przedstawiała Wilamowice jako niemiecką wyspę. Wilamowianom podsuwano do podpisania Volkslistę i zaciągano ich do Wehrmachtu. Około 80 Wilamowian zmuszonych do służby w niemieckim wojsku zginęło na froncie. Mężczyźni szukali różnych sposobów, by uniknąć wcielenia do Wehrmachtu. Niektórzy ukrywali się latami w różnych schowkach. W Muzeum prezentowana jest między innymi szafa będąca świadectwem takich prób. W podwójnej wnęce za jej tylną ścianą ukrywał się Franciszek Nowak.

29 stycznia 1945 roku do Wilamowic wkroczyli żołnierze Armii Czerwonej. Nie zostali jednak zapamiętani jako wyzwoliciele, lecz jako nowe niebezpieczeństwo. Na porządku dziennym były rabunki, pobicia i przemoc seksualna wobec kobiet. Sowieci traktowali niemiecki jako język wroga – istniało więc duże niebezpieczeństwo, że uznają mówiących po wilamowsku za Niemców. Dlatego wiele osób izolowało swoje dzieci, które nie znały języka polskiego albo mówiło przybyszom, że są one niemowami.

Z kolei po objęciu władzy przez polskich działaczy komunistycznych, prześladowania Wilamowian znów przybrały na sile. Wprowadzono zakaz używania języka i stroju wilamowskiego, co uderzyło w fundamenty tożsamości Wilamowian, a w latach 1945-1946 przeprowadzono trzy fale wysiedleń. Kryterium wyboru ofiar nie były rzeczywiste przewinienia, lecz chęć zagarnięcia przez wysiedlających jak najbogatszych posesji. Wysiedlonym Wilamowianom przysługiwało prawo wyjazdu do Niemiec, ale nie korzystali z tego, bo nie czuli się Niemcami. Większość z nich czekała na zwrot majątków aż do 1956 roku, kiedy duża część rodzin otrzymała je z powrotem. Jednak niektóre gospodarstwa nigdy nie wróciły do swoich właścicieli.

Niezwykle traumatycznym okresem dla Wilamowian były lata 1945-1950, kiedy organizowano łapanki, aresztowania i wywózki przypadkowych osób do więzień i powojennych obozów pracy. W zbiorowej pamięci przetrwała również opowieść o przymusowym wywiezieniu nastoletnich Wilamowian do gaszenia młyna Neumana w Białej we wrześniu 1946 roku, gdzie oprócz ciężkiej i niebezpiecznej pracy dziewczęta narażone były na przemoc seksualną.

Ocalić od zapomnienia

Ostatnia część ekspozycji poświęcona jest współczesnej rewitalizacji kultury wilamowskiej. W XXI wieku podjęto wiele działań, dzięki którym język wilamowski nie odszedł w zapomnienie i jest wciąż używany. Działacze Stowarzyszenia „Wilamowianie” nagrali ponad 2000 godzin rozmów w języku wilamowskim z ponad 100 jego użytkownikami. Po drugie, zaczęto organizować – w Wilamowicach oraz na Uniwersytecie Warszawskim – lekcje języka wilamowskiego. W 2007 roku został on uznany za język przez Bibliotekę Kongresu USA, a w 2009 naniesiono go do Atlasu Języków Ginących UNESCO.

Tymoteusz Król podkreśla, że w wyniku propagandy niemieckiej, a później propagandy powojennej pokutowała narracja, że język wilamowski jest językiem gorszym, niepełnym. – Natomiast my pokazujemy, że on cały czas był i jest używany. Są nowe słowa, są określenia różnych nowoczesnych sprzętów, bo jest to język używany, także na Messengerze, Whatsappie czy innych komunikatorach. Muzeum również uświadamia, że język wilamowski to nie tylko perspektywa historyczna, ale także język żywy, jak każdy inny – mówi Tymoteusz Król.

Oprowadzania i warsztaty

Wystawa w Muzeum jest dwujęzyczna, wilamowsko-polska. Przygotowana została tak, że można ją zwiedzać indywidualnie, samodzielnie zgłębiając wszelkie jej aspekty. Można również przyjechać z dziećmi, bo znajduje się tu osobny szlak zadań dla najmłodszych. – Zapraszamy również raz w miesiącu na oprowadzanie z przewodnikiem. Są to zwiedzania kuratorskie, podczas których skupiamy się na jednym wybranym zagadnieniu, które jest wyjątkowo interesujące. Mamy również wystawy czasowe, a także ofertę warsztatową. Prowadzimy warsztaty kulinarne, szycia strojów, rękodzielnicze, a także nauczania języka – wymienia Justyna Majerska-Sznajder, podkreślając, że jest to miejsce nie tylko dla turystów, ale także, a może przede wszystkim, dla Wilamowian, którzy mogą tu spotykać się na różnych zajęciach i wydarzeniach, by kultywować swoją tożsamość.

Autorzy reportażu wideo:
Bartosz Augustyniak, Magdalena Nycz

google_news