Brenna stała się kolejną miejscowością w powiecie cieszyńskim, w której zorganizowano specjalną konferencję, poświęconą sezonowi narciarskiemu, który teoretycznie jest tu i owdzie otwierany, w praktyce jednak jest to ciągłe 0czekiwaniu na zimowe warunki atmosferyczne.
Brenna wciąż nie jest tak często odwiedzaną miejscowością turystyczną ani narciarską, jak sąsiednie – Wisła, czy Ustroń. Władze i przedsiębi0rcy starają się jednak wpłynąć na rozwój gminy, szczególnie w tym drugim aspekcie. Przykładem na to jest powstanie pierwszej kolei linowej, kanapowej w tej miejscowości, a konkretnie w oferuje to stacja Ski Arena w Brennej Leśnica.
– To urządzenie austriackiej firmy Doppelmayr, czteroosobowa krzesełkowa kolej linowa , niewyprzęgana, o długości nieco ponad 800 metrów i różnicy wzniesień około 200 metrów. Powiedziałbym, że to taki beskidzki klasyk. Jest ona bardzo zbliżona parametrami do funkcjonujących w Wiśle przy Hotelu Stok, na Cienkowie czy Nowej Osadzie, wszystkie te ośrodki oferują urządzenia w granicach 800 – 1000 metrów długości – mówi Marcin Czyż dyrektor stacji Ski Dolina.
W stacji unowocześniono też system naśnieżania, stworzono utwardzony parking dla trzystu samochodów, powstała też strefa gastronomiczna i strefa dla dzieci.
To najważniejsza zmiana, jednak zimowa Brenna to nie tylko nowości w Leśnicy, choć o nich najwięcej się mówi i na nie najbardziej liczą inwestorzy, władze gminy i mieszkańcy. W Brennej działa też wyciąg narciarski w centrum miejscowości, choć tam nie ma sztucznego naśnieżania. To narty, ale oprócz tego – jak chodzi o atrybuty zimy – w Brennej jest sztuczne lodowisko oraz cieszące się dużą popularnością trasy do uprawiania narciarstwa biegowego, również w Brennej Leśnicy. Takie aktywności zimowe można tam uprawiać, w ramach zorganizowanej infrastruktury. w grę wchodzi oczywiście jeszcze górska turystyka piesza, czy też turystyka skiturowa.
– Zaletą narciarskiej Brennej nie jest może ilość infrastruktury, choć kiedyś mieliśmy jej więcej, ale na pewno komunikacja. Mamy około 15 k do do drogi ekspresowej i nie jesteśmy tranzytem. Tutaj przyjeżdża ten, kto chce tu dojechać. Ja postrzegam to jako atut. W Szczyrku, Wiśle, czy Ustroniu jest naprawdę ciasno, a u nas nie. Moim marzeniem jest, by Brenna na powrót, po kilkudziesięciu latach, stała się znanym ośrodkiem sportów zimowych. Ja jestem zaprzeczeniem zawodowego samorządowca, bo kilkadziesiąt lat prowadziłem firmę, teraz uznałem, że mogę zrealizować swoją pasję, ambitny plan, by Brenna odżyła. Kiedyś byliśmy tym znanym centrum narciarstwa, bo dużo bogatych firm lokalizowało w Brennej swoje inwestycje turystyczne. Z jakiegoś powodu to robili. Stawiali ośrodki wypoczynkowe, wydawali pieniądze na wyciągi narciarskie. Co ich tu przyciągało, to lokalna przestrzeń. Tej przestrzeni nam nikt nie zabrał, a kapitał w tym kraju jest. Staramy się wysyłać do nich sygnały, że czekamy na przedsiębiorców. Przecież łatwiej coś się odtwarza, niż tworzy coś nowego, więc myślę, że to ścieżka z szansami powiedział nam wójt Brennej Andrzej Kozieł.
Mowa była wyżej o atrybutach zimy. Głównym nich jest śnieg, a tego i w Brennej nie ma. Nie ma te warunków zimowych, w związku z czym w Brennej nie wiedza na pewno, kiedy ruszą wyciągi.
Kanapa w Ski Dolinie. Fot. Michał Cichy