To najstarsza świątynia na Śląsku Cieszyńskim. Usytuowana na wzniesieniu, wśród dających cień wysokich drzew. Kościół św. Rocha w Zamarskach to senior z bogatą i ciekawą historią. Najstarszą częścią świątyni jest wieża pochodząca z XVI wieku. Należała do pierwszego kościoła stojącego w tamtym miejscu, który jednak spłonął około 1585 roku. Odbudowana dzwonnica służyła przez lata jako dzwonnica cmentarna.
W 1652 roku w Zamarskach odbyła się kościelna wizytacja. W dokumentach z jej przebiegu dzwonnicę błędnie zakwalifikowano jako kościół filialny parafii cieszyńskiej. Taki stan trwał niemal 100 lat. Dopiero w 1731 roku do wieży dobudowany został cały kościół. Było to możliwe dzięki fundacji Henryka Fryderyka z rodu Wilczków. Po zakończeniu prac, działalność w kościele rozpoczęli jezuici. Według niektórych źródeł, przez pewien czas misjonarzem zamarskim był nawet Leopold Tempes, znany z prowadzenia misji rekatolizacyjnej na Śląsku Cieszyńskim. Po zniesieniu zakonu w 1773 roku, zamarski kościół przydzielono jako filialny do kościoła parafialnego w Cieszynie, a następnie do parafii w Hażlachu.
Jak wspominał w swoich podaniach ks. Józef Londzin, historia kościoła w Zamarskach przez długie lata owiana była tajemnicą. Próżno szukać o nim bowiem wielu wzmianek w protokołach czy inwentarzach kościelnych. Zapewne dlatego, że kościół był wówczas zaledwie dzwonnicą. Dopiero w czasach współczesnych kościelny natrafił na pierwszym piętrze wieży na części starego ołtarza z napisem łacińskim: „Gdy przez przeszło 140 lat od pożaru pierwotnej świątyni tylko dzwonnica tu stała, wzniesiony został nareszcie ten kościół z pomocą Bożą dzięki szczodrobliwości ekscel. pana Henryka Fryderyka Wilczka pl. pana dziedzicznego w Zamarskach itd. i staraniem przewielebnego ks. Franciszka Antoniego Szkwidera pl. dziekana cieszyńskiego i oo. Misjonarzy Biskupich Towarzystwa Jezusowego pod wezwaniem Najświętszego Serca Jezusowego roku 1731 na większą cześć Boską i na zbawienie dusz”. Pod nim można było zobaczyć resztki jeszcze innej, starszej inskrypcji, której w całości jednak odczytać się nie da. W środku tablicy przebija się też nazwisko „Samuel Wolf”, który był proboszczem cieszyńskim w latach 1700-1705. Jeden napis pozwolił więc rzucić nieco światła na zagmatwaną historię zamarskiego kościoła.
W 1880 roku do starszego dzwonu dołączył kolejny. W 1916 roku został jednak z kościoła zabrany i przeznaczony na cele wojenne. Początkowo zamarski kościół nosił imię Najświętszego Serca Jezusa, dopiero wraz z erygowaniem parafii w 1981 roku kościół zyskał imię św. Rocha.
Ta świątynia może się pochwalić nie tylko ciekawą historią, ale i interesującymi elementami we wnętrzu. Na ołtarzu głównym znajduje się przekształcony obraz Najświętszego Serca Jezusa z XIX wieku oraz rzeźby aniołków. Poza nim w kościele są jeszcze dwa barokowe ołtarze boczne, które wraz z amboną zostały odkupione z kościoła szpitalnego Św. Jerzego w Cieszynie w 1884 roku. Na pierwszym znajduje się rzeźbiona statua św. Anny, a nad nią obraz św. Józefa z Dzieciątkiem. Na drugim zobaczyć można statuę św. Jana Nepomucena, nad którym wisi obraz św. Karola Boromeusza stworzony przez cieszyńskiego malarza Świerkiewicza. Kościołowi św. Jerzego podarował go w połowie XIX wieku Karol Bernacik, cieszyński kupiec.
W zamarskim kościele podziwiać można również wiekowe rzeźby, np. Chrystusa Frasobliwego z XVI wieku, św. Katarzynę i św. Barbarę czy Pietę z XVII wieku. Świątynia posiada ponadto kielich barokowy i drewniane lichtarze barokowe z XVIII wieku. Ciekowostką jest również czerwony ornat z haftowaną plakietką z 1725 roku.
Pisząc o historii tego kościoła nie sposób nie wspomnieć o jego aktualnym patronie – św. Roch chroni bowiem… od chorób zaraźliwych. Roch urodził się w bogatej magnackiej rodzinie. Gdy miał 19 lat, jego rodzicie zmarli, a on sam zafascynowany myślą św. Franciszka z Asyżu postanowił sprzedać cały majątek, a pieniądze rozdać biednym. Były to czasy, gdy dżuma i cholera pustoszyły miasta i wsie w całej Europie. Młody Roch zgłosił się więc do jednego z włoskich szpitali i tam pomagał chorym. Chodził od łóżka do łóżka, niosąc nadzieję, dobre słowo, pocieszenie. Budząc otuchę i wiarę w Boga. I – jak twierdzili niektórzy – cudowne ozdrowienie. W końcu jednak sam się również zaraził. Wczołgał się więc do lasu, aby nie zarażać innych. Tam znalazł go właściciel pobliskiego gospodarstwa i pomógł się wyleczyć. Św. Roch zmarł w wieku zaledwie 32 lat. Według niektórych hagiografów, przed śmiercią miał powiedzieć „Panie, jeśli mam o co prosić to spraw łaskawie, aby dla zasług najukochańszego Syna Twego został uleczony każdy, który mnie w zaraźliwej chorobie wezwie o pomoc”. Według innych, napis ten miał się znajdować na ścianie celi więziennej, w której przetrzymywany był św. Roch przed śmiercią.