Wydarzenia Bielsko-Biała

Odrodzenie Festiwalu Kompozytorów Polskich. Gwiazdy na scenie, tłumy na widowni

Zdjęcia: Lucjusz Cykarski; Bielskie Centrum Kultury

Sala wypełniona po brzegi, na scenie takie gwiazdy jak Adam Sztaba i Leszek Możdżer, pierwszorzędne orkiestry, fantastyczny program i owacje na stojąco po każdym koncercie. Festiwal Kompozytorów Polskich w Bielskim Centrum Kultury po pandemicznej przerwie zrobił furorę, a być może spowodował nowe otwarcie w sferze życia kulturalnego Bielska-Białej.

Muzyka Wojciecha Kilara królowała podczas organizowanego przez Bielskie Centrum Kultury 26. Festiwalu Kompozytorów Polskich im. H. M. Góreckiego w Bielsku-Białej, który odbył się w dniach od 5 do 7 października.

Podczas wielkiego otwarcia festiwalu wyborny koncert dała Orkiestra Kameralna Miasta Tychy AUKSO pod dyrekcją Marka Mosia, której towarzyszył pianista Piotr Sałajczyk. Usłyszeliśmy klasyczne działa Kilara, w tym świetnie przyjęte przez publiczność Orawę i II Koncert fortepianowy.

Drugi dzień FKP w Bielskim Centrum Kultury stał pod znakiem wielkich zaskoczeń i nowych muzycznych szlaków. Akordeonowe Motion Trio, któremu towarzyszył wzięty pianista jazzowy Leszek Możdżer, sięgnęło po dzieła nie tylko Kilara, ale i Chopina, Góreckiego, Bacewicz i Krzanowskiego. Nie sposób będzie zapomnieć odważnej interpretacji Preludium e-moll Chopina czy Orawy Kilara na trzy akordeony.

Podczas finałowego koncertu nie można było szpilki wcisnąć zarówno na widowni, jak i na specjalnie powiększonej scenie, na której pojawiło się aż 64 muzyków. Było to prawdziwe święto muzyki filmowej. Za dyrygenckim pulpitem, a przed znakomitą orkiestrą Sinfonietta Cracovia, stanął sam Adam Sztaba. Rozpoczęło się od Poloneza Kilara. Zagrano jeszcze tak pamiętne utwory tego kompozytora, jak „The Brides” z „Draculi”, Walc z „Ziemi obiecanej”, Mazur z „Zemsty”, Suita z filmów Zanussiego i tematy z filmów „Pianista” i „Smuga cienia”. Pomiędzy utworami Magda Miśka-Jackowska czytała fragmenty swojej nowej książki „Kilar”, rzucając więcej światła na tło powstawania jego muzyki. Pięknie tego wieczoru wybrzmiały też dzieła Pendereckiego (Aria z „Rękopisu znalezionego w Saragossie”) i Kaczmarka („Impossible Opening” z „Marzyciela”). Dyrygent zebrał też burzę oklasków za własną kompozycję – temat z filmu „Od pełni do pełni”). – Dziękuję wspaniałej Sinfonietta Cracovia za zaufanie i cudne muzykowanie. Magdalena Miśka-Jackowska, jak zawsze, z wdziękiem i pasją dobarwiła słowem. A i publiczność równie pyszna. Do ujrzenia – napisał Adam Sztaba na facebookowym profilu BCK.

Festiwal nie ograniczył się tyko do przestrzeni sali BCK. W kinie „Helios” zorganizowano projekcję filmu dokumentalnego „Wojciech Kilar. Między awangardą a Hollywood” (2017) w reżyserii Violetty Rotter-Kozery i promocję książek o artyście. W sali bielskiego „Muzyka” odbył się koncert Orkiestry Symfonicznej Szkoły Muzycznej w Bielsku-Białej, a w Cafe Maria Bielskiego Centrum Kultury zorganizowano projekcję filmów animowanych Studia Filmów Rysunkowych, która przyciągnęła mnóstwo młodych mieszkańców. W nowej kawiarence uczestnicy festiwalu spędzali też czas przed koncertami i po ich zakończeniu na rozmowach, delektując się sernikiem z przepisu Marii Koterbskiej.

26. edycja festiwalu to jego swoiste odrodzenie. Wielka w tym zasługa Andrzeja Kosowskiego, dyrektora artystycznego, który przygotował program, za co ze sceny dziękowała mu Małgorzata Chełchowska-Rak, dyrektor BCK. Takie nazwiska, jak Sztaba i Możdżer oraz świetna promocja wydarzenia, m.in. za sprawą filmowych wywiadów z gwiazdami, przyciągnęły komplet publiczności. Nie bez znaczenia było i to, że repertuar nie ograniczał się wyłącznie do klasycznych dzieł. Właśnie tę otwartość na każdego słuchacza doceniali festiwalowicze. – Jesteśmy zachwyceni frekwencją i atmosferą. A jeszcze bardziej tym, że nasi goście mieli wielką satysfakcję ze wszystkich wydarzeń w ramach festiwalu. Już teraz pracujemy, by przyszłoroczna edycja wypadła równie dobrze i by nie brakowało wielkich, muzycznych niespodzianek – komentuje Małgorzata Chełchowska-Rak.

– Serce rośnie! Zaproszeni przez nas artyści mieli ogromną satysfakcję z grania w Bielskim Centrum Kultury, bowiem komplet publiczności każdy koncert kwitował wielką owacją. Publiczność doceniła to, że festiwal, choć poświęcony jednemu kompozytorowi, to był różnorodny. Widzieliśmy Kilara bardzo poważnego, filharmonicznego, filmowego i rozrywkowego. To wielka postać światowej muzyki, która – przypomnę – dwukrotnie była gościem Festiwalu Kompozytorów Polskich. Wojciech Kilar był bohaterem drugiej edycji w 1997 roku, a podczas odsłony z 2012 roku właśnie tutaj świętował swoje urodziny. Teraz tym wydarzeniem uczciliśmy jego 10. rocznicę śmierci. Patrząc na przyjęcie jego muzyki w tak różnych formach i przez różne pokolenia, można wysnuć wniosek, że to Moniuszko naszych czasów – dzieli się refleksjami Andrzej Kosowski.

Dyrektor artystyczny wskazuje, że ciekawe efekty przynosi łączenie świata muzyki rozrywkowej i klasycznej. – Różnice się zacierają. Profil festiwalu jest klasyczny, ale to nie znaczy, że nie możemy eksperymentować. Jeśli Koncert klawesynowy Góreckiego grają Możdżer i akordeoniści, a sam pianista mówi, że to w zasadzie… techno, przy tym publiczność domaga się bisów, to widać, iż warto przygotowywać takie nietuzinkowe przedsięwzięcia. Orawa na trzy akordeony czy jazzowe aranżacje Chopina to kolejne przykłady odważnego podejścia do klasyki – podkreśla.

– Było trochę obaw, jak ten program festiwalu zostanie przyjęty, ale publiczność zareagowała wielkim zaciekawieniem i świetnie zareagowała. To wielka ulga, że udało się nam nawiązać do najlepszych tradycji festiwalu. Myślę, że to dobry kierunek, który warto kontynuować dla naszej publiczności – puentuje Andrzej Kosowski.

google_news