W sobotę miłośnicy zimowych kąpieli ze wszystkich zakątków województwa śląskiego zdobyli „w krótkich gaciach” Czantorię Wielką. Około tysiąca osób wystartowało krótko przed godziną jedenastą z okolic dolnej stacji tamtejszej kolejki linowej.
– To wydarzenie pokazuje, jaki jest potencjał naszego ciała, wykorzystajmy go więc maksymalnie, aby pozostawać w zdrowiu i dobrej kondycji niezależnie od wieku – mówił do zebranych Polak z Wileńszczyzny Valerjan Romanovski, ikona morsowania i zarazem rekordzista Guinnessa w przebywaniu w lodzie i śniegu. Śląskie Morsy miały jednak tego dnia jeszcze jeden cel. W takcie zabawy zbierano bowiem pieniądze dla ciężko chorego strażaka-ochotnika z Kisielowa.
V Zimowe wejście na Czantorię w krótkich gaciach oficjalnie otworzył burmistrz Ustronia Przemysław Korcz. – Myślę, że jest nas dziś tutaj około tysiąca, a może jeszcze więcej. Ale nie martwcie się, przygotowaliśmy 1500 medali, więc wystarczy dla wszystkich. Ustroń to góry radości, radości ze zdrowego stylu życia i radości z pomagania. Życzę, by każdy z was szczęśliwie wszedł na górę, bo tam czeka na was moc atrakcji – mówił.
– Niestety zima nas nie rozpieszcza, jednak wy jesteście wspaniali. A na górze jak zwykle czekają na was baseny z zimną wodą, jest gorąca balia, będą kiełbaski. Bawcie się więc dobrze, no i wrzucajcie dużo kasy do puszek – apelował organizator wydarzenia Sebastian Tryka.
Uczestnicy piątej edycji „Zimowego wejścia na Czantorię w krótkich gaciach” zbierali bowiem pieniądze dla druha Jacka Jakubowskiego. W sierpniu 2022 r. 53-letni strażak-ochotnik z Kisielowa usłyszał diagnozę: nowotwór złośliwy – mięsak w lewej łydce. Od tego czasu przeszedł kilka operacji, cykli chemioterapii i radioterapii. Niestety zabiegi nie przyniosły spodziewanego efektu, w rezultacie lekarze byli zmuszeni podjąć decyzję o amputacji lewej nogi w udzie.
– Zebrane dziś fundusze pozwolą na zakup protezy nogi, rehabilitację oraz dalsze leczenie – mówili strażacy z OSP Kisielów, którzy pomagali przy organizacji imprezy. – Jesteśmy tutaj pierwszy raz i cieszymy się, bo frekwencja naprawdę dopisała, a najważniejsze, że nie pada deszcz. Ludzie są uśmiechnięci, wdaje się więc, że wszystkich czeka wyśmienita zabawa – mówił Łukasz Herzyk z OSP Kisielów.
Jego opinię potwierdzali uczestnicy imprezy, którzy do Ustronia zjechali z całego województwa śląskiego, od Częstochowy po Wisłę. – My jesteśmy z Zawiercia i okolic, a na co dzień morsujemy na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej – zdradził pan Grzegorz. Dodał przy tym, że zawierciańskie Morsy wchodzą „w gaciach” na Czantorię od pięciu lat. – Przyjeżdżamy, bo jest tutaj pięknie i wesoło. Dzisiaj pogoda jest mniej ważna, natomiast liczy się atmosfera i fakt, że komuś pomagamy. A przy okazji możemy się poprzebierać – żartował.
Więcej o sobotniej imprezie przeczytacie w kolejny wydaniu „Głosu Ziemi Cieszyńskiej”.
Trochę głupio się czuję jak widzę dorosłych naśladujących bawiące się dzieci.
Super impreza, szczytny cel i dobra zabawa, a atmosfera niepowtarzalna
Morsy z całego Śląska….. morsy z Częstochowy ,z Zawiercia czy z Jury Krakowsko -Częstochowskiej nie mieszkają na Śląsku ,obłudny lub niedouczony hanysyzatorze
Jestem też na zdjęciu w gustownych czerwonych ogrodniczkach, przy wskakiwaniu do basenu kijki odrzuciłam.