Strażacy skarżą się na problemy z kierowcami samochodów, którzy na bielskich osiedlach parkują w taki sposób, że nie sposób dojechać pod bloki. Gdy wybuchnie groźny pożar, z tej przyczyny może dojść do tragedii.
Z powodu braku miejsc parkingowych, choć często tylko z lenistwa, na bielskich osiedlach kierowcy zostawiają swe samochody na drogach oznaczonych jako pożarowe, na chodnikach i skrzyżowaniach. Przez to szansę podjechania pod bloki nie mają strażacy, którzy przecież korzystają z pojazdów o rozmiarach ciężarówek.
Ostatnio taki problem odnotowano przy ulicy Goleszowskiej. W jednym z mieszkań włączył się czujnik czadu. – Niestety, dotarcie do zdarzenia było niemożliwe ze względu na zaparkowane samochody przy jednym z bloków. Konieczne było wezwanie patrolu policji, który ustalał właścicieli pojazdów, a strażacy udali się pieszo do miejsca zdarzenia. Na szczęście w tym przypadku strażacy potrzebowali do akcji tylko niewielkie urządzenie pomiarowe. Gdyby zostali wezwani na przykład do pożaru mieszkania, sytuacja byłaby dużo bardziej skomplikowana i bez możliwości bezpośredniego dojazdu do bloku mieszkalnego mogłaby zakończyć się tragicznie. Dlatego też pragniemy przypomnieć, aby nie zastawiać dróg pożarowych, bo w wielu przypadkach bardzo wydłuża to czas dojazdu strażaków do zdarzenia, a czasami po prostu całkowicie go uniemożliwia – uzmysławia Patrycja Pokrzywa, rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Bielsku-Białej.
Strażacy przypominają kierowcom, że droga pożarowa to nie parking. Obowiązek zapewnienia dojść i dojazdów z drogi publicznej do budynków i urządzeń, nałożony na właścicieli lub zarządców nieruchomości wynika z przepisów i powodowany jest troską o bezpieczeństwo mieszkańców oraz użytkowników budynków. – W sytuacji pożaru lub innego zdarzenia właściciele pojazdów zaparkowanych na drogach pożarowych muszą liczyć się nie tylko z nałożeniem mandatu karnego przez policję (ewentualnie straż miejską) za utrudnienie akcji ratowniczej, lecz również z poniesieniem kosztów odholowania pojazdów bądź ich naprawy w wyniku uszkodzeń w czasie akcji ratowniczo-gaśniczej, w której przeszkadzały – ostrzega Patrycja Pokrzywa.
tam osobówką jest ciężko przejechać wieczorem lub w weekend, a co dopiero wozem strażackim.
Ten medal ma drugą stronę, którą są źle zaprojektowane i wykonane osiedlowe drogi pożarowe. Przecież na etapie budowy, a ostatnimi czasy ich modernizacji, bierze aktywny udział przedstawiciel straży pożarnej. Bez jego akceptacji nie jest możliwe uzyskanie pozwolenia na przebudowę takiej drogi, ani odbiór. Często iluzoryczny, bo bez obecności wozu bojowego. Efekty są takie, jak opisany w artykule. Dalszy problem, to zatoki do zawracania wozu bojowego, który do tego miejsca i tak nie dojedzie, a jeśli nawet dojedzie, to nie zawróci, bo są za małe. Buduje się te zatoki do zawracania w takich miejscach, gdzie można by swobodnie drogę “ślepą”, zastąpić… Czytaj więcej »
Wywracać do góry nogami nie płacić odszkodowań i 10000 zł kary.
Do góry kołami 🙂
To są ameby umysłowe
Tak jak Franuś.
Taranować i obciążyć kosztami zniszczonego wozu strażackiego.