To miał być wymarzony dom dla niej i dorastającej córki.
Oszczędzała na to całe życie. Deweloperowi wpłaciła 175 tysięcy złotych. Mijają lata, a czechowiczanka nie ma ani domu, ani swoich pieniędzy. Choć wygrała wszystkie sprawy sądowe, do których doprowadziła tylko dzięki swemu uporowi. Wyręczyła przy tym organy ścigania, które niczego złego w działaniach dewelopera nie dostrzegły.
O przekręcie dotyczącym nieruchomości przy ulicy Wąskiej w Czechowicach-Dziedzicach pisze „Kronika Beskidzka” w wydaniu z 8 lutego.