Wraz z wiosną, powrócił bezmyślny proceder wypalania nieużytków. Tylko pierwszego dnia nowej pory roku strażacy w rejonie Bielska-Białej wyjeżdżali do akcji jedenaście razy, by minimalizować skutki działalności podpalaczy.
– Już od wielu lat przełom zimy i wiosny to okres, w którym wyraźnie wzrasta liczba pożarów łąk i nieużytków rolnych. Spowodowane jest to, niestety, wypalaniem traw i pozostałości roślinnych. Ostatnie, bezdeszczowe dni spowodowały, że znacznie wzrosła liczba tego typu pożarów w Bielsku-Białej i powiecie bielskim. 21 marca strażacy gasili pożary suchych traw i nieużytków 11 razy – informuje Patrycja Pokrzywa, rzecznik komendanta miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Bielsku-Białej.
– Za większość tych zdarzeń odpowiedzialny jest niestety człowiek. Przyczyną jest najczęściej brak rozwagi i bezmyślność oraz przekonanie, że wypalanie użyźnia glebę. Jednak wypalanie traw stanowi zagrożenie nie tylko dla fauny i flory, ale także jest niebezpieczne. Pożar suchej trawy bardzo szybko może wymknąć się spod kontroli i rozprzestrzenić. Wystarczy bowiem nagły podmuch wiatru bądź zmiana jego kierunku, by zapanowanie nad ogniem było niemożliwe – ostrzega.
Od początku roku strażacy na terenie Bielska-Białej i powiatu bielskiego wyjeżdżali 58 razy do pożarów traw i nieużytków rolnych (w akcjach wzięło udział ponad 500 strażaków PSP i OSP). Na szczęście nie było osób poszkodowanych. Spaleniu uległy prawie cztery hektary nieużytków. W całym województwie śląskim od początku roku strażacy wyjeżdżali 1 537 razy do takich pożarów. Bilans? Jedna osoba nie żyje, trzy są ranne, a zniszczono 700 hektarów nieużytków.
Jak na taki duży powiat i masę nieużytków to naprawdę mało znam rejony co mają tyle w jednej gminie dziennie.