Zdawałoby się, że nikt nie ma wątpliwości, co jest podstawową funkcją chodnika. Jak się jednak okazuje, opinie na ten temat są podzielone. Zdaniem pieszych służy on do chodzenia, ale kierowcy traktują go często jako parking. W Suchej Beskidzkiej trwa próba sił pomiędzy przechodniami a zmotoryzowanymi użytkownikami jednego z chodników.
Trotuar wzdłuż kamienicy nr 13 zlokalizowanej przy suskim Rynku jest szeroki, więc znalazłoby się na nim miejsce zarówno dla samochodów, jak i dla ludzi. Niestety, kierowcy nie zawsze respektują prawo pieszych do chodzenia po chodniku. Bywa, że zastawiają autami całą jego szerokość, nie zostawiając nawet skrawka miejsca dla tych, którzy chcą nim przejść. – To ruchliwe miejsce, idzie się tędy na targ i do parku, więc nie może tak być, że królują tam samochody. Kiedyś próbowałem pomóc młodej kobiecie przecisnąć dziecięcy wózek między zaparkowanymi autami, ale nawet we dwójkę nie udało nam się tego dokonać – mówi starszy suszanin.
Na tym newralgicznym odcinku chodnika obowiązuje zakaz zatrzymywania się, który nie dotyczy mieszkańców budynków nr 13 i 14. Ale nawet ci, którzy mają prawo zatrzymać tam samochód, muszą stosować się do ogólnych przepisów dotyczących parkowania na trotuarze. A te wyraźnie mówią, że można to robić jedynie w sytuacji, gdy dla pieszych zostanie przejście co najmniej półtorametrowej szerokości. Ponadto nie można zaparkować auta w odległości mniejszej niż 10 metrów od skrzyżowania, czego na tym fragmencie chodnika kierowcy też nie respektują.
Dziewiętnastu zdenerwowanych sytuacją mieszkańców miasta ponad rok temu skierowało do komendanta powiatowego policji w Suchej pismo z prośbą o zapewnienie pieszym możliwości bezpiecznego korzystania z tego odcinka trotuaru. Podpisani pod petycją zwracali uwagę na fakt, że problemem są nie tylko pojazdy zaparkowane, ale również te, które na chodnik wjeżdżają lub z niego zjeżdżają. – Opisane okoliczności tworzą obraz permanentnego stanu ogromnego zagrożenia dla życia i zdrowia przechodniów – argumentowali z pewną dozą przesady. Do apelu dołączyli dokumentację fotograficzną.
Jeden z podpisanych pod pismem mężczyzn twierdzi: – Nic się przez ten rok nie zmieniło. A przecież gdyby policja od czasu do czasu sprawdzała, co się tam dzieje i wystawiła trochę mandatów, na pewno zniechęciłaby kierowców do łamania przepisów dotyczących parkowania. Dlatego mój znajomy postanowił zainteresować sprawą komendanta wojewódzkiego policji w Krakowie i na wysłał do niego skargę na bezczynność suskich mundurowych.
Anna Gąsiorek-Rezler, rzeczniczka prasowa komendanta powiatowego policji w Suchej Beskidzkiej zapewnia, że funkcjonariusze od razu zajęli się problemem. – Na podstawie załączonych fotografii stwierdzili naruszenie przepisów ruchu drogowego, jednakże nie zdołali ustalić bliższych danych dotyczących czasu udokumentowanych wykroczeń. Nie ustalili autora zdjęć ani dat ich wykonania – wyjaśnia. Z jej wypowiedzi wynika, że policjantów bardziej interesowało wykrycie, kto i kiedy zrobił fotografie, niż ujawnienie osób, które dopuściły się naruszenia przepisów… Tymczasem to drugie byłoby zdecydowanie łatwiejsze, gdyż na zdjęciach bez trudu dało się odczytać numery rejestracyjne niektórych z nieprawidłowo zaparkowanych samochodów.
– Równocześnie Komenda Powiatowa Policji skierowała do Wydziału Zamówień Publicznych, Rozwoju i Dróg Starostwa Powiatowego w Suchej Beskidzkiej pismo o uregulowanie ruchu pieszego i parkowania pojazdów w tym miejscu – kontynuuje rzeczniczka, po czym dodaje, że od tamtej pory policjanci są doraźnie kierowani w rejon newralgicznego odcinka chodnika, by ujawnić ewentualne przypadki wykroczeń popełnianych tam przez kierowców.
Natomiast naczelnik Wydziału Zamówień Publicznych, Rozwoju i Dróg suskiego starostwa Igor Głuc twierdzi, że żadnego pisma z policji w tej sprawie nie otrzymał. – Wiem natomiast, że funkcjonariusze umówili się z moimi pracownikami na wizję lokalną, która nawet nie była jakoś specjalnie protokołowana. Właściwie było to luźne spotkanie zorganizowane, aby na miejscu przeanalizować sytuację. Ze strony policji pojawiła się propozycja ustawienia tam słupków, ale na tym się skończyło i później tego tematu nie kontynuowaliśmy. Formalne pismo w tej sprawie do nas nie wpłynęło – podkreśla.