Przez dwa lata, od roku 2016, TS Podbeskidzie realizowało projekt „Przedszkolaki Podbeskidzia”. Prowadzone w jego ramach zajęcia sportowe dla najmłodszych cieszyły się dużym zainteresowaniem. Uczestniczyło w nich ponad stu małych piłkarzy. Niestety. Ku zdziwieniu i rozczarowaniu maluchów oraz ich rodziców projekt został niespodziewanie zawieszony.
Co było tego powodem? Pytała o to między innymi (podczas jednej z sesji Rady Miejskiej) radna Małgorzata Zarębska. W zajęciach, dofinansowywanych również przez rodziców, mogły brać udział dzieci od 3 do 7 roku życia. Nie była to typowa szkółka piłkarska, gdzie trenują mali sportowcy, lecz coś na kształt zajęć ogólnorozwojowych dla przedszkolaków. Chodziło więc bardziej o szerzenie wśród maluchów szeroko rozumianej kultury fizycznej, niż o chęć stworzenia z nich w przyszłości profesjonalnych futbolistów. To, że zajęcia prowadzone były pod egidą pierwszoligowego klubu piłkarskiego, podnosiło znacznie ich rangę w oczach dzieci i ich rodziców. Tworzyło też wokół klubu Podbeskidzie przyjazną, rodzinną atmosferę. Ale to już przeszłość.
Klub z dnia na dzień zaprzestał tej działalności, a rodzice usłyszeli, że jeśli chcą, to mogą posłać dzieci do innych szkółek piłkarskich funkcjonujących na terenie miasta. Z tym tylko – zauważyła radna – że są to szkółki prowadzone na innych zasadach i na innym poziomie sportowym, przeznaczone dla tych, którzy już wybrali piłkarską karierę dla swoich pociech. – W praktyce oznacza to pozbawienie sporej części dzieci możliwości zabawy z piłką połączonej z budowaniem tożsamości lokalnej i klubowej – sugerowała. Nie kryła, że ma nadzieję, iż nie chodzi w tym wypadku o pieniądze, a zawieszenie działalności piłkarskiego przedszkola nie jest elementem mającym uzdrowić sytuację finansową kubu.
Tymczasem z odpowiedzi udzielnej przez TS Podbeskidzie wynika, że pieniądze miały tu faktycznie znaczenie, i to pierwszoplanowe. „Ze wstępnych analiz finansowych wynika, że spółka prowadząc treningi przedszkolaków poniosła spore straty finansowe, co w aktualnej sytuacji finansowej klubu musi być priorytetowo brane pod uwagę. Środki pieniężne przeznaczone na pokrycie tego deficytu pochodziły z działalności podstawowej spółki, głównie sponsoringu. Jest to sprzeczne z ideą prowadzenia spółek kapitałowych, gdzie akcjonariusze wymagają bezwzględnej dyscypliny finansowej” – czytamy w wyjaśnieniu przesłanym przez klub do bielskiego ratusza. Poza tym władze klub sugerują – opierając się na opiniach wyrażanych przez część rodziców – że sam projekt był nie do końca przemyślany. „Rozbieżności wiekowe od 3 do 7 lat powodowały poważne problemy organizacyjne w szkoleniu i prowadzeniu zajęć. Zdarzały się sytuacje, w których trzylatek „rywalizował” z siedmiolatkiem. Różnica wiekowa, a przez to fizyczna, nie pozwalała czerpać w pełni radości z zajęć najmłodszym uczestnikom” – tak przedstawiony został kolejny z powodów rezygnacji z prowadzenia zajęć dla przedszkolaków.
Władze klubu zwracają przy tym uwagę również na podnoszoną często przez rodziców kwestię braku ciągłości szkolenia. „Po okresie „Przedszkolaków” rodzice zostawali na „rozdrożu” bez możliwości kontynuowania treningów w starszych grupach” – to kolejne wyjaśnienie. Poza tym klub przyznaje, że w ciągu dwóch lat działalności „Przedszkola” aż dwukrotnie zmieniali się jego opiekunowie, a obecnie nie ma już w Podbeskidziu nikogo, kto się tym zajmował. „W związku z tym spółka ma wiele nierozwiązanych spraw organizacyjnych i finansowych z podmiotami współpracującymi przy „Przedszkolu” w efekcie czego spółka ucierpiała na wizerunku rzetelnego i wiarygodnego partnera” – tłumaczy klub. Czyli same minusy. Stąd też zarząd Podbeskidzia nie ukrywa, że nie jest przekonany, aby projekt „Przedszkolaki Podbeskidzia” był podstawowym zadaniem dla klubu. Zapewnia jednak, iż w najbliższej przyszłości klub chce opracować program kompleksowego szkolenia wszystkich grup młodzieżowych dla TS Podbeskidzie.
Poczekajmy więc na to co „Górale” wymyślą, a na razie najmłodsi muszą zadowolić się kopaniem piłki na swoich podwórkach.