Mimo że gminni urzędnicy solennie zapewniają mieszkańców Pindelówki, iż droga dojazdowa do ich domów powstanie już niebawem, ci ostatni jednak nie bardzo w to wierzą. Niewiara ta jest tak duża, że ostatnio została zamanifestowana podczas jednej z ostatnich sesji Rady Gminy.
Pindelówka to górski przysiółek w Przyborowie, zamieszkany przez trzy rodziny. Oficjalnie wiedzie do niego zaznaczona na mapie gminna droga o takiej samej nazwie. Niestety, trakt dawno już zarósł drzewami i stał się nieprzejezdny. Dlatego mieszkańcy korzystają z drogi nieoficjalnej, która częściowo biegnie przez tereny prywatne. W praktyce to stromy i kamienisty górski szlak, który można pokonać tylko pieszo (kilkadziesiąt minut w jedną stronę) albo samochodem terenowym z napędem na cztery koła. Pół biedy, kiedy panuje dobra pogoda. Ogromny kłopot pojawia się po każdym większym deszczu, zimą lub gdy do Pindelówki szybko musi dostać się lekarz…
Kiedy pod koniec ubiegłorocznych wakacji po raz pierwszy pisaliśmy o problemie, Andrzej Waligóra, kierownik Referatu Inwestycji i Funduszy Europejskich w Urzędzie Gminy Jeleśnia zapewniał, że mieszkańcy już niebawem doczekają się drogi. Usłyszeliśmy wtedy, że w ramach programu „Turystyka bez granic – rozwój polsko-słowackiego szlaku turystycznego z Jeleśni do Klina” po obu stronach powstaną trasy pieszo-rowerowe i jedna z nich – poprowadzona po mapowym przebiegu drogi do Pindelówki – zapewni jej mieszkańcom dojazd.
I faktycznie, jesienią na miejscu pojawił się geodeta, ale zimą mieszkańców znów dopadły wątpliwości. Wyłuszczyli je w piśmie datowanym na 6 lutego i skierowanym do komisarz gminy Anny Wasilewskiej. Kiedy trzy miesiące później odpowiedzi wciąż nie było, obawy mieszkańców co do urzędniczych zapewnień sięgnęły zenitu.
– Skierowaliśmy do gminy monit, w którym poinformowaliśmy, że jeśli odpowiedzi nie będzie, złożymy do wojewody skargę na jej działania – powiedziała nam wtedy jedna z mieszkanek Pindelówki. Mniej więcej w połowie maja odpowiedź w końcu nadeszła. Andrzej Waligóra zapewnił, że droga zostanie odremontowana w ramach wspomnianego projektu, a termin realizacji zadania ustalono na 1 lipca. Mieszkańców jednak to nie zadowoliło i 28 maja pojawili się na sesji Rady Gminy. Wtedy okazało się, że droga-trasa ma być poprowadzona po jej nieoficjalnym przebiegu…
– Mamy pismo, z którego wynika, że od 1 lipca prowadzona będzie inwestycja. Poprosiliśmy naszego adwokata, aby nam dokładnie sprawdził, na jakim to jest etapie – mówili mieszkańcy. W odpowiedzi pełniąca funkcję wójta Anna Wasilewska poprosiła mieszkańców, aby dali gminie szansę. – Na początku maja okazało się, że nie da się zrobić drogi, bo jej koszt wynosiłby aż milion złotych. Chcemy tam wykonać ścieżkę rowerowo-spacerową z odwodnieniem, która będzie poszerzona i ułatwi dojazd do domów. Aby zacząć coś robić, musimy mieć zgodę od jednego z mieszkańców na poprowadzenie jej przez jego prywatne grunty i na ten temat trwają rozmowy. Ta ścieżka powstanie w ramach unijnego projektu, który musi być zakończony do 26 października tego roku – powiedziała.
Nie uspokoiło to jednak wzburzonej grupy mieszkańców. – Tu chyba musi piorun strzelić, aby coś zrobić w tej gminie! Od 2014 roku cały czas dopominamy się o drogę. Jak nie zacznie być budowana od lipca, będziemy dalej walczyć – zapowiadają.
Pisaliśmy na ten temat:
Po kamieniach do Pindelówki