W listopadzie 2008 roku Damian Herczyk założył w Bielsku-Białej Berserkers Team. – Czasami sam się dziwię, jak to wszystko przetrwało pierwsze lata, bo było naprawdę ciężko. Brakowało warunków, w których można było godnie trenować. Na szczęście na swojej drodze napotkałem rewelacyjnych ludzi, którzy pojawiali się w odpowiednich momentach. Gdyby nie życzliwe firmy, to mogło się różnie skończyć. Zaczynaliśmy od małych gal i trudno było się wypromować. Przełomowa była pomoc firmy DAAS, dzięki której się wybiliśmy. Pojawiła się nowa sala i profesjonalny oktagon. To był milowy krok dla klubu – wspomina Damian Herczyk, założyciel i trener klubu.
Teraz jest dużo łatwiej, bo klub może pochwalić się osiągnięciami podopiecznych. – Przynajmniej mamy co wspominać, a teraz z roku na rok jest lepiej – dodaje.
Miniony dla bielskich fighterów był bez wątpienia najbardziej pracowity, a co za tym idzie obfitujący w największe sukcesy w historii klubu. Oprócz zdobytego już drugiego pasa niesamowitej Marty Waliczek, która szturmem wdarła się do MMA, Berserkerzy stoczyli aż 26 walk na zawodowych galach w Polsce i za granicą. 16 zakończyło się zwycięstwem bielszczan. – Na szczególną uwagę zasługuję fakt, że na ten wynik złożyły się walki aż czternastu zawodników, w tym aż dziewięciu debiutowało w profesjonalnych pojedynkach – mówi trener.
W najbardziej prestiżowym rankingu portalu MMArocks aż pięcioro reprezentantów stolicy Podbeskidzia zajmuje miejsca w topowej piętnastce. – To doskonale obrazuje, jak wielkim arsenałem aktualnie dysponujemy – tłumaczy Damian Herczyk. 2018 rok był również popisem i potwierdzeniem wielkich aspiracji Rafała Haratyka, który wygrał wszystkie trzy pojedynki i pewnie zmierza po pas organizacji Babilon MMA w kategorii do 84 kilogramów.
Nie można także zapominać o klubowych juniorach, którzy wywalczyli aż 13 medali, w tym złoto na Amatorskich Mistrzostwach Polski. Zdobył je Sławomir Pachny. A nie wolno wręcz pominąć totalnej dominacji najmłodszych podopiecznych z Junior DAAS Berserkers Team, którzy w minionym roku zdobyli 71 medali, w tym 45 złotych. Mistrzostwo oraz wicemistrzostwo Polski wywalczył Jakub Kurowski, a dwa brązowe medale zawisły na szyi Pauliny Stefanik. – Wszystko to pozwala piękną klamrą zamknąć obchodzony w tym roku jubileusz 10-lecia istnienia naszego klubu i z wielkim optymizmem patrzeć w przyszłość. Udowadniamy, że wieloletnia ciężka praca zaczyna coraz szerszym echem odbijać się na krajowym i zagranicznym podwórku. Naszego klubu nie trzeba już nikomu przedstawiać – mówi Damian Herczyk.
Nikt nie chce się bić z Martą Waliczek. Rywalki kalkulują, bo mają zbyt wiele do stracenia.
Twardy orzech do zgryzienia i spory problem jest z Martą Waliczek. Jej dwie ostatnie walki w Rosji zostały przesunięte, a kiedy już udało się ustalić kolejną, to rywalka podczas przygotowań złamała nogę. Później były przymiarki do starć we Włoszech, Szwecji, Finlandii czy Niemczech. Tu jednak pojawił się inny kłopot – nikt nie chce się z Martą bić… – Marta jest w gazie, a wszystkie rywalki kalkulują – tłumaczy Damian Herczyk. Były przymiarki do gali UFC w Pradze, ale Lucie Pudilova odmówiła, tłumacząc, że Marta nie jest… doświadczona. Jest jednak inaczej – istnieje bowiem duże ryzyko, bo rywalki mają sporo do stracenia. Ponadto, gdybym zobaczył nokaut, który Marta zafundowała rywalce w Rosji, to też nie chciałoby mi się z nią wychodzić do oktagonu. – Temat UFC wokół Marty cały czas się kręci. Myślę, że jeszcze jedna czy dwie walki i znajdzie się w największej światowej federacji MMA na świecie – twierdzi trener.
Czasami mam wrażenie, jakbym grał w Play Station. Co krzyknę, to zostaje wykonane.
Tak samo jest w przypadku Rafała Haratyka, który w każdej chwili może otrzymać kontrakt od UFC. – To jest tak, jakby piłkarz chciał zagrać w Lidze Mistrzów. Dla sporej części zawodników to cel obrany w karierze i spełnienie marzeń. Teraz jednak dostać się jest łatwiej, niż utrzymać. Rotacja jest duża i trzeba albo odnosić zwycięstwa, albo dawać walki porywające ludzi – tłumaczy. – Rafał i Marta na to zasługują swoim zaangażowaniem, wynikami i postawą. Każdy trener chciałby mieć takich podopiecznych. Słuchają wszystkiego, co mówi się z boku. Czasami mam wrażenie, jakbym grał w Play Station. Co krzyknę, to zostaje wykonane. To świadczy o zaufaniu zawodnika do trenera – dodaje.
Na koniec zapytałem Damiana Herczyka o największe marzenie na 10-lecie klubu. Długo się bronił przed odpowiedzią. – Nie lubię rozmawiać o marzeniach, bo wolę twardo stąpać po ziemi – wykonał klasyczny unik. Nie dałem jednak za wygraną. Więc trener ostatecznie „odklepał” i powiedział z uśmiechem. – Pora w końcu ubrać dresik Reeboka ze znaczkiem UFC (oficjalne ubrania największej federacji MMA na świecie – przyp. red.). Dwa razy było już blisko, a teraz jesteśmy o krok. Jednak zdajemy sobie sprawę, że jedno potknięcie i wszystko może się oddalić. Dlatego skupiamy się na najbliższych walkach, żeby wszystko poszło po naszej myśli – kończy.