Rozgorzał ostry spór o przyszłość amatorskiego wędkarstwa. Z jednej strony stoi Polski Związek Wędkarski (PZW), największe stowarzyszenie w kraju zrzeszające około 600 tysięcy członków, z drugiej – Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie. Jedna z bitew tej wojny toczy się na Podbeskidziu.
To co się dzieje zdezorientowało i podzieliło środowisko wędkarzy. W skład PZW wchodzą 42 okręgi, a jednym z nich jest Okręg PZW w Bielsku-Białej. W ramach struktur okręgowych funkcjonują koła wędkarskie skupiające wędkarzy. Aby wędkować rekreacyjnie w rzekach czy jeziorach (z wyłączeniem łowisk komercyjnych i prywatnych) trzeba zostać członkiem któregoś z kół. Oznacza to automatyczną przynależność do PZW. Sam połów umożliwia karta wędkarska – wydaje ją starosta, lecz egzaminy zdaje się w kole wędkarskim. Pozostaje opłacenie składki członkowskiej na rzecz PZW. Łowić można tylko na terenie obwodów rybackich dzierżawionych od Skarbu Państwa (w praktyce od Wód Polskich) przez rodzimy okręg PZW (niektóre koła mają też własne prywatne łowiska). Gdy ktoś chce się wybrać na ryby poza swój okręg (obwód rybacki dzierżawiony przez inny okręg) musi uiścić dodatkową opłatę na rzecz tamtego okręgu. To istotna informacja, bo członkowie bielskiego okręgu nie mogą przykładowo łowić ryb w przepływającej przez Bielsko-Białą rzece Białej, jeśli nie wniosą dodatkowej opłaty na rzecz okręgu w Katowicach (choć może się to wydawać dziwne, Biała jest wodą „należącą” do katowickiego okręgu). To samo dotyczy Olzy, a na górnej Wiśle obowiązują jeszcze inne zasady połowu – bo jest to łowisko komercyjne. Okręg bielski gospodaruje głównie na wodach dorzecza Soły i Skawy.
Nie uznajemy tej aneksji!
Za ich dzierżawę płaci rocznie na rzecz Wód Polskich około 50 tysięcy złotych. Poza tym jest zobowiązany do zarybiania dzierżawionych akwenów, zgodnie z tak zwanym operatem zarybieniowym. Wędkarze muszą wpuszczać do jezior i rzek odpowiednią ilość ryb. Jakie ryby, w jakiej ilości i gdzie mają trafić, ustalają specjaliści z Instytutu Rybołówstwa Śródlądowego. Zarówno same dzierżawy, jak i operaty zarybieniowe obowiązują zazwyczaj przez dziesięć lat, po czym PZW musi ponownie wystąpić o dzierżawę danej rzeki czy jeziora.
Wracając do okręgu bielskiego – perłą w jego koronie były od zawsze jeziora Międzybrodzkie i Żywieckie. To tam przyjeżdżało na ryby najwięcej wędkarzy, w tym sporo osób spoza okręgu, co przynosiło „bielszczanom” dodatkowe dochody. Tutejszy okręg gospodarował na obu akwenach „od zawsze” i – twierdzi jego prezes Wojciech Duraj – nigdy nie było uwag, co do prowadzonej gospodarki rybackiej. Okres obecnej dzierżawy miał upłynąć dopiero za sześć lat, ale stało się coś nieprzewidzianego.
– Umowy użytkowania obwodów rybackich zbiornika Tresna (Jezioro Żywieckie – przyp. red.) i zbiornika Porąbka (Jezioro Międzybrodzkie – przyp. red.) zostały rozwiązane z dotychczasowym użytkownikiem rybackim – Okręgiem PZW Bielsko-Biała. Rozwiązanie umów nastąpiło w kwietniu 2022. Odbiór oświadczenia o rozwiązaniu umów został 19 kwietnia potwierdzony przez bielski okręg PZW – czytamy w odpowiedzi na pytanie, jakie skierowaliśmy do Wód Polskich.
– Nie uznajemy tej aneksji – oburza się Wojciech Duraj. Działania Wód Polskich uważa za bezprawne. – Nic nie uzasadnia rozwiązania umowy w trakcie jej obowiązywania. Nie zgadzamy się z jednostronną decyzją Wód Polskich odbierającą nam te łowiska. Nie zrzekliśmy się naszego prawa do dalszej dzierżawy obu zbiorników.
Dodaje, że przedstawiciele PZW nie byli obecni na tak zwanym przekazaniu akwenów Wodom Polskim i protokół zdawczo-odbiorczy został podpisany tylko przez jedną stronę umowy. – Zdaniem naszych prawników umowa dzierżawy jest nadal obowiązująca – to my jesteśmy wciąż gospodarzem tej wody – tłumaczy Duraj, dodając, że aby tego dowieść Związek nie wyklucza podjęcia kroków prawnych.
Co stało za decyzją Wód Polskich? – 2 października 2021 roku, w trakcie obligatoryjnego zarybienia obwodu rybackiego rzeki Soły, użytkownik rybacki (Okręg Polskiego Związku Wędkarskiego w Bielsku-Białej) wprowadził do wód inwazyjny gatunek ryby w postaci czebaczka amurskiego – dowodzą urzędnicy Wód Polskich.
Rybka o długości od 7 do 11 cm z rodziny karpiowatych pojawiła się w Polsce na początku lat lat 90. i szybko się rozprzestrzenia, zagrażając rodzimym gatunkom. Nie wolno jej wprowadzać do wodnych ekosystemów, a gdy zostanie złowiona przez wędkarza, nie wolno jej ponownie wrzucić do wody. Wynika to z zapisów ustawy o gatunkach obcych, zakazującej wprowadzenia do środowiska i przemieszczania w nim niektórych gatunków ryb.
– To absurdalny zarzut. Nigdy nie dopuściliśmy się zarzucanych nam działań – mówi Wojciech Duraj. – Wszystko wzięło się stąd, że ktoś wrzucił do internetu filmik, na którym widać bodajże trzy martwe czebaczki amurskie przy brzegu jeziora. Nie ma żadnego dowodu, że trafiły tam podczas zarybiania zbiornika. Ich obecność świadczy jedynie o tym, że żyją już w tym jeziorze, lecz mogły się tam dostać na wiele sposobów, tak jak to ma miejsce w przypadku innych zbiorników na terenie Polski – tłumaczy.
Chodzi o coś innego
W opinii Wojciecha Duraja (i nie tylko, bo podobnego zdania jest wielu innych członków PZW) w całej tej historii chodzi o coś całkiem innego – przejęcie dzierżawionych przez PZW zbiorników.
– Zamieszanie wokół jezior sprawiło, że ponad 1000 naszych członków, tych, którzy preferują połowy na jeziorach, zamiast opłacić w tym roku składki na rzecz PZW, zapłaciło za możliwość łowienia ryb w jeziorach Żywieckim i Międzybrodzkim Wodom Polskim – mówi prezes Duraj. Bo one także pobierają opłatę za możliwość wędkowania na akwenach, którymi bezpośrednio administrują, bez „pośrednictwa” PZW. Wojciech Duraj nie ukrywa, że taka sytuacja może doprowadzić do znacznego uszczuplenia dochodów bielskiego okręgu i nie będzie pieniędzy na zarybienia (pochodzą ze składek). A wtedy Wody Polskie będą miały podstawę do rozwiązania umów, bo PZW nie będzie w stanie wywiązać się z operatów zarybieniowych, do przestrzegania których jest zobligowany umową.
Wielu wędkarzy na całe to zamieszanie patrzy obojętnie. Są i tacy, którzy wręcz kibicują poczynaniom Wód Polskich, widząc w tym szansę na przełamania monopolu PZW. Oferta Wód Polskich – choćby pod względem finansowym – wydaje się bardzo kusząca. Aby łowić na wodach dzierżawionych przez bielski okręg PZW (w tym obu jeziorach) zrzeszony w nim wędkarz musiał zapłacić rocznie mniej więcej 300 złotych składki członkowskiej. W przypadku opłaty za możliwość łowienia tylko na jeziorach Międzybrodzkim i Żywieckim uiszczanej na rzecz Wód Polskich, chodzi o kwotę 200 złotych na rok. Jeśli do tych 200 zł dołoży się jeszcze 50 zł, to można wędkować na wszystkich akwenach administrowanych przez Wody Polskie. Takich łowisk jest na terenie kraju 67, a ich liczba rośnie. W ramach programu „Nasze Łowiska” Wody Polskie systematycznie przejmują kolejne akweny. Są nawet plany, aby całkowicie zrezygnować z obowiązku posiadania przez wędkujące osoby karty wędkarskiej.
– Dzisiaj młody człowiek ma bardzo mało czasu na wędkowanie, często wraca do domu rodzinnego, gdzie ma jakąś rzeczkę albo zbiornik, chciałby spędzić parę dni na wędkowaniu. Okazuje się jednak, że wymaga to zdania jakichś egzaminów, podczas gdy tak naprawdę dostęp do tej wiedzy jest powszechny. Wystarczy poszukać w internecie i w szybki sposób zdobędziemy wiedzę o wszystkich wymogach dotyczących wędkowania, okresów czy wymiarów ochronnych. To nie są skomplikowane przepisy – uzasadniał w jednym z wywiadów Janusz Wrona, dyrektor Departamentu Rybactwa w PGW Wody Polskie.
Wędkarze mają jednak wątpliwości. – Podpisałbym się pod tym, co proponują Wody Polskie obiema rekami, lecz pod warunkiem, że pójdzie za tym racjonalna polityka zarybieniowa i dbałość o stan łowisk – mówi Kronice wędkarz z ponad 30-letnim stażem. – PZW ma wieloletnie doświadczenie w tym zakresie, a Wody Polskie?
– To jak gospodarują widać chociażby na przykładzie zbiornika Świnna Poręba. Akwen ten nigdy nie był dzierżawiony przez PZW. Od jego powstania administrują nim Wody Polskie (wcześniej Zarząd Gospodarki Wodnej) i co tam mamy? Sama drobnica, w tym głównie sumiki karłowate – mówi Wojciech Duraj.
Wielu wędkarzy jest teraz skołowanych co do zasad łowienia na jeziorach Żywieckim i Międzybrodzkim. Z wyjaśnień Wód Polskich wynika, że prawo do tego mają zarówno wędkarze, którzy wykupili w Wodach stosowne zezwolenia, jak i ci, którzy takowe zezwolenia wykupili w PZW, pod warunkiem jednak, że dokonali ich bezpłatnej wymiany na nowe. – Wydawane przez aktualnie uprawnionego do tego Dyrektora Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie PGW Wody Polskie – doprecyzowują urzędnicy Wód Polskich.
Z kolei prezes Duraj tłumaczy, że obecnie społeczna, jak i państwowa straż rybacka, które kontrolują wędkarzy, honorują zarówno uprawnienia wydane przez PZW, jak i Wody Polskie. Wędkarze twierdzą jednak, że społeczna straż rybacka (działa przy PZW) honoruje oba zezwolenia, ale państwowa tyko te wydane przez Wody Polskie. Co prawda na razie podobno nikogo nie karze, a jedynie instruuje, ale od nowego roku mają już sypać się mandaty. Nie ma się więc co dziwić, że tylu wędkarzy „odeszło” z dnia na dzień z PZW. Tymczasem program „Nasze Łowiska” dopiero się rozkręca. Jeszcze na początku tego roku w jego ramach na terenie kraju funkcjonowało tylko 27 łowisk.
Te zmiany to brylant ,kibicujemy by Wody Polskie w całym kraju przejęły jak największą ilość wód a opłata mniejszą i na cały kraj bez zbędnych komplikacji.
Tu chodzi o odsunięcie od władzy starych komuchów, SB_eków emerytowanych wojskow i milicjantów którzy rządzą w strukturach PZW,
Przecież nic się nie zmieni (oprócz nazwy) dalej wszyscy będą patrzeć na swoją kieszeń a nie na jakiekolwiek zrybianie ,pierwsze są premie nowe auta ,nagrody ….. zarybianie i kontrolę będą mieli tam gdzie słońce nie dochodzi
Nie do końca. Wody Polskie budują ośrodki rozmnażania ryb przy zaporach a PZW tylko mówi o zarybianiu którego mało kto miał okazję doświadczyć osobiście
Szlachta się bawi , jak myślicie kto po d***ie dostanie ?
Kiedyś, gdy wykupiło się Kartę Wędkarską można było łowić na terenie całego kraju. Teraz są 42 okręgi PZW a w każdym opłacana biurokracja – dyrektorzy, sekretarki, pomieszczenia, media. A za samo członkostwo bez prawa wędkowania, trzeba zapłacić 100 zł rocznie (na 2023 rok już ogłoszono podwyżkę do 150 zł i zlikwidowano ulgi dla emerytów!) Żeby móc wędkować trzeba jeszcze uiścić opłatę okręgową, na każdy z 42 okręgów osobno. Zdzierstwo w bały dzień i jeśli Wody Polskie potrafią tę bandę zlikwidować, to będzie to tylko z pożytkiem dla wędkarzy.
Dokładnie. 600 etatów na górze PZW, a idzie na to 40 baniek z coś 200 dostępnych… to przecież skandal. Jaki i idiotyczny pomysł 42 okręgów z szczegółowymi regulaminami, które biednego wędkarza zmieniają w ku*** prawnika, który sprawdzać musi każdy “kaczy dół” czy można w nim aby łowić na spinning czy tylko na spławik?
Niestety, ale mam wrażenie, że Wody Polskie chcą zagrabić wszystkie zbiorniki. Nie uważam, aby wędkarzom wyszło to na dobre. Mam przeczucie, że nie robiliby zupełnie nic w kwestii chociażby zarybień…
Zagrabić wszystkie zbiorniki? Czy to przypadkiem nie oznaczałoby 1 opłaty na Polskę i końca komuchów z PZW?
PZW = Polskie Złupienie Wędkarza. 15-20 % na zarybienia reszta na stołki. zarybienia to sum niszczący łowiska, krarp następny szkodnik w nadmiarze i pstrąg tęczowy. Opłaty dodatkowe itd. Dośc zdzierania kasy do postkomuny i leśnych dziadów.
Najwięcej pod tym względem mają do powiedzenia prezesi kół bo stracą pracę i dochody. Jestem od lat czlonkem PZW ale nie mam nic przeciwko temu żeby płacąc jedną składkę można było wędkować na terenie całego kraju a nie nabijać kasę kolom wędkarskim podczas wczasów czy weekendowych wypadów nad wodę. Prawdziwy wędkarz łowi ryby i wypuszcza je spowrotem reszta to hołota kłusowników.
a kóry prezes z koła ma z tego dochód?? nie pie**o*l w necie jak jestes pi*da w świecie
A pewnie zlikwidować wszystkie komunistyczne związki. Dobrze że jeszcze nie ma związku grzybiarzy Polskich albo zbieraczy borówek. Dziady się tylko wybierają i kasę biorą Zlikwidować!!!!!!
A PGW WP to co? Nie głęboka komuna przypadkiem? Na pewno urzędnicy będą lepiej dbać o wodę niż wędkarze (???!!!!). Ktoś tu sie chyba zamienił z koniem na głowy
Przypadkiem nie jest. WP to pomysł PiS, a jeśli PiS to komuna, to PO to biedni, negatywnie nastawieni do łapówek z UE “patrioci”. Tych ostatnich nawet z Ukrainy wywalono za łapówki (z kraju łapówek – min. Nowak). Czy będzie lepiej? – zobaczmy… Kto powiedział, że wędkarze nie zadbają w WP? Czy w PZW brakuje urzędników? Najpierw trzeba pokazać prezesem PZW, że albo zmiany albo koniec!
PZW ujął się za rybami w Odrze więc ma za swoje.
Ciekawy jestem ( mam nadzieję, że to informacja publiczna) jaka kasę miesięcznie pobiera Prezes, Dyrektor i cała reszta Szefostwa Okręgu.
a od kiedy PZW ma swoją straż????
haha!
No właśnie..a poza tym bardzo mi się ,,podobają,, zapowiedzi Pana Prezesa pod tytułem ,,okręg nie wyklucza podjęcia kroków prawnych,,…teraz, to trza było już działać na drugi dzień…musztarda już się wylała..
dopóki nie jest mleko po obiedzie – wszystko jest jak trza
Haha nikt za pzw nie tęskni, a oni brzytwy się trzymają bo kasa i stołki się kończą ?
Oni płacą 50 tys za rok dzierżawy wody a okręg dostaję ponad milion od wędkarzy, ryb nie ma wszyscy narzekają, a oni grabili kasę…
Aferę nakręcili strażnicy z SSR Żywiec, łącznie z łysym z swp. Teraz dziwnym trafem SSR żywiec zasiada w okręgu i wszystko jest ok. a dowody? Pan z plamka na włosach osobiście nagrywał filmy jako strażnik ssr jak te rybki były w zbiorniku z rybami do zarybienia. Teraz jak zasiada w okręgu PZW,juz jest ok i nie ma tematu.
ciekawi mnie tylko fakt,jakim prawem strażnik ssr podzas czynności nagrywa film i udostępnia osobie trzeciej z swp.
Dokładnie, wszystkie komando żywieckie nakręciło. Teraz potulne baranki siedzą w okręgu,po tym jak się ugadaly z prezesem. Ci mu dali głosy,a on się wyzbył niewygodnych im ludzi,którzy nie dawali sobie w kaszę dmuchać. Teraz oni są w okręgu,a tamtych nie ma. No,ale ważne że fotel prezesa jest
Witam po pierwsze pan z plama na włosach nie siada w okręgu i nie ma żadnej funkcji w zarządzie po drugie zeznawał w tej sprawie tak jak było w rzeczywistości
Co Duraj gada ze nie ma konfliktow. Na zywieckim nie ma ryby taka jest prawda. Taka jest gospodarka przez kiepski operat na ktory akurat nikt z bielska nie ma wplywu. Zywieckie nie zyje. Miedzybrodzie nie zyje. Te 2 akweny powinny byc no kill, a operat powienien robic ktos kto zna te wody a nie tylko z zdjec. Niech sie bielskie pzw przyzna ile jest osob na etatach zatrudnionych niech sie pzw czestochowa i katowice przyznaja ile osob pracuje. Rozwalic cale pzw i tyle.
Łysy z BB zrobił robotę. Teraz już sam bidok jest przeciwko WP ??
Proszę zbiornika o nazwie Jezioro Mucharskie nie przywoływać jako przykład złego zarybiania, na miejscu jest nowoczesny ośrodek zarybieniowy i w nim jest sama drobnica, nie da się inaczej.
W tym konflikcie musi być i gruba ryba