Władze Bielska-Białej zniechęcone bezowocnymi próbami sprzedaży zabytkowego budynku w parku Włókniarzy wraz z przyległymi do niego kortami, postanowiły zagospodarować ten obiekt we własnym zakresie. Na razie żadne wiążące decyzje w tej sprawie nie zapadły. W ratuszu rozpatrywane są jednak dwa pomysły jak z pożytkiem dla mieszkańców miasta można wykorzystać tę nieruchomość.
Budynek, o który chodzi, to elegancki, funkcjonalistyczny pawilon o formie miejskiego pałacyku, projektu znanego cieszyńskiego architekta okresu międzywojennego Alfreda Wiedermanna (w Bielsku zaprojektował między innymi gmach liceum Kopernika czy okrąglak przy ulicy Bohaterów Warszawy). Pałacyk wzniesiono w 1928 roku obok kortów tenisowych w miejsce istniejącego tam wcześniej drewnianego obiektu, tak zwanego Pawilonu Lodowego. Mieściła się w nim restauracja oraz administracja kortów. Przed wojną było to miejsce ekskluzywne, w którym zbierała się śmietanka towarzyska miasta. Po wojnie obiekt przez wiele lat służył tenisistom. Kilkanaście lat temu – po tym jak nieruchomość przeszła we władanie gminy – budynek został odrestaurowany, a w jego wnętrzach ponownie urządzono restaurację. Od kilku lat stoi jednak pusty i niszczeje, podobnie jak przyległe do niego korty, które całkowicie zarosły chaszczami. Władze miasta postanowiły zbyć nieruchomość, lecz pięć prób jego sprzedaży spełzły na niczym. I to mimo tego, że sukcesywnie obniżano cenę, za jaką gmina była skłonna sprzedać ten obiekt.
Teraz pojawiła się w ratuszu koncepcja, aby zabytkowego budynku jednak nie sprzedawać, lecz przeznaczyć na publiczne cele. Jest pomysł, aby ulokować tam planowane od kilku lat w Bielsku-Białej Centrum Edukacji Ekologicznej. Gmina przymierza się bowiem do otwarcia takiej placówki. Pierwotnie zakładano, że mieścić się będzie w budynku nieczynnego przedszkola przy ulicy Grotowej w Cygańskim Lesie. Teraz myśli się o parku Włókniarzy.
Co ciekawe, całkiem niedaleko, dosłownie o rzut beretem od kortów – po przeciwnej stronie parku – istniała niegdyś placówka przyrodniczo-edukacyjna o podobnym charakterze. Mowa o funkcjonującym tam w latach 60. i 70. ubiegłego wieku niewielkim zoo, w którym prezentowana była głównie beskidzka fauna. Były akwaria z rybami, terraria z wężami i jaszczurkami, wybiegi dla zwierząt. Ten niewielki zwierzyniec zorganizował i prowadził nasz nieżyjący już bielski dziennikarz Tadeusz Patan. Czyżby teraz koło historii miało zatoczyć obrót i ponownie w parku Włókniarzy będzie można obcować z przyrodą?
– Nie jest to jeszcze przesądzone – przyznał Tomasz Ficoń, rzecznik bielskiego ratusza wyjaśniając, że pod uwagę brany jest jeszcze jeden pomysł na zagospodarowanie tej nieruchomości. Władze miasta rozważają też, czy nie urządzić tam – z myślą o bielskich seniorach – swego rodzaju centrum rekreacyjno-wypoczynkowego – klub dla emerytów, gdzie mogliby wypoczywać w aktywny sposób.
To, która koncepcja zwycięży, powinno być wiadome już w niedalekiej przyszłości. Ale przyjęcie jej do realizacji nie oznacza, że zamknięty na głucho pawilon z dnia na dzień ożyje. Na to trzeba trochę czasu i oczywiście pieniędzy. W kwestii finansowej łatwiejsze wydaje się zorganizowanie tam centrum ekologicznego. Jego utworzenie ma być bowiem częścią znacznie większego projektu związanego z rewitalizacją obszarów zielonych na terenie miasta, finansowanego w głównej mierze za pieniądze z Brukseli.