Kryminalni z bielskiej komendy ujęli 33-letniego bielszczanina podejrzanego o dokonanie rozboju w jednym z bielskich sklepów. Mężczyzna usłyszał już zarzuty. Grozi mu 12 lat więzienia. Zdarzenia miało miejsce 8 lipca.
Późnym wieczorem – już po zamknięciu sklepu – 33-latek z pistoletem w ręku i kominiarką na głowie wtargnął do wnętrza i zażądał od sprzedawczyni pieniędzy. Jednocześnie zaatakował ją gazem pieprzowym. Na szczęście kobiecie udało się uciec do pomieszczenia gospodarczego na zapleczu i zamknąć za sobą drzwi. Napastnik skradł jednak pozostawioną przez nią torebkę, a także wyrwał rejestrator kamery monitoringu. Następnie czmychnął w siną dal. Sprzedawczyni zaalarmowała policję. Na miejsce wysłano patrole, użyto też psa tropiącego, lecz bandziorowi udało się uciec. Technicy wykonali dokładne oględziny miejsca napadu, zebrali ślady, a śledczy wzięli się do pracy. W toku prowadzonych działań udało się ustalić, że za napadem może stać mieszkający w Bielsku-Białej 33-latek. Odnaleziono nawet pistolet, którym najprawdopodobniej posługiwał się podczas napadu (nie była to broń palna, a eksperci ustalają czy stanowiła zagrożenie). Niestety sam poszukiwany gdzieś się ulotnił.
Choć skutecznie ukrywał się przed organami ścigania, to jednak w ubiegłym tygodniu policjanci dostali informację, że najprawdopodobniej pracuje dorywczo w Sosnowcu. Wywiadowcy obserwowali przez kilka dni miejsce, gdzie ewentualnie może przebywać i 30 września wczesnym rankiem zatrzymali zaskoczonego 33-latka. Nie stawiał oporu. W trakcie przeszukania jego samochodu funkcjonariusze znaleźli między innymi miecz samurajski, paralizator, gaz pieprzowy oraz czapkę kominiarkę.