Wydarzenia Bielsko-Biała

Pozytywna akustyczna fala, czyli 20 lat zespołu Dzień Dobry

Zespół Dzień Dobry – od lewej: Krzysztof Maciejowski, Jan Stachura, Małgorzata Stachura, Piotr Mirecki i Stanisław Joneczko. Zdjecia: z archiwum zespołu

Uwielbiają kontakt z publicznością. A publiczność z nimi. Znany bielski zespół Dzień Dobry istnieje i koncertuje już 20 lat. Od początku w tym samym składzie!

Grupa uformowała się w lutym 2004 roku. Tworzy ją pięciu muzyków: Małgorzata Stachura (wokal, gitara basowa), Piotr Mirecki (wokal, gitara flamenco), Jan Stachura (gitara), Krzysztof Maciejowski (skrzypce) i Stanisław Joneczko (akordeon, wokal).

Urozmaicony repertuar

Repertuar zespołu jest bogaty i urozmaicony. To piosenka poetycka autorstwa takich mistrzów jak Marek Grechuta, Agnieszka Osiecka czy Wojciech Młynarski, ale także twórczość z tzw. krainy łagodności, między innymi Edwarda Stachury, oraz muzyka filmowa i światowe przeboje w akustycznych aranżacjach. Zespół wykonuje również utwory własne, głównie autorstwa Piotra Mireckiego oraz Krzysztofa Maciejowskiego. Jedne z ich autorskich piosenek to „Dzień dobry panie Marku” czy „Dzikie, piękne i szalone”. – Ta ostatnia mówi o tym, co nas spotyka w życiu, że jest ono właśnie dzikie, piękne i szalone – mówi Jan Stachura. Zespół nagrał również kolędy oraz pieśni pasyjne.

Jak mówią członkowie Dzień Dobry, jeżeli coś jest dobre, warto to utrwalać i kontynuować. – Twórczość Marka Grechuty jest ciekawa i naszym zdaniem warto przypominać, że tacy twórcy w Polsce byli i pisali piosenki niezwykłe – podkreśla Jan Stachura. Zespół wykonuje piosenki Grechuty we własnych, często zaskakujących aranżacjach.

Pozytywna fala

Jak mówią, ich piosenki im się nie nudzą. – Ale właśnie żeby w repertuarze nie wiało nudą, mieszamy różne style i staramy się pracować nad muzyką z wyobraźnią. Bardzo dużą uwagę zwracamy na to, żeby piosenki miały pewną dramaturgię, a w repertuarze były zarówno utwory wolne, jak i szybkie, refleksyjne oraz żywiołowe. Sporo świeżości daje też wprowadzanie stylu flamenco – wyjaśnia Piotr Mirecki. – Wielokrotnie pytano nas, jaki rodzaj muzyki gramy, tymczasem nie da się zakwalifikować jej do jakiegoś konkretnego stylu. Dlatego na określenie naszej twórczości wymyśliliśmy hasło „Pozytywna akustyczna fala”. Bo po pierwsze te emocje spływają od nas ze sceny do publiczności, a po drugie, wracają do nas w postaci tego, że publiczność bije brawo, śpiewa razem z nami czy nawet tańczy pod sceną. A raz podczas koncertu w amfiteatrze w Tarnowie burmistrz tego miasta zainicjował „pociąg”, czyli sunący w rytm muzyki sznur ludzi, co było bardzo sympatyczne.
Jednym z elementów koncertów są nasze komentarze między poszczególnymi utworami. – Lubimy też muzyczne żarty. Wnoszą one element lekkości, stanowią rodzaj przeciwwagi dla tekstów poetyckich – mówi Jan Stachura.

Członkowie zespołu otrzymują też sygnały, że ich utwory podobają się dzieciom. – Jeden z moich uczniów powiedział mi, że słowami piosenki „Dzień dobry panie Marku”, odnoszącej się do Grechuty, wita się ze swoim dziadkiem, który też ma tak na imię – mówi Jan Stachura. – A jak nagraliśmy kolędy, moi znajomi mi wysyłali filmiki, jak ich dzieci bawią się przy tych dźwiękach przez cały rok – dodaje Piotr Mirecki. – Nasze kolędy są bowiem żywiołowe, zaaranżowane w etnicznych, irlandzkich i latynoskich klimatach. Moje dzieci również słuchały ich na pełny regulator, więc sąsiedzi trochę się dziwili, gdy na przykład w środku lata słyszeli rozbrzmiewające „Tryumfy Króla Niebieskiego”.

U boku gwiazd

Dzięki współpracy z Fundacją „Piosenkarnia” Anny Treter występowali u boku największych gwiazd polskiej estrady. Gale te, zatytułowane „Magia Obłoków”, odbyły się m.in. w Operze Krakowskiej i Sali Kongresowej Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Koncertowali tam z artystami takimi jak Zbigniew Wodecki, Krystyna Prońko, Renata Przemyk, Jacek Wójcicki, Grzegorz Markowski czy Tadeusz Woźniak. Jak podkreślają, były to dla nich fantastyczne przeżycia. – Wszyscy ci znani muzycy odnosili się do nas niezwykle przychylnie – mówi Piotr Mirecki. – Na przykład nieodżałowany Zbigniew Wodecki sam przyszedł do nas przez połowę sali i powiedział: „Fajnie gracie. Tylko żebyście się nie rozpadli!” – wspomina Jan Stachura. – Graliśmy z nim zresztą nieraz i zawsze było wtedy wesoło. Innym razem podszedł do nas kompozytor Jan Kanty Pawluśkiewicz i stwierdził, że bardzo lubi nowe odsłony znanych piosenek w naszym wykonaniu. Natomiast gdy spotkaliśmy się ze znanym dziennikarzem muzycznym Markiem Sierockim, powiedział przekornie, że nas nie lubi i ma nas dość, bo jego żona ciągle słucha naszej muzyki…

Najważniejsza publiczność

Zespół nagrał cztery płyty, ale jego podstawową działalnością jest koncertowanie. Muzycy podkreślają, że największą frajdę sprawia im żywy kontakt z publicznością, czyli relacja „człowiek – człowiek”. Przez ostatnie 20 lat zagrali wiele koncertów w dużych ośrodkach, ale i w małych miejscowościach – wszędzie tam, gdzie publiczność chce posłuchać utworów, które mimo upływu lat nadal są żywe, pamiętane i lubiane. – Często bierzemy też udział w imprezach poetyckich czy spotkaniach autorskich oraz wydarzeniach związanych z kulturą. Wielokrotnie uczestniczyliśmy też w koncertach charytatywnych. Gramy również w placówkach dla dzieci niepełnosprawnych, które bardzo cieszą się z tych spotkań – mówią muzycy.

Mają też na koncie nagrody i sukcesy. – Przygodę z twórczością Marka Grechuty rozpoczęliśmy w 2008 roku, kiedy to zdobyliśmy pierwsze miejsce i statuetkę „Serce Szczerozłote” na Krakowskim Festiwalu Twórczości Marka Grechuty „Korowód” – mówi Jan Stachura. Natomiast w 2015 roku wystąpili na letniej edycji Grechuta Festival w Świnoujściu, gdzie publiczność przyznała im główną wygraną – „Bursztynowe Serce Szczerozłote”. Na III Zamojskim Festiwalu Kultury im. Marka Grechuty w 2009 roku zagrali z towarzyszeniem Orkiestry Symfonicznej im. Karola Namysłowskiego. – Było to dla nas bardzo oryginalne doświadczenie – mówi Piotr Mirecki.

Sceniczne przygody

W ciągu dwudziestu lat grania nazbierało się też sporo zaskakujących sytuacji i scenicznych „przygód”. – Przed wykonaniem piosenki „Będziesz moją panią” Marka Grechuty Krzysiu Maciejowski robi zwykle zapowiedź, która kończy się pytaniem: „Czy będziesz moją panią?”. I raz, podczas koncertu w Tychach, nagle z sali zaczęły się odzywać jeden po drugim kobiece głosy: „Będę!”, „Ja też będę”, „Ja też!” „Ja!”. A na widowni siedziały prawie same emerytki… Nie spodziewaliśmy się tego i zaczęliśmy się śmiać. Ta reakcja starszych słuchaczek była bardzo sympatyczna, ale trudno było nam powstrzymać śmiech i zacząć grać – opowiadają Jan Stachura i Piotr Mirecki.

Był też jeden pamiętny dzień, w którym nagromadziła się duża liczba pechowych zdarzeń. – Gdy zaczęliśmy grać, doszło do awarii prądu. Nastąpiła cisza, ale po chwili prąd wrócił. Graliśmy więc dalej, ale niedługo w mojej gitarze urwała się struna, a po chwili Krzyśkowi pękło włosie w smyczku. Na szczęście wozimy ze sobą zapasowe struny, a Krzysiek miał rezerwowy smyczek, więc dograliśmy jakimś cudem ten koncert do końca – wspomina Jan Stachura.

Koncert urodzinowy

Członkowie zespołu postanowili, że 20-lecie uczczą koncertem. Odbędzie się on w czwartek, 3 października o 18.00, w Bielskim Centrum Kultury. – To będzie koncert, ale też swego rodzaju spotkanie autorskie czy benefis. Gościnnie wystąpią Aleksandra Nykiel, Maja Golec i Ela Tanistra. Nie zabraknie wzruszeń i niespodzianek. Koncert zatytułowany jest „Dzikie, piękne i szalone” – zaprasza Jan Stachura.

Członkowie zespołu podkreślają, że muzykowanie traktują trochę jak misję. Po prostu chcą, aby słuchacze byli dzięki ich piosenkom szczęśliwi. Wszystko to możliwe jest dzięki temu, że sami czują się we własnym gronie bardzo dobrze. – Jest to skład, w którym możemy się nawzajem inspirować, motywować i pomagać sobie. Wiemy też, czego się po sobie nawzajem spodziewać, więc możemy na sobie polegać – mówi Piotr Mirecki. – Jesteśmy przede wszystkim grupą przyjaciół i ta przyjaźń jest czymś, co nas cementuje. Kiedy ludziom jest ze sobą dobrze, można razem grać i pracować – puentuje Jan Stachura.

google_news