Wydarzenia Bielsko-Biała Czechowice-Dziedzice Żywiec

Praca bez płacy i partyjna intryga. Poseł z Żywca wszystkiemu zaprzecza

Poseł Małgorzata Pępek

Przez kilka tygodni pracowały na rzecz dwóch komitetów wyborczych, ale za pracę nie otrzymały pensji. Obie panie dodatkowe zajęcia łączyły z pracą w biurze poselskim Małgorzaty Pępek, która miała zaangażować je do pracy w kampanii, a jedna z nich utrzymuje, że obowiązki zawodowe wykonywała bez umowy. Poseł z Żywca wszystkiemu zaprzecza i straszy sądem, a prokuratura w Bielsku-Białej wszczęła postępowanie ws. możliwego naruszenia praw pracowniczych.

Jedną z osób, która czuje się pokrzywdzona, jest mieszkanka powiatu żywieckiego, która nie chce ujawniać personaliów. Jak mówi, poseł Małgorzata Pępek, dając jej pracę w 2023 roku, bardzo jej pomogła. Początkowo pracowała w biurze poselskim w Żywcu na 1/8 etatu i zajmowała się zadaniami typowo administracyjnymi. Z upływem czasu została zaangażowana w kampanię samorządową komitetu Koalicji Obywatelskiej w Żywcu. Kobieta relacjonuje, że było to kilka miesięcy pracy, w trakcie których m.in. sporządzała listy z kandydatami i inne dokumenty wyborcze, wykonywała polecenia i prośby kandydatów, czy obsługiwała media społecznościowe partii w porozumieniu z biurem regionu Platformy Obywatelskiej. Dodatkowego wynagrodzenia od poseł Pępek za pracę dla komitetu nie dostała.

Oszukana czuje się także druga kobieta, która pracowała od początku 2024 roku w biurze poselskim Małgorzaty Pępek w Bielsku-Białej. Pani Helena, emerytka, relacjonuje, że umówiła się z poseł Pępek na pracę na pół etatu, ale umowy nigdy nie dostała. Za pierwszy miesiąc pracy otrzymała w gotówce 2 300 zł i – podobnie jak mieszkanka powiatu żywieckiego – wykonywała obowiązki typowo biurowe. – Od pani poseł usłyszałam tylko: „Helenko, rozkręć to biuro, tu ma się dziać, tu ma huczeć, bo dziś to biuro jest martwe”. Dopiero później na bieżąco odkrywałam, z czym się wiąże prowadzenie takiego biura – mówi kobieta.

Pani Helena mówi, że z biegiem czasu obowiązków i zlecanych zadań przybywało, a wkrótce w głowie poseł Pępek miała narodzić się intryga. – Utworzyła komitet w kontrze do komitetu prezydenta Jarosława Klimaszewskiego, choć są z tej samej partii. Przedstawiła nam pana Wojciecha Boreckiego, który miał konkurować z dotychczasowym prezydentem Bielska-Białej. Powiedziała, że my – pracownicy jej biura, będziemy go wspierać, że my i jej biuro jesteśmy do jego dyspozycji – opowiada mieszkanka Bielska-Białej.

Kobieta relacjonuje, że pracy w komitecie Koalicji Października było mnóstwo, a biuro poselskie Małgorzaty Pępek w Bielsku-Białej stało się nieformalnym miejscem spotkań kandydatów. – Pełniłam dla nich rolę sekretarki. Wykonywałam tę pracę niezależnie od typowych zadań biura poselskiego. Robiłam to, bo ufaliśmy autorytetowi pani poseł, która nas w to zaangażowała – mówi pani Helena.

Wszystko zmieniło się 1 marca 2024 roku. Tego dnia w okolicy mostu w ciągu ulicy 11 Listopada wystawione zostały flagi i miała odbyć się konferencja inaugurująca start w wyborach na prezydenta Bielska-Białej Wojciecha Boreckiego. – Dosłownie pół godziny przed konferencją pani poseł Pępek ogłosiła nam, że wycofuje swoje poparcie, bo dostała telefon z Warszawy. To był newralgiczny moment w kampanii, którego nikt z nas nie przewidział – opisuje nasza rozmówczyni. Z relacji pani Heleny wynika, że to wtedy poseł całkowicie wycofała się z projektu, w którym wspierała Boreckiego, zasłaniając się lojalnością i dyscypliną partyjną. Jej słowa miało słyszeć kilka osób obecnych w biurze poselskim, skąd przyniesiono flagi.

Relację pani Heleny potwierdza nam inna kobieta zaangażowana w kampanię i bezpośredni udział w wyborach Koalicji Października. Rozmawiać pod nazwiskiem nie chce, choć też mówi, że czuje się oszukana, ale nie z powodów finansowych, a niedotrzymanych deklaracji i obietnic poseł Pępek. – Miała wtedy na konferencji wyjść z nami i poprzeć nas i Boreckiego. Moim zdaniem wymyśliła ten „telefon z Warszawy”, a wcześniej mówiła, że ma sponsorów i sondaże – opowiada kobieta, która była kandydatką komitetu na radną Bielska-Białej. – To była intryga w ramach wojny bielsko-żywieckiej w PO – uważa. Dodaje, że panią Helenę poznała jako pracownicę bielskiego biura poselskiego poseł Pępek. – Pracowała przy kampanii komitetu, robiła wiele i z tego co wiem, miała za to dostać dodatkowe wynagrodzenie, ale tak się nie stało.

Rozalia Cisło, pełnomocnik finansowy komitetu Koalicji Października, która jest także asystentem społecznym poseł Pępek, słowom tym zaprzecza. Przekonuje, że pani Helena, jak i wiele innych osób, na rzecz kampanii angażowała się, ale „pro bono”. – Działaliśmy i angażowaliśmy się społecznie na rzecz pana Boreckiego, który był wstępnie popierany przez Małgorzatę Pępek, ale poseł później się z tego wycofała – przekazała nam kobieta, która jako pełnomocnik zobowiązana była do prawidłowego rozliczenia sprawozdania finansowego komitetu wyborczego.

Do wspomnianej wcześniej konferencji prasowej ostatecznie nie doszło, a osoby zaangażowane w kampanię Koalicji Października po wycofaniu się poseł Pępek zastanawiały się, co robić dalej. – Kandydaci podjęli decyzję o starcie mimo nowych warunków, ale my – pracownicy, nie byliśmy zwolnieni ze wsparcia komitetu. Dla nas nic się nie zmieniło. Pani poseł nie cofnęła polecenia. Nadal pracowaliśmy dla komitetu – mówi pani Helena, która miała przekonanie, że za pracę dla komitetu otrzyma wynagrodzenie od poseł. Ostatecznie tak się nie stało. – Pani poseł powiedziała, że za kampanię mi nie zapłaci, tylko ma to zrobić pan Wojtek. Jej stwierdzenie mnie zdziwiło – przecież była moim pracodawcą. Pytałam potem pana Wojtka, czy wie, że jestem jego „pracownikiem”. Był zdziwiony tak samo jak ja – stwierdza kobieta.

I dodaje: – W taki właśnie sposób zostałam wciągnięta w tę kampanię i pozostawiona bez pieniędzy. Zresztą, mając na uwadze wycofanie poparcia dla komitetu Koalicja Października, to już kolejna sytuacja, gdy pani poseł nie dotrzymała słowa. Już po miesiącu uznałam, że nie chcę w tym uczestniczyć, ale pieniędzy za ten miesiąc pracy podczas kampanii dalej nie otrzymałam.

Lider komitetu i kandydat na prezydenta Wojciech Borecki mówi, że panią Helenę poznał jako pracownicę w bielskim biurze poselskim Małgorzaty Pępek, która załatwiała na rzecz komitetu różne „drobne sprawy administracyjne”. – Pomagała nam w czasie kampanii, jeśli się zjawialiśmy w biurze i była do dyspozycji komitetu Koalicji Października, bo była to inicjatywa poseł Małgorzaty Pępek. Zostałem w to wciągnięty, nieświadomie wmanipulowany – taka jest moja ocena na dzień dzisiejszy. Jakoś dotrwaliśmy do końca, choć nie tak to miało wyglądać. Został niesmak, bo poseł się ze wszystkiego wycofała – przyznaje Borecki.

Skontaktowaliśmy się z Anną Czak, która była pełnomocnikiem wyborczym komitetu Koalicja Października. Potwierdza ona relację naszych rozmówców, że poseł Pępek początkowo była zaangażowana w kampanię Boreckiego i wycofała się z projektu chwilę przed konferencją prasową 1 marca 2024 roku. – Słyszałam, że z powodu jakiegoś telefonu i ze względu na sprawy partyjne, ale nie wiem, czy to prawda – mówi. Pełnomocnik nie jest w stanie stwierdzić, jak wyglądały kwestie rozliczenia finansowego pracy pani Heleny, ani tego, czy bielszczanka świadczyła pracę dla komitetu. – To była inicjatywa obywatelska, zostałam poproszona i wybrano mnie pełnomocnikiem. Znalazłam się tam trochę przypadkowo, nie wiedziałam, kto jest kim, nie rozpoznałabym pani Heleny – twierdzi i zaznacza, że czekał ją wtedy bardzo poważny zabieg medyczny i konieczność poddania się skomplikowanej operacji.

Wobec braku otrzymania wynagrodzenia za pracę w kampanii, pani Helena oraz mieszkanka powiatu żywieckiego pracująca na rzecz komitetu PO w Żywcu zaczęły wysyłać pisma z prośbą o pomoc w polubownym rozwiązaniu problemu do władz partii i premiera Donalda Tuska. – Żyłam w przeświadczeniu, że skoro moim pracodawcą jest poseł Pępek, to ona jest również płatnikiem. Zarząd regionu PO w jednym z pism ocenił, że powinnam mieć umowę z komitetem (Koalicja Października – red.), ale nikt mi żadnej umowy nie dał. Czyli pani poseł, zlecając mi zadania w kampanii, wymanewrowała i mnie, i jednocześnie także komitet, po czym umyła ręce? Czy właśnie dlatego na nasze skargi nie reaguje Platforma? – pyta pani Helena.

Bielszczanka w ostatnich tygodniach poszła o krok dalej i złożyła zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Długo nie wiadomo było, kto ma zajmować się sprawą ze względu na właściwość terytorialną. Zawiadomienie pierwotnie złożono do Prokuratury Rejonowej w Żywcu, która przesłała dokumenty do Prokuratury Rejonowej Bielsko-Biała Północ. – W otrzymanym zawiadomieniu osoba pokrzywdzona podnosi naruszenie praw pracowniczych związanych z zatrudnieniem w biurze poselskim w Bielsku-Białej – mówi prokurator Paweł Nikiel, rzecznik prasowy bielskiej prokuratury.

W ostatnich dniach prokuratura formalnie wszczęła postępowanie w kierunku naruszenia praw pracowniczych. W toku czynności prokuratura zamierza poddać analizie materiał dowodowy, który stanowić mogą m.in. dokumenty związane z zatrudnieniem osoby składającej zawiadomienie, w tym dokumenty z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Postępowanie na obecnym etapie toczy się w sprawie.

W rozmowie z poseł Pępek sprawę przedstawia inaczej. – Pani Helena w pewnym okresie bardzo często zaczęła odwiedzać moje biuro poselskie. Deklarowała pomoc na rzecz Platformy Obywatelskiej i wsparcie w wyborach, jak czyniły to inne osoby, i co zawsze jest cenne. Po pewnym czasie jednak, ku mojemu zdziwieniu, zwróciła się o zatrudnienie, ale spotkała się z kategoryczną odmową z uwagi na fakt, iż mam pracowników biura, i nie miałam ani potrzeby, ani możliwości zatrudnienia, jak również zaangażowania takiej osoby w roli asystenta (społecznego – red.) – zapewnia poseł z Żywca. – Nieprawdziwe są twierdzenia, że wypłacone zostały tej pani jakiekolwiek środki – dodaje.

Poseł Pępek w temacie rozliczenia pracy pani Heleny w kampanii komitetu Koalicji Października odsyła do komitetu. – Nie mam wiedzy na temat oczekiwań, jakie pani Helena łączy ze swym zaangażowaniem w komitet wyborczy Koalicji Października – mówi i odnosi się także do słów osób, które opowiadały o jej wsparciu w kampanii. – Nie udzielałam w wyborach poparcia innym kandydatom spoza Koalicji Obywatelskiej. Skoro nie udzielałam, to takiego poparcia także nie mogłam, co logiczne, wycofać.

Posłanka dodaje, że sprawę rozliczenia finansowego z mieszkanką powiatu żywieckiego, która pracowała w jej biurze poselskim w Żywcu, już wyjaśniła.

BARTŁOMIEJ KAWALEC
MARCIN KAŁUSKI

google_news