Co prawda ferie zimowe dawno już za nami, warto jednak jeszcze raz wrócić choć na moment do tamtego czasu szkolnej laby. Beskidzka Grupa GOPR podsumowała właśnie ten pracowity dla niej okres.
Pomiędzy 18 stycznia a 2 marca jej ratownicy 64 razy wyruszali w góry pomagać tym, którzy takiej pomocy potrzebowali. W sumie udzielili jej 65 poszkodowanym osobom. Wszystkie takie działania ratownicy dzielą na: wyprawy ratunkowo-poszukiwawczych czyli wielogodzinne działania w terenie angażujące dużą liczbę ratowników i środków technicznych, akcje ratunkowe – których czas trwania nie przekracza 2 godzin oraz interwencje (szybka pomoc udzielana najczęściej na terenie stacji ratunkowych).
Tych pierwszych w omawianych okresie przeprowadzono 10, akcji ratunkowych zorganizowano 42, a interwencji 12. Większość przypadków dotyczyła typowych wypadków związanych z uprawianiem zimą górskiej turystyki pieszej, a także zachorowań oraz zdarzeń związanych z brakiem odpowiednich umiejętności turystów, a także nieodpowiednim wyposażeniem. Trzykrotnie wzywany był do takich zdarzeń śmigłowiec LPR.
Najwięcej – bo aż 24 – akcji ratownicy odnotowali w paśmie Baraniej Góry. W rejonie Babiej Góry było ich 14, na Pilsku 11, a na Czantorii 8. Trzykrotnie GOPR interweniował w paśmie Leskowca i Łamanej Skały oraz na Wielkiej Raczy. Z kolei dwie interwencje miały miejsce w paśmie Magurki Wilkowickiej. Najstarsza z poszkodowanych osób miała 89 lat, a najmłodsza 7. Niestety – informuje beskidzki GOPR – pomimo wysiłków ratowników i innych służb, życia 3 osób nie udało się uratować.
Ogrom pracy ratownicy mieli podczas ferii także na trasach narciarskich. W sumie udzieli tam pomocy (na stokach zabezpieczanych przez GB GOPR) aż 1021 poszkodowanym narciarzom. W jedenastu przypadkach urazy były na tyle poważna, a szybki transport do szpitala konieczny, że na miejsce wzywany był śmigłowiec LPR.