Cieszyńska policja poinformowała dziś o zdarzeniu z 5 kwietnia. Około godziny 13.20 doszło wówczas do niecodziennej, ale bardzo ważnej interwencji obywatelskiej w Cieszynie. Na ulicy Bielskiej, w rejonie jednej ze stacji paliw, świadkowie ujęli nietrzeźwego kierowcę, który przyjechał tam samochodem. Szybko zorientowali się, że mężczyzna znajduje się pod wpływem alkoholu i – nie zważając na zagrożenie – postanowili działać.
Świadkowie uniemożliwili mu dalszą jazdę, wyłączając silnik pojazdu. – 57-letni kierowca zamierzał opuścić pojazd i uciec, ale świadkowie na to nie pozwolili i przytrzymywali do momentu przyjazdu policjantów. Mężczyzna zachowywał się agresywnie i nie wykonywał poleceń, dlatego interweniująca dzielnicowa wraz z funkcjonariuszem sztabu musieli użyć siły oraz chwytów obezwładniających, by wyciągnąć go z auta. Wstępne badanie wykazało, że miał on 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Policjanci zabezpieczyli krew kierującego krew do badań w celu określenia dokładnego poziomu stężenia alkoholu we krwi w momencie kierowania – wyjaśnia Krzysztof Pawlik, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Cieszynie.
Pasażer pojazdu, 41-latek, był również pod silnym wpływem alkoholu. Z uwagi na stan nietrzeźwości został przewieziony do Ośrodka Przeciwdziałania Problemom Alkoholowym w Bielsku-Białej. Policjanci zatrzymali kierowcy prawo jazdy.
– Teraz 57-latek odpowie za przestępstwo kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości, za co grozi mu do 3 lat więzienia, wysoka grzywna oraz wieloletni zakaz prowadzenia pojazdów – dodaje Krzysztof Pawlik i podkreśla, że w tej sytuacji kluczowa była natychmiastowa reakcja świadków. – To dzięki ich czujności i odwadze być może udało się zapobiec tragedii. Takie osoby zasługują na najwyższe uznanie. Nie bały się zareagować, ryzykując własne bezpieczeństwo, by powstrzymać potencjalnego sprawcę wypadku. To kolejny dowód na to, że profilaktyka to nie tylko plakaty czy spoty kampanijne. To także codzienne decyzje zwykłych ludzi, którzy nie przechodzą obojętnie obok zagrożenia – zauważa Krzysztof Pawlik.