To miejsce wręcz kultowe, którego funkcjonowanie wiele osób wspomina z wielkim sentymentem. To tam pobyt w Brennej urozmaicali sobie turyści, a ochłody szukali również miejscowi. Dziś po tafli wody w Hołcynie nie ma śladu, a na brzegu straszą pozostałości po dawnej przystani. Dlaczego?
Przy ulicy Hołcyna i przy szlaku na Halę Jaworową znajduje się – choć trzeba chyba napisać, że znajdował się kiedyś – zbiornik wodny przy zaporze. To miejsce, które najwyraźniej zapadło głęboko w pamięci odwiedzających Brenną, czy też porusza wiele nici sentymentów, gdyż Czytelnicy często pytają nas o powody obecnego stanu tego miejsca, czyli zapory i ośrodka wodnego, a także o nadzieje dla niego na przyszłość.
Na czym polega kwestia tegoż stanu? To zbiornik wodny, położony około 1,5 km od centrum Brennej, którego powierzchnia lustra wody szacowna była kiedyś na 300 m kw., długość to 80 m, a średnią głębokością był 1 m. Obecnie te gabaryty mogły się zmienić, gdyż zbiornik jest mocno zarośnięty, a przez jego brzegi i granice przedarła się roślinność i kamienie. Główna zmiana może dotyczyć głębokości, gdyż nie tylko nie jest to 1 metr, ale praktycznie nie ma w nim wody. Dlaczego tak jest? Zapytaliśmy o to „u źródeł” wiedzy, czyli zarządcę, Wody Polskie.
– To nie jest zbiornik, ale rozlewisko, powstałe w przeszłości na skutek niedostatecznego stanu zapory przeciwrumowiskowej. Funkcją tego obiektu nie jest i nie było piętrzenie wody, ale ochrona koryta potoku przed napływem rumoszu i innego wleczonego materiału. Ten materiał, naniesiony wraz z wodą, odkładając się na dnie i brzegach koryta potoku zaburzałby przepływy wody i tym samym utrudniał spływ wód wysokich w czasie wezbrań, powodując zagrożenie dla mieszkańców terenów przyległych, poniżej zapory. Wody Polskie w Gliwicach w 2023 r., kosztem blisko 700 tys. zł, wyremontowały gruntownie zaporę, usuwając nieprawidłowości w stanie technicznym tej budowli. Tym samym przywrócono zamierzoną i docelową jej funkcję. Po zakończonych pracach przywrócony został także prawidłowy przepływ wód w obrębie zapory – wody potoku Hołcyna przelewają się przez okienka budowli i trafiają do koryta potoku, co w naturalny sposób powoduje zanik rozlewiska w tym miejscu – informuje nas Linda Hofman, rzecznik prasowy Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie w Gliwicach.
Innym tematem, na bazie którego w tamtym rejonie Brennej widać upływ czasu, są pozostałości po stacji wodnej. Jest zamknięta, ale stoi jeszcze kiosk obsługi przystani, która działała od 1962 roku i czynna była jeszcze kilka lat temu. Zalegają na brzegu bardzo starego typu rowerki wodne, trafić można na rozmaite napisy i inne atrybuty tego typu miejsca. Dlaczego kiedyś to funkcjonowało, a teraz nie?
– Wody Polskie w Gliwicach informują, że piętrzenie wody nie jest rolą zapór przeciwrumowiskowych i nie przewidują takich działań. Należy także wskazać, że grunty znajdujące się powyżej zapory w znacznej większości nie znajdują się w zarządzie PGW Wody Polskie – dodaje Linda Hofman.
Wody Polskie nie pałają więc wielkim entuzjazmem do kwestii tego, by w Hołcynie działała stacja wodna. Jak się jednocześnie dowiedzieliśmy, zarządcą tamtego terenu w pewnym stopniu są też Lasy Państwowe, co komplikuje ewentualne ruchy władz gminy wokół tego tematu i działania przystani, która ma prywatnych ajentów.
Władze gminy Brenna znają temat i zapowiadają ruchy w kwestii rewitalizacji przystani, jednak sytuacja nie wygląda na formalnie prostą.
„Pomysł jest. Wymaga rozmowy i zgody Wód Polskich (administrator cieku i zapory przeciwrumowiskowej) oraz Lasów Państwowych (zarządca terenu poza ciekiem)” – pisał kilka miesięcy temu w mediach społecznościowych wójt Brennej Andrzej Kozieł. Jak się okazało, nieco później podjął odpowiednie kroki, dające pewne nadzieje, ale i sugestię, by interesować się tematem i nagłaśniać go.
„Po rozmowach z Wodami Polskimi w Gliwicach oraz z Nadleśniczym (obu instytucjom dziękuję za dotychczasową współpracę) mam określoną drogę administracyjną do celu. Stan budżetu nie ułatwia sprawnego procedowania. Poparcie społeczne dla rewitalizacji obiektów byłoby pomocne. Leśnica jest trudniejsza od Hołcyny ze względu na stan zapory” – dodawał Andrzej Kozieł.
Obecny, wodny sezon letni już za nami, ale może na następny uda się poczynić poważniejsze kroki…
Fot. Michał Cichy