Czterech radnych PiS chce powstania siłowni plenerowej w bielskim parku Włókniarzy. Tymczasem inne takie miejsca w mieście świecą pustkami.
Tężyzna fizyczna to nie najmocniejsza strona Polaków.
Siedzący tryb życia, mała aktywność fizyczna, a do tego złe nawyki żywieniowe sprawiają, że stajemy się narodem „ociężałym”. Zachętą do sportowego trybu życia miały być między innymi plenerowe siłownie. Prawdziwy boom na nie zaczął się jakieś 10 lat temu. To wtedy zaczęły powstawać, jak grzyby po deszczu, zarówno w dużych miastach, jak i niewielkich miejscowościach. Nie inaczej było w Bielsku-Białej. Wiele z nich powstało w tamtym czasie w ramach budżetu obywatelskiego. Po pewnym czasie trend ten osłabł.
Ratusz mówi „nie”
Ostatnio jednak temat powrócił. – Zwrócono się do nas z prośbą o podjęcie działań celem zorganizowania siłowni na wolnym powietrzu (nazwaną też siłownią napowietrzną) w parku Włókniarzy. Siłownia taka mogłaby służyć mieszkańcom, seniorom i młodym, którzy biegają i ćwiczą w parku – z takim wnioskiem zwróciła się do prezydenta miasta, w imieniu mieszkańców (co podkreślają autorzy interpelacji) grupa czterech radnych PiS. Dodają przy okazji, iż osiedle Biała Południe jest jednym z nielicznych w Bielsku-Białej, na terenie którego nie ma jeszcze takiego obiektu.
Co na to Ratusz? – Z uwagi na ochronę kompozycji parku, wynikających zarówno z zapisów miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, jak i zaleceń konserwatorskich, nie ma możliwości dołożenia dodatkowych elementów infrastruktury w postaci siłowni zewnętrznej – odpisał radnym wiceprezydent miasta Adam Ruśniak.
Zwrócił przy tym uwagę, że przed gruntowną rewitalizacją parku przeprowadzono we wrześniu 2020 roku konsultacje społeczne. Okazało się wtedy, że mieszkańcy oczekują jak najmniejszej ingerencji w istniejący park z maksymalnym zachowaniem przestrzeni zielonych. – Nikt z mieszkańców, biorących udział w konsultacjach, nie zgłosił potrzeby wykonania tam siłowni zewnętrznej – podsumował Adam Ruśniak.
Skąd więc obecne naciski na budowę takiego obiektu, wyrażane przez radnych PiS? Trudno powiedzieć, lecz czy przypadkiem nie chodzi jedynie o chęć wykazania się przed wyborcami?
Pojedyncze osoby
Jest jeszcze jedna kwestia, nad którą warto się zastanowić. Czy kolejne siłownie plenerowe (napowietrzne – jak określają je radni PiS) są w Bielsku-Białej jeszcze potrzebne? Obecnie na terenie miasta jest kilkadziesiąt takich obiektów. Trudno je nawet zliczyć, bo budowały je różne podmioty. Część przygotowało bezpośrednio miasta, inne Bielsko-Bialski Ośrodek Sportu i Rekreacji a jeszcze inne spółdzielnie mieszkaniowe. Wydaje się więc, że stolica Podbeskidzia jest dobrze nasycona plenerowymi siłowniami. Pytanie jest inne. Czy w ogóle ktoś z nich korzysta? Nie widuje się bowiem tłumów oblegających te obiekty. Zazwyczaj nie ćwiczy na nich nikt, a jeśli już, to pojawiają się tam pojedyncze, zazwyczaj starsze osoby. Młodzi preferują raczej profesjonalne, dobrze wyposażone w specjalistyczny sprzęt treningowy kluby fitness.
Jak wyjaśnili nam miejscy urzędnicy, nikt nie bada i nie monitoruje, w jakim stopniu siłownie zewnętrzne są wykorzystywane. Choć faktycznie – przyznali – z pobieżnych obserwacji wynika, że na niektórych (zwłaszcza na tej Bulwarach Straceńskich czy pod Dębowcem) widuje się ćwiczące osoby, a na innych trudno zobaczyć kogoś, kto oddawały się siłowemu treningowi. Są i takie – jak chociażby ta przy ulicy Lwowskiej – służące bardziej jako miejsca alkoholowych libacji – co widać po walających się wokół butelkach – niż podnoszeniu tężyzny fizycznej.
Zapotrzebowanie zaspokojone
W każdym razie – zapewniono nas – wszystkie te urządzenia są na bieżąco serwisowane, naprawiane i utrzymywane w dobrym stanie. Dlatego każdy, kto tylko chce, może przyjść i poćwiczyć. Czasami wymaga to dłuższego spaceru, innym razem siłownię ma się pod ręką. Trudno jednak zakładać, że takie sportowe „ogródki” powstaną na każdym kroku. Ich budowa sporo kosztuje, podobnie jak późniejsze utrzymanie. Przy czym – zapewniono nas w Ratuszu – każdy wniosek o budowę nowej siłowni na świeżym powietrzu jest analizowany i rozpatrywany. Jeśli któraś propozycja okaże się zasadna, niewykluczone, że w Bielsku-Białej pojawi się kolejny taki obiekt. Jednak – usłyszeliśmy – nie licząc ostatniego wystąpienia radnych PiS, od dłuższego czasu nikt nie zwracał się do Urzędu Miasta z takim wnioskiem. Wygląda więc na to, że zapotrzebowanie społeczne zostało w tym zakresie zaspokojone.
Przy czym wszystkie istniejące w Bielsku-Białej siłownie plenerowe funkcjonują w oparciu o dość proste urządzenia treningowe. Wykorzystują one, jako obciążenie, ciężar ciała ćwiczącego. Nie ma siłowni – powiedzmy – bardziej profesjonalnej, dysponującej „maszynami” umożliwiającymi regulację obciążania i dającymi większe możliwości rozwijania poszczególnych grup mięśniowych (chodzi o podobne urządzenia jak te stosowane w siłowniach komercyjnych, lecz przystosowane do użytkowania na zewnątrz). Może taka plenerowa siłownie cieszyłaby się większym zainteresowaniem i wzięciem? Zwłaszcza wśród młodszych osób, podobnie jak skateparki czy „ogródki” do ćwiczeń kalistenicznych, gdzie widuje się sporo młodzieży. Na razie – jak nam powiedziano – nikt nie wyszedł jednak z propozycją stworzenia na terenie miasta takiej właśnie „profesjonalnej” plenerowej siłowni dla wszystkich.