Dzisiaj obchodzony jest Dzień Ratownika Medycznego. W bielskim Pogotowiu Ratunkowym nie ma jednak czasu na to, aby choć na chwilę przerwać pracę i złożyć sobie życzenia. Kilkunastu ratowników przebywa na kwarantannie. Są też osoby zakażone.
Liczba pracowników pogotowia przebywających na kwarantannie „mieści się w dziesiątce”, jak to zgrabnie ujął jeden z szefów bielskiego pogotowia, Marek Frymorgen. Są też osoby zakażone koronawirusem Sars-Cov-2. Mimo to ratownicy medyczni pracują jak zawsze. Tyle, że w ciągu dwunastogodzinnego dyżuru nie mają już czasu nawet na chwilę odpoczynku przy herbacie, czy kawie.
– Taka specyfika pracy w dzisiejszych, covidowych czasach – kwituje Marek Frymorgen. – Na szczęście mamy w miarę młody zespół, ludzie są wytrzymali, więc wciąż jeszcze nie jest tak źle.
Co zmieniło się od wiosny, kiedy pandemia dopiero rozkręcała się? Dla ratowników medycznych w sumie nie tak wiele. Obowiązują ich wciąż te same procedury pracy – maseczki, przyłbice, ochronne kombinezony. Zwiększa się jedynie tempo pracy, a zarazem wydłuża czas oczekiwania na przyjęcie przewożonych pacjentów do szpitali.
– Tego nie jesteśmy w stanie zmienić, bo szpitale mają własne procedury i coraz częściej jest tak, że bielszczan musimy wozić do ościennych szpitali, nawet w innych województwach – tłumaczy dyrektor Frymorgen.
Pacjenci są jednak ponoć bardziej wyrozumiali. Jakby przyzwyczaili się już do tego, że inaczej się nie da. I w zasadzie tego tylko od nich oczekują ratownicy. Zrozumienia.
– Każdy musi robić swoje i my się staramy – mówi dyrektor Frumorgen. – Nie oczekujemy oklasków, bo klaskaniem koronawirusa nie zabije się. Zrozumienie, a jednocześnie przestrzeganie obostrzeń. To są dzisiaj najważniejsze kwestie.
Ratownikom medycznym życzymy więc wszystkiego najlepszego!
Dziś jest Dzień Edukacji Narodowej jeszcze smutniejszy.
Zgadza się, dzień a nie święto.