Rok po kontrowersyjnych rekolekcjach. Prokuratura umorzyła śledztwo

Rok temu w lutym szerokim echem w Hażlachu i całym regionie odbił się wyjazd na rekolekcje grupy 13-, 14-letnich dzieci z miejscowej parafii, przygotowujących się do bierzmowania. Młodzi ludzie trzy dni spędzili w franciszkańskim ośrodku w Koszarawie. Część z nich potem długo nie mogła dojść do siebie.

Część rodziców była przekonana, że podczas rekolekcji doszło do szeregu nieprawidłowości, a zdrowie ich dzieci zostało nadszarpnięte. Dlatego skierowali list do biskupa diecezji bielsko-żywieckiej z prośbą o zbadanie sprawy. Złożyli też w cieszyńskiej prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Sprawa została przekazana do Prokuratury Rejonowej w Żywcu, obejmującej swoim zasięgiem Koszarawę. Rodzice nie doczekali się odpowiedzi ze strony zwierzchnika diecezji bielsko-żywieckiej do dziś. Żywiecka prokuratura natomiast przeprowadziła śledztwo.

– Naszym zdaniem doszło do szeregu poważnych nieprawidłowości, w tym do znęcania się psychicznego i fizycznego nad dziećmi – mówili rodzice “Głosowi Ziemi Cieszyńskiej”, który opisał wydarzenia. Sygnalizowaliśmy je również tutaj. – Sami niejednokrotnie uczestniczyliśmy w rekolekcjach zamkniętych i posyłając na nie swoje dzieci, mieliśmy nadzieję, że spędzą czas na modlitwie, rozmowach, czytaniu Pisma Świętego, śpiewaniu i integracji. Nie zostaliśmy poinformowani wprost o „rytuałach”, jakie mają się tam odbyć i nikt z nas nie wyraził na nie zgody. W efekcie nasze dzieci stały się uczestnikami bądź świadkami niezrozumiałych dla nich wydarzeń, na które zupełnie nie były gotowe ani duchowo, ani emocjonalnie, przez co wyjazd na rekolekcje stał się dla nich horrorem. Dlatego podejmujemy działania, by ustrzec innych rodziców przed tego typu inicjatywami, żeby byli czujni i nie musieli przeżywać takiego stresu, jak my – wyjaśniali rodzice.

Największe wątpliwości grupy rodziców budziła modlitwa, w czasie której dochodziło do „spoczynku w Duchu Świętym”, a niektóre dzieci mdlały. – Niektóre upadały na posadzkę, inne w ławkach, częściowo lub całkowicie tracąc świadomość, a pozostałe nie wiedziały, co się dzieje. Były roztrzęsione i przerażone, bo myślały nawet, iż ich koledzy czy koleżanki umierają. Nasze dzieci kompletnie nie były na to doświadczenie gotowe i bardzo mocno to przeżyły, i to niekoniecznie w sposób zbliżający je do kościoła. Niektóre nie potrafią tego udźwignąć. To wyraźnie je przerasta, dlatego uważamy, że zostały skrzywdzone. Dla nas to skandal, że zostały poddane tego typu praktykom bez odpowiedniego przygotowania i naszej zgody – twierdzili rodzice. W trakcie modlitwy dzieci miały także związane ręce.

Śledztwo było prowadzone w sprawie narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu uczniów Szkoły Podstawowej w Hażlachu przez osoby, na których ciążył obowiązek opieki. Prokuratura Rejonowa w Żywcu wydała postanowienie o umorzeniu śledztwa. Jej zdaniem czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego. Grupa rodziców nie zgadza się z tym werdyktem. W ich opinii uzasadnienie postanowienia o umorzeniu śledztwa zawiera puste frazesy. – Zostaliśmy potraktowani tak, jakbyśmy wymyślili nieistniejący problem. A tak wcale nie było. Nie odwołaliśmy się, bo to walka z wiatrakami. Ale sprawa została nagłośniona. Chociaż tyle udało nam się osiągnąć – mówi jedna z mam.